Od kiedy spadły ceny mieszkań, a wzrosły franka szwajcarskiego coraz większą popularnością cieszą się kredyty hipoteczne z dopłatą w ramach rządowego programu "Rodzina na swoim". Jak pisze "Rzeczpospolita" program jest też świetną okazją na ekstra zysk dla banków. A państwo płaci.
Program "Rodzina na swoim" funkcjonuje już od dłuższego czasu. Zakłada on, że nieposiadające własnego lokum małżeństwo lub osoba samotnie wychowujące dziecko, które wezmą kredyt mogą, liczyć na pomoc państwa w spłacie połowy odsetek przez osiem lat. Program ma dwa podstawowe warunki. Kredyt musi być w złotówkach, a cena jednego metra kwadratowego mieszkania nie przekraczać kwoty ustalonej dla każdego województwa. Jeszcze rok temu, kiedy kredyt we frankach bił na głowę ten w złotówkach, a cena metra w żadnym z miast nie "łapała się" na rządowe minimum, nikt o programie nie myślał. Teraz to się zmieniło.
Banki kasują rząd i rodzinę
W marcu w ramach "Rodziny na swoim" udzielono kredytów na łączną kwotę 361,5 mln zł wobec 204 mln zł w lutym i 99 mln zł w styczniu. Przyrost jest więc ogromny. Dlatego, jak pisze "Rz", banki postanowiły ugrać na tym coś dla siebie i podwyższają marże będące częścią ceny kredytu. W DomBanku marża wynosi od 5,55 do 6,15 proc., co oznacza, że oprocentowanie kredytu po dodaniu stawki WIBOR to 9,9 proc. W Alior Banku w zależności od wkładu własnego marża wynosi 3,3 – 3,5 proc., a w Pekao jej poziom zaczyna się od 3 proc. A rządowy program zakłada też, że płaci połowę ceny kredytu (marża plus WIBOR), ale nie większej niż 6,82 proc. Jeśli więc oprocentowanie pożyczki jest wyższe (jak np. w DomBanku), to faktycznie budżetowa dopłata nie pokryje połowy odsetek.
– Rozbieżności między tym, co proponują klientom poszczególne banki, są bardzo duże. Różnica w wysokości marży między najdroższym i najtańszym bankiem wynosi ponad 4,5 pkt proc. – podkreśla Katarzyna Siwek z Expandera.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24