Rząd i samorządy porozumiały się w sprawie ograniczenia deficytu sektora samorządowego. Ma to dać oszczędność rzędu 0,4 pkt proc. PKB - poinformował premier Donald Tusk na środowym posiedzeniu komisji wspólnej rządu i samorządu.
- Chciałem podziękować, że wstępne propozycje zostały przyjęte przez samorząd. Dały efekt, jakiego z ministrem finansów oczekiwaliśmy. To, co najważniejsze, że przyjęliśmy te cele, które są gwarancją naszego bezpieczeństwa. Mówię o wskaźniku 0,4 pkt proc. PKB - o tyle powinniśmy ograniczyć deficyt - powiedział premier.
Resort finansów od początku chciał obniżenia deficytu samorządów o 0,4 pkt proc. do 2012 r. W tym celu samorządy mają być objęte tzw. regułą wydatkową. Samorządy były przeciwne temu rozwiązaniu, argumentując, że zatrzyma to rozwój miast.
Zmniejszenie deficytu samorządów ma pomóc w zbiciu całkowitego deficytu sektora finansów publicznych. W przesłanym pod koniec kwietnia do Komisji Europejskiej programie konwergencji Polska zadeklarowała, że ograniczy go do 2,9 proc. w 2012 roku.
"Powszechny wysiłek"
Na dzisiejszym spotkaniu Tusk podkreślał wagę ograniczania deficytu w kontekście zaufania do Polski na rynkach finansowych. Przypomniał też, że to, co dzieje się w niektórych państwach strefy euro, jest skutkiem "wieloletniego nieodpowiedzialnego rozluźniania dyscypliny w finansach publicznych".
Premier ocenił ponadto, że wysiłek na rzecz ograniczania deficytu musi być "bardziej powszechny niż wysiłek rządu". - Jesteśmy przekonani, że w tej perspektywie, o której mówimy, a mówimy o dwóch perspektywach - 2012 i 2014 - nadal będziemy w stanie budować taki model działania, który na poziomie samorządu i władzy centralnej pozwoli stosować metody umiarkowane, niezbyt dotkliwe z punktu widzenia ludzi, bezpieczne dla procesów inwestycyjnych - zadeklarował premier. Podkreślił jednocześnie, że działaniom tym musi towarzyszyć odpowiedzialność za finanse publiczne.
Jak dodał, przyjęte cele są gwarancją polskiego bezpieczeństwa w oczach instytucji takich jak Komisja Europejska i będą świadczyły o "naszej przewidywalności i stabilności". Zapewnił też, że minister finansów widzi, iż ma w samorządzie partnerów jeśli chodzi o osiągnięcie celu, jakim jest deficyt na poziomie poniżej 3 procent.
Tusk zapewnił, że nikt w ministerstwie finansów ani w rządzie nie chce "mordować inwestycji na poziomie samorządów", ani narzucać im "sztywnego rygoru". Zapowiedział, że mechanizm, który zabezpieczy Polskę przed wzrostem deficytu na poziomie samorządów, ma być "możliwie elastyczny". - To nie jest próba mechanicznego działania, które nie będzie uwzględniało specyfiki poszczególnych gmin - deklarował szef rządu.
"Aksamitne pieszczoty"
Tusk zapewniał, że rząd szuka w samorządzie sojusznika. Zapewniał o otwartości na dyskusję. Ocenił też, że to, co dzieje się w Polsce w kontekście konsolidacji finansów publicznych to "aksamitne pieszczoty" w porównaniu z sytuacją dużej grupy państw UE. W części z tych krajów - mówił Tusk - "szczytem marzeń jest taka debata, jaką dzisiaj toczymy w tej sali".
To, co dzieje się w Polsce w kontekście konsolidacji finansów publicznych to aksamitne pieszczoty w porównaniu z sytuacją dużej grupy państw UE. W części z tych krajów szczytem marzeń jest taka debata, jaką dzisiaj toczymy w tej sali. tuskuuu
Współprzewodniczący komisji wspólnej rządu i samorządu, prezydent Krakowa Jacek Majchrowski podkreślał, że strona samorządowa zdaje sobie sprawę z bieżącej sytuacji. - To jest troszeczkę tak, jak kiedyś w innych czasach poeta śpiewał: "nic, że droga wyboista, ważne, że kierunek słuszny". Wszyscy mamy świadomość, że pewne rzeczy będą nam przychodziły z trudnością, na pewne rzeczy się musimy godzić, ale mamy świadomość kierunku - deklarował.
Samorządowcy apelowali do Tuska, aby nie nakładać na samorządy kolejnych zadań bez zapewnienia źródeł finansowania. Podkreślali, że samorządy już teraz mają do czynienia z "nadmiarem zadań" związanych m.in. ze żłobkami, klubami malucha, wcześniejszymi zerówkami. - A przed nami rodziny zastępcze, jest w Sejmie także projekt poselski o przekształcaniu TBS-ów"- wyliczali.
Wskazywali też, że w poselskich projektach ustaw z reguły nie są wykazywane ich pełne skutki finansowe m.in. dla samorządów, a także na to, że "najbardziej rozrzutne" ustawy powstają pod koniec kadencji.
Co ze "schetynówkami"
Z sali padł też apel o nieograniczanie środków drogi lokalne (tzw. schetynówki). Premier zaprotestował: - Myśmy niczego nie obcięli. Program, jaki zaproponowaliśmy, skończył się. To nie jest tak, że myśmy z miliarda dali dwieście milionów, tylko z zera daliśmy dwieście milionów plus perspektywę w ciągu kolejnych lat powtórzenia tego programu w całości" - powiedział. Ocenił też, że program budowy dróg lokalnych przekroczył "najbardziej ambitne plany", zarówno jeśli chodzi o środki, jak o kilometry wybudowanych dróg.
Szef rządu zapewnił, że będzie pilnował, aby nie pojawiały się ustawy, które "mnożą wydatki". - Będziemy bardzo czujni, możecie liczyć na naszą determinację - zapowiedział.
Odnosząc się do sugestii, że pod koniec kadencji przyjmowane są często rozwiązania, które - kosztem dyscypliny finansów - mają zjednać rządzącym sympatię wyborców, Tusk zaznaczył, iż zaproponowane przez rząd rozwiązanie dotyczące ograniczania deficytu jest "z definicji niepopularne".- "Bez waszego wsparcia nie przeformujemy tego w parlamencie - ani tym, ani przyszłym - zwrócił się do samorządowców.
Zapowiedział też, że przed końcem kadencji nie będzie "wysypu ustaw", pojawi się natomiast kilka projektów - jak to określił - "antywyborczych" z jego punktu widzenia. Premier zadeklarował ponadto, że w przyszłości chce być "bardziej skuteczny" w tym, żeby nie nakładać nowych zadań na samorząd.
Źródło: PAP, lex.pl