14 milionów zł zwrotu podatku dla gdańskiej kurii i niejasne okoliczności tej wypłaty zbada prokuratura - czytamy w "Gazecie Wyborczej". Czy decyzję gdańska skarbówka podjęła w wyniku nacisków? Wcześniej sprawę badali urzędnicy Ministerstwa Finansów.
Eksperci Ministerstwa Finansów sprawę kontrowersyjnego zwrotu podatku dla kurii badali od marca br. Jak pisze "Gazeta Wyborcza", wyniki są "miażdżące" dla gdańskiej skarbówki.
Dorzucili miliony?
Gdański urząd skarbowy rozpatrzył pozytywnie wnioski prawników kurii, choć mogą one budzić wątpliwości. Gazeta wylicza: po pierwsze, wszczęto postępowanie w sprawie zwrotu podatku, choć wcześniejsze, identyczne postępowanie skończyło się decyzją odmowną. Po drugie, kwota podatku, o który ubiegała się strona kościelna, wynosiła 7 mln 352 tys. zł. Nie wiadomo na jakiej podstawie skarbówka dodała do tego 6 mln 851 tys. zł.
Kościelne wydawnictwo "Stella Maris" zwrot pieniędzy od fiskusa otrzymało w marcu 2007 r. Większość poszła na uregulowanie zobowiązań wobec wierzycieli gdańskiej kurii. Ponad 6 mln zł trafiło zaś na jej konto - czytamy. Pieniądze, o które wystąpiła kuria należało zabezpieczyć na poczet ewentualnych strat skarbu państwa. Cała sprawa to odprysk afery wokół długów "Stella Maris".
Resort nie bez winy?
W ministerialnej analizie dostaje się też samemu resortowi. Jeden z wniosków pokontrolnych, cytowanych przez "Gazetę" brzmi: "Najistotniejsze decyzje dotyczące sposobu i formy załatwienia sprawy (...) mogły być podejmowane w Ministerstwie Finansów".
Wśród dokumentów zebranych przez ministerialną komisję jest m.in. pismo ówczesnego metropolity arcybiskupa gdańskiego Tadeusza Gocłowskiego do minister finansów Zyty Gilowskiej z marca 2006. Arcybiskup wnioskuje w nim o umorzenie postępowań egzekucyjnych prowadzonych przez organy podatkowe wobec "Stella Maris".
Pieniądze nie do odzyskania
Prawnik związany z kościołem ocenia w rozmowie z "Gazetą", że "nie ma mowy o zwrocie jakichkolwiek pieniędzy". - Ministerstwo musiałoby wytoczyć proces, ale chyba się na to nie zdecyduje, bo według polskiego prawa podatkowego ta sprawa uległa już przedawnieniu - wyjaśnia.
W aferze Stella Maris z lat 1999-2002 chodziło o wyprowadzanie pieniędzy z prywatnych spółek - głównie pod pozorem fikcyjnych usług konsultingowych - na łączną kwotę 65 mln zł. Wydawnictwo prowadził ksiądz Zbigniew B., zaufany arcybiskupa Gocłowskiego. Łącznie w aferze oskarżonych jest ponad 40 osób - w kilkunastu odrębnie prowadzonych śledztwach.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24