Belgijska przestrzeń powietrzna była zamknięta w środę przez dwie godziny, od 18.45 do 20.45, z powodu strajku kontrolerów ruchu lotniczego - poinformował rzecznik brukselskiego lotniska, na którym 120 lotów było odwołanych lub opóźnionych. W czwartek strajk ma być kontynuowany.
Według agencji Belga w wyniku strajku ucierpi między 12 tys. a 15 tys. pasażerów. Po godz. 20.45 ruch lotniczy zaczęto stopniowo przywracać. Na lotnisku w Liege, gdzie także ogłoszono strajk, nie trzeba było natomiast odwołać żadnego lotu komercyjnego.
Strajk dwuetapowy
Akcja strajkowa, zainicjowana przez związek zawodowy CSC w służbach bezpieczeństwa transportu powietrznego Belgocontrol, zarządzających belgijską przestrzenią powietrzną, ma mieć dwa etapy. Druga faza, która ma potrwać od dwóch do czterech godzin, jest przewidywana na czwartek rano - informują belgijskie media. Chrześcijańska centrala CSC sprzeciwia się posunięciom oszczędnościowym, która mają wynikać z reformy kontroli ruchu powietrznego w Europie. Inny wielki związek zawodowy, socjalistyczny FGTB nie wezwał do strajku, oceniając, że negocjacje z dyrekcją Belgocontrol odbywają się w "konstruktywnej atmosferze". Stowarzyszenie europejskich linii lotniczych (AEA) podpiło zorganizowanie strajku. Przypomniano, że strajk prowadzą już także kontrolerzy we Francji.
Zmiana planów
Z powodu strajku belgijskich kontrolerów sekretarz stanu USA John Kerry musiał pozostawić swój służbowy samolot na lotnisku w Brukseli i udać się do Paryża pociągiem TGV. Kerry zakończył swą konferencję prasową w Brukseli po spotkaniu szefów dyplomacji państw NATO słowami: "Przepraszam, ale nie mam już czasu, spieszę się na pociąg". TGV pokonuje trasę Bruksela-Paryż w ciągu 1 godziny i 22 minut. W Paryżu Kerry spotka się m.in. z francuskim ministrem spraw zagranicznych Laurentem Fabiusem i z szefem dyplomacji Izraela Awigdorem Liebermanem.
Autor: mn / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu