"Praca dla testera wódki". "Zatrudnimy opiekuna zespołu 12 pięknych ambasadorek firmy". "Szukamy eksponatów do muzeum marki". - Takie pomysłowe "oferty pracy" czy ogłoszenia o budowie muzeum piwa to nowa taktyka producentów alkoholi na reklamę. PARPA jest bezbronna.
Oficjalnie w Polsce panuje zakaz reklamowania wyrobów alkoholowych. Producenci alkoholi "kombinują" więc na potęgę, jak obejść przepisy. PR-owcy firm produkujących wódki, piwa i inne rodzaje alkoholi, od wielu lat słyną z pomysłowości. "Łódkę BOLS", hasła "O kocim spojrzeniu" i "Trzy strzeliłem", czy Wyczynowa Turystyka Konna "Soplica", to tylko niektóre z kampanii reklamowych, które zapadły w pamięć konsumentów.
Omijając zakaz reklamy, firmy muszą być jednak coraz bardziej pomysłowe.
"Przecież nie można reklamować alkoholu"
Teraz dają ogłoszenia o poszukiwaniu kandydatów do pracy w charakterze "testerów wódki", organizują własne muzea i promują trasy koncertowe nazwami alkoholu. "Wycinki z gazet, stare zdjęcia, artefakty z przeszłości firmy" - zbiera do swojego muzeum firma Stock, ogłaszając się w największych polskich gazetach. Wcześniej firma Stock w podobny sposób zawiadamiała o poszukiwaniach do pracy "hodowców trawy żubrowej". Za jej uprawę w doniczkach, pielęgnację i dostarczenie do siedziby firmy była gotowa zapłacić 5 tys. zł.
Stock zapewnia jednak, że prawa nie obchodzi. - To w żadnym razie nie są reklamy, bo przecież nie wolno reklamować alkoholu. Stock Polska naprawdę poszukuje pracowników. Proces rekrutacyjny zakończył się 30 listopada i zgłosiło się wielu chętnych - stwierdziła w "Dzienniku Gazecie Prawnej" Diana Kopycka z firmy PR, która pracuje dla Stocka.
"Młodszy farciarz" po "Palycocie"
Bols z kolei ogłaszał poszukiwania testerów wódki i "młodszych farciarzy". Zadaniem tych ostatnich miała być "opieka" nad "zespołem 12 pięknych ambasadorek firmy". - To oczywiste, że takie zagrania mają na celu reklamę firm i ich produktów. Podobnie zresztą jak nazywanie kontrowersyjnych nazw wódkom produkowanym w toruńskim Polmosie - takim jak "Palycot", "Moherovka" czy "Prezydencka z Małpą w Czerwonym" - twierdzi Katarzyna Dragović ze Szkoły Mistrzów Reklamy.
Przy sprycie producentów, Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych właściwe jest bezsilna. - Składamy do prokuratury zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa, jednak ona wszystkie sprawy umarza - twierdzi Kama Dąbrowska z PARP-y. - W ostatnich miesiącach aż 8 razy składaliśmy zawiadomienia o złamaniu zakazu reklamy alkoholu. To były przypadki ewidentne, takie jak trasa koncertowa Stefana Terrazzino "Cin Cin Amore" reklamowana na billboardach czy opisanie wódki Gorzkiej Żołądkowej jako środek na rozgrzanie się zimą - dodaje. Wszystkie sprawy uznano jednak za powodujące "niską szkodliwość społeczną".
Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"
Źródło zdjęcia głównego: Bols.pl