Propozycji Komisji Europejskiej, która nalega na przedłużenie ulg do końca 2010 roku, sprzeciwiają się Dania i Niemcy. Rozmowy ostatniej szansy mają odbyć się jeszcze 4 grudnia. Jeżeli nie dojdzie wtedy do porozumienia, Polska nie będzie mogła stosować od 1 stycznia 2008 roku obniżonych stawek m.in. na książki, usługi gastronomiczne i produkty rolne.
Jak nie Unia, to my sami
Jednak niezależnie od tego, co uda się wynegocjować w Brukseli, ceny tych produktów i usług i tak prawdopodobnie wzrosną. Ustawa o VAT mówi bowiem, że obniżone stawki można stosować tylko do końca 2007 roku - jak to wynegocjowała Polska w traktacie akcesyjnym. Potem, choć o propozycji przedłużenia było wiadomo, nikt nie pomyślał o zmianie krajowych przepisów.
Teoretycznie, gdyby parlament i prezydent sprężyli się i nowelizacja weszłaby w życie przed końcem roku, ulgowe stawki mogłyby nadal obowiązywać. Małe jednak na to szanse. Wygląda więc, że od nowego roku, przynajmniej przez miesiąc, będziemy płacić więcej za książki, czy posiłek w barze.
Światowa drożyzna
A to nie koniec podwyżek. Ceny wyrobów mlecznych wzrastają w tempie błyskawicznym. To samo dzieje się z wyrobami zbożowymi i przetworami mięsnymi. Ekonomiści szacują, że apogeum podwyżek czeka nas na wiosnę – artykuły spożywcze mogą wtedy kosztować już 10 proc. więcej niż teraz. – Wszystko z powodu wzrostu popytu globalnego – wyjaśnia Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. – Pierwsze skrzypce grają tutaj Chińczycy, którzy zwiększają swoje wydatki na konsumpcję.
O 10 – 15 proc. mogą też wzrosnąć uwolnione od przyszłego roku ceny elektryczności (jeśli oczywiście dojdzie to do skutku, ponieważ pojawiają się głosy na temat ewentualnego cofnięcia decyzji o uwolnieniu rynku). Zdaniem analityków Urząd Regulacji Energetyki zgodzi się również na nowe taryfy PGNiG. To oznaczałoby, że ceny gazu pójdą w górę o siedem proc.
Polska inflacja
Nieco lepiej przedstawiają się prognozy dla rynku paliw. Zdaniem ekonomistów, na wiosnę 2008 r. rekordowa dziś cena baryłki spadnie do 85 dol. – Jednak to, co w tej chwili się dzieje, wpłynie na wzrost cen benzyny na stacjach paliw o 3 – 4 proc. – uważa Ryszard Petru, główny ekonomista BPH.
Konsekwencją fali podwyżek będzie wzrost inflacji. Janusz Jankowiak szacuje, że wiosną skoczy ona nawet do 4,3 proc., zaś średnioroczna wyniesie około 3 proc. Bardziej pesymistyczny jest Ryszard Petru. – Średnioroczny poziom inflacji może wynieść nawet 3,6 proc. – mówi. – Ratuje nas dość silny złoty, ale i tak RPP będzie musiała zareagować i podnieść stopy procentowe – podsumowuje Jarosław Janecki, główny ekonomista Societe Generale.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24