ABW bada dokumentację kilkunastu przedwojennych przedsiębiorstw, które zostały reaktywowane po 1989 r. i dziś domagają się odszkodowań za znacjonalizowany po wojnie majątek – ustaliła "Rzeczpospolita". Sprawa może kosztować Skarb Państwa miliardy złotych.
Jak pisze "Rz" Funkcjonariusze agencji podejrzewają, że w niektórych przypadkach powoływania na nowo spółek znacjonalizowanych po II wojnie światowej mogło dochodzić do przestępstw. Chodzi o wykorzystywanie do ich reaktywacji akcji, które mają dziś wartość jedynie kolekcjonerską.
Mecenas Roman Nowosielski, ekspert w dziedzinie reprywatyzacji, mówi, że aby proces reaktywacji przebiegał zgodnie z prawem, konieczne jest zgromadzenie 10 procent wszystkich akcji, które przenoszą tzw. prawa akcyjne. Co to oznacza? – Należy się wykazać odpowiednimi dokumentami, np. umową kupna przedwojennych akcji w celach inwestycyjnych, albo udowodnić, że jest się spadkobiercą udziałów danej spółki – tłumaczy na łamach gazety Nowosielski.
I podkreśla: – Papiery kupowane w celach kolekcjonerskich, np. na aukcjach internetowych, nie mogą posłużyć do reaktywacji spółki. Jego zdaniem, zasada ta może jednak stwarzać duże pole do nadużyć.
ABW na tropie
Aby sprawdzić, skąd pochodzą akcje, na podstawie których reaktywowano kilkanaście przedwojennych spółek, funkcjonariusze ABW w styczniu 2009 r. przeglądali dokumenty znajdujące się w archiwum Ministerstwa Finansów.
Z materiałów, do których dotarła "Rzeczpospolita" wynika, że śledczy sprawdzają m.in. Warszawskie Towarzystwo Fabryki Cukru SA, browar Haberbusch & Schiele oraz Śląskie Zakłady Elektryczne SA. Dokonano również przeszukań u osób związanych z niektórymi spółkami.
Ma to związek ze śledztwem prowadzonym od ponad roku przez katowicką delegaturę ABW, pod nadzorem prokuratury w Tarnobrzegu, w sprawie podejrzenia usiłowania oszustwa przez osoby działające w imieniu spółki Giesche SA.
Przed II wojną światową było to jedno z największych przedsiębiorstw na Śląsku. Teraz jego nowi akcjonariusze roszczą sobie prawo do gigantycznego majątku obejmującego dziś m.in. jedną trzecią Katowic. – Badane są okoliczności reaktywowania spółki Giesche – ujawnia "Rz" Irena Mazurkiewicz-Kondrat, rzecznik prokuratury w Tarnobrzegu. Nie chce jednak mówić o szczegółach śledztwa ani podać nazw spółek, których dokumentacje sprawdza ABW.
Źródło: "Rzeczpospolita"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24