Jeśli wejdzie w życie ustawa o zakazie stosowania w Polsce pasz opartych na roślinach genetycznie modyfikowanych (GMO), od sierpnia będziemy płacić nawet o 40 proc. więcej za drób i wieprzowinę - alarmuje "Gazeta Wyborcza". Podrożeją też jaja i mleko.
Jak pisze "Gazeta Wyborcza", wejście w życie 12 sierpnia nowych przepisów może oznaczać dla wielu polskich hodowców bankructwo. Przegrają z dostawcami z innych unijnych krajów i zostaną wyeliminowani z rynku. Konsumenci zaś nadal będą jedli mięso zwierząt karmione GMO, tyle że nie będą o tym wiedzieli.
Dlatego producenci apelują do rządu i parlamentarzystów o przyspieszenie prac nad zmianą ustawy, póki jeszcze jest czas - pisze gazeta. - Nie chcemy od rządu żadnych przywilejów, chcemy tylko tego, co mają inne kraje unijne - mówił na wczorajszej konferencji prasowej Jan Biegniewski, prezes związku grupującego hodowców świń.
Z wyliczeń producentów wieprzowiny wynika, że po wejściu ustawy w życie hodowla świń przestanie się opłacać - wylicza dziennik. Hodowcy mogą próbować przerzucić wzrost cen hodowli na konsumentów, ale wtedy ci wybiorą tańszą żywność z importu.
Ministrów walka o GMO Gazeta przypomina też historię kontrowersyjnej ustawy o paszach. Najpierw rządowy projekt, w którym o GMO nie było ani słowa, przeszedł spokojnie przez Sejm w lipcu 2006 r. Ale w Senacie niespodziewanie wprowadzono poprawkę zakazującą stosowania w Polsce pasz opartych na GMO (chodzi głównie o soję, która jest podstawą karmy dla zwierząt). W ciągu tygodnia także posłowie poparli tę poprawkę, a potem ustawę podpisał prezydent.
Wszyscy kolejni ministrowie rolnictwa obiecywali paszowcom i rolnikom, że ustawa zostanie zmieniona, bo szkodzi polskim interesom. Żadnemu się nie udało - podkreśla "Gazeta Wyborcza".
Obecny minister rolnictwa Marek Sawicki walkę o zmianę ustawy przegrał na forum Rady Ministrów z ministrem ochrony środowiska prof. Markiem Nowickim, wielkim przeciwnikiem żywności genetycznie modyfikowanej. Przed miesiącem Sawicki zaproponował więc kompromis, czyli trzyletnie moratorium na wprowadzenie ustawy - miałaby obowiązywać dopiero od 2012 roku.
Minister liczy na rozwój w kraju produkcji roślin strączkowych (np. łubinu), które mogą zastąpić soję, oraz import soi z Ukrainy. Producenci pasz i mięsa mają zaś nadzieję na interwencję Unii, która zmusi nas do wycofania się z ustawy, nakładając na Polskę wielkie kary finansowe. Tyle że projekt memorandum utknął w uzgodnieniach międzyresortowych i ma małe szanse by zatrzymać wejście w życie ustawy - pisze gazeta.
Ustawa u RPO Co więcej, ustawa o paszach jest niezgodna z prawem unijnym, za co grożą nam kary finansowe, nawet do 4 mln euro za każdy dzień. Żaden inny kraj unijny nie ma podobnych przepisów. Krajowi producenci skierowali już ustawę do Rzecznika Praw Obywatelskich. Nie chcą dłużej czekać na wycofanie jej przez rząd, liczą, że wymusi to Trybunał Konstytucyjny. Komisja Europejska uznała ostatnio, że producenci mięsa nie mają obowiązku informowania, w jaki sposób karmione były zwierzęta. A to dlatego, że nie ma żadnych dowodów na szkodliwość pasz z GMO.
Źródło: "Gazeta Wyborcza" TVN CNBC Biznes
Źródło zdjęcia głównego: TVN CNBC BIZNES