Premie świąteczne w wysokości bagatela 1,8 mld funtów wypłaci swoim pracownikom Royal Bank of Scotland. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że ten zagrożony upadkiem bank został uratowany, dzięki pożyczce (20 mld funtów) ze skarbu państwa, czyli de facto z pieniędzy podatników). - To zlekceważenie wytycznych premiera Wielkiej Brytanii Gordona Browna - zauważa "The Guardian", który opisał skandal.
Wcześniej rząd domagał się, by rada nadzorcza Royal Bank of Scotland (RBS) nie otrzymała w tym roku premii, jednak poniżej tego szczebla zostaną wypłacone ogromne, zważywszy na sytuację finansową banku, dodatki.
Mało tego, dodatkowe pieniądze dostaną pracownicy departamentu inwestycji, którego błędne decyzje w pierwszym półroczu tego roku przyniosły bankowi straty sięgające sześciu miliardów funtów.
Bankierzy kpią z rządu
Taka sytuacja wywołała ostrą krytykę Vince'a Cable'a, posła Izby Gmin z ramienia Liberalnych Demokratów. - Rząd powiedział, że wprowadzi ostre ograniczenia dotyczące premii, a jest całkowicie jasne, że oni (RBS) nie robią nic w tym stylu - powiedział Cable. - Banki robią z nich tylko kompletnych durni - dodał.
Rząd powiedział, że wprowadzi ostre ograniczenia dotyczące premii, a jest całkowicie jasne, że oni (RBS) nie robią nic w tym stylu. Banki robią z nich tylko kompletnych durni. skandal
Są jednak i tacy, którzy bronią kontrowersyjnej decyzji o wypłaceniu premii. Argumentują, że choć część personelu jest odpowiedzialna za straty (i nie powinna dostać ani grosza), to część ciężko pracowała, by wygenerować zyski i tym pieniądze się należą.
- Nie można nie wypłacić im bonusów, bo po prostu pójdą gdzie indziej - powiedział anonimowy rozmówca z Royal Bank of Scotland.
Źródło: Guardian
Źródło zdjęcia głównego: TVN24