Kilkanaście tysięcy złotych rekompensaty mogą otrzymać osoby, które wniosły przedpłaty na zakup samochodów osobowych marki Fiat 126p lub Fiat 125p. Obwieszczenie w tej sprawie zostało opublikowane w Monitorze Polskim RP. Materiał z programu "Raport" w TVN Turbo.
Kiedyś motoryzacyjne marzenia Polaków: Fiat 126p i Fiat 125p. Czterdzieści lat temu byłoby się czym pochwalić przed sąsiadami, ale nie każdy miał taką okazję. Mimo że ktoś np. w 1981 roku wpłacił pieniądze, to nie dostał auta. Teraz państwo gotowe jest mu je zwrócić wraz z odsetkami.
- Tak, to prawda. W ustawie budżetowej na 2021 rok przewidzieliśmy wypłatę rekompensat. Kluczowym warunkiem, żeby tę rekompensatę otrzymać jest posiadanie nadal otwartego rachunku przedpłaty – wyjaśniła Iwona Prószyńska, rzecznik prasowy Ministerstwa Finansów.
Rząd wypłaci rekompensaty
W PRL-u nie można było od tak pójść sobie do salonu i kupić samochód. Chyba że ktoś miał dolary, ale wtedy auto było odpowiednio droższe. Szary obywatel musiał mieć kupon, talon albo przydział na malucha lub dużego fiata. Mógł też powalczyć o auto w losowaniu, czyli wpłacić część należnej kwoty za upragniony samochód i liczyć na cud. Niektórzy do dziś nie doczekali się ani auta, ani zwrotu przedpłaty.
W połowie lutego zostało opublikowane obwieszczenie ministra finansów, funduszy i polityki regionalnej w sprawie określenia wysokości kwot rekompensat wypłacanych osobom, które wniosły przedpłaty na zakup samochodów osobowych marki Fiat 126p lub FSO 1500, na drugi kwartał 2021 roku.
Jeżeli ktoś przed laty wpłacił i nie dostał Fiata 126p, może liczyć na rekompensatę prawie 14 tysięcy złotych. Niespełnione marzenie o Fiacie 125p wyceniana jest obecnie na prawie 20 tysięcy złotych. Trudno oszacować, ile osób może wciąż domagać się tych pieniędzy.
Jerzy Kossowski z miesięcznika "Automobilista" zwrócił jednak uwagę na realność kwoty rekompensat. - Jeżeli to ma być powiedzmy 14 tysięcy złotych, o których słyszeliśmy, to proszę kupić nawet najmniejszy nowy samochód dzisiaj za taką kwotę – wskazał.
Duży zarobek
Samochodów w PRL-u było dużo mniej niż osób, które na nie wpłacały. Szczęśliwcy, którzy je wylosowali, wsiadali za kierownicę, ale tzw. golasów. - Był po prostu w podstawowej wersji i ludzie i tak się cieszyli. Brało się to, co stało na placu, to oni i tak się cieszyli z tego względu, że zabierając ten samochód, kupując, płacąc tę ustawową cenę, jechali z nim na giełdę i w zależności od czasu brali dwa albo nawet trzy razy tyle, ile on kosztował w salonie – mówi Robert Brykała, założyciel muzeum motoryzacji Skarb Narodu.
Źródło: TVN Turbo
Źródło zdjęcia głównego: TVN Turbo