Drożejące kredyty i horrendalnie wysokie ceny mieszkań spowodowały, że coraz mniej ludzi decyduje się na kupno własnego, nowego mieszkania. A banki nie chcą już dawać kredytów na budownictwo mieszkaniowe.
Mieszkańcy sześciu największych miast Polski (to ponad połowa całego rynku mieszkaniowego) kupili w II kwartale tego roku zaledwie 5,6 tys. mieszkań - wylicza firma doradcza REAS. Ten zastój spowodował, że banki nie chcą finansować dużych inwestycji.
Deweloperzy planujący budowę osiedli wartych więcej niż 200 mln zł nie mają co liczyć na kredyt. Jeśli jednak kredyt dostaną, będą musieli zaoferować większy wkład własny lub zapewnić wyższą przedwstępną sprzedaż mieszkań - na poziomie wyznaczonym przez bank.
– Dziś, żeby uzyskać finansowanie dla dewelopera, musimy złożyć dokumenty w pięciu bankach. Pod koniec 2007 r. wystarczyło zgłosić się do jednej instytucji, na początku tego roku – do trzech – mówi w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" Iwona Załuska, prezes firmy Upper Finance.
Przerwa w budowie
W największych miastach Polski niektóre banki w ogóle nie udzielają kredytów deweloperom. – Banki faktycznie się usztywniły i nie chcą tak ochoczo finansować projektów deweloperskich – potwierdza Jarosław Szanajca, prezes Dom Development. Wątpliwości nie pozostawiają także wyniki corocznego rankingu banków tworzonego przez Polski Związek Firm Deweloperskich (PZDF), w którym członkowie związku pierwszy raz wyraźnie gorzej oceniają współpracę z bankami.
Winne koszty kredytu
Ochłodzenie na rynku budownictwa mieszkaniowego nie jest bynajmniej wynikiem przesytu mieszkaniami. Głównym czynnikiem jest wzrost stóp procentowych, a co za tym idzie także kosztów kredytowania zakupu mieszkania. Nie bez winy są też sami deweloperzy, którzy w latach 2006 i na początku 2007 roku wyśrubowali ceny mieszkań.
Innym powodem rosnących problemów jest wysyp tzw. mieszkań inwestycyjnych, kupowanych wcześniej przez prywatnych inwestorów z myślą o odsprzedaniu po oddaniu do użytku. Teraz lokale te stanowią mocną konkurencję dla oferty deweloperskiej na rynku pierwotnym.
Zamiast banków
Jeśli niechęć banków będzie się utrzymywać, deweloperzy będą zmuszeni korzystać z usług funduszy inwestycyjnych. – Ale na razie nie będą one alternatywą dla banków – uważa Jacek Bielecki, członek zarządu PZFD. – Ich wymagania są po prostu zbyt wysokie. Finalne koszty takiego finansowania są nawet dwa, trzy razy większe niż w banku. Bo fundusz przede wszystkim chce objąć udziały i czerpać z tego tytułu zyski, ale udziela również firmie pożyczki i na niej też chce zarabiać - podkreśla.
Czy w najbliższym czasie sytuacja na rynku mieszkań powróci do normalności? A może właśnie teraz tak się stało? – Moim zdaniem rynek nieruchomości się stabilizuje. Sprzedaż mieszkań na etapie projektu czy też tzw. dziury w ziemi nie była normalna. Ale pamiętajmy, że nadal w Polsce brakuje ok. 1,5 mln mieszkań - podsumowuje Justyna Galbarczyk, dyrektor zarządzający w PKO BP.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum TVN24