Parkomaty inwigilują kierowców? "Nie chcę, żeby ktoś wiedział, że tu byłem".

Pewien mieszkaniec Katowic uznał, że wpisywanie numerów rejestracyjnych do parkomatu narusza jego prawo do prywatności, bo w łatwy sposób można sprawdzić, gdzie się porusza po mieście. Sprawa trafiła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gliwicach. Ten stwierdził jednak, że numery tablic nie są danymi osobowymi, bo określenie tożsamości kierowcy wymagałoby nadmiernych kosztów, czasu i działań. Z tym orzeczeniem nie zgadza się adwokat dr Tomasz Ludwik Krawczyk. - Identyfikacja tożsamości właściciela pojazdu na podstawie numeru rejestracyjnego nie jest skomplikowana. Wymaga tylko dostępu do bazy wszystkich zarejestrowanych pojazdów, z której oczywiście miasto może korzystać tak samo jak różne inne organy władzy publicznej - tłumaczy.

Podobna sprawa toczy się w stolicy. Mecenas Krawczyk reprezentuje kierowcę z Warszawy, któremu także nie podobało się to, że musi podawać numery swoich tablic przy zakupie biletu parkingowego. W 2017 roku Wojewódzki Sąd Administracyjny przyznał mu rację. Rada miasta zaskarżyła jednak wyrok do Naczelnego Sądu Administracyjnego. - To jest jakaś inwigilacja, jak w "Seksmisji" - mówi pan Mariusz, jeden z warszawskich kierowców. - Ktoś ma kontrolę nad tą budką więc wie, że tu byłem. A ja może nie chcę, żeby ktoś wiedział, że ja tu byłem - dodaje.

Do momentu wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego w Warszawie cały czas trzeba wpisywać numery rejestracyjne do parkomatów. Zarząd Dróg Miejskich tłumaczy, że ten sposób eliminuje oszustów, którzy nie płacą za parkowanie. - Były sytuacje, że nieuczciwi kierowcy bardzo często pożyczali sobie bilety lub mówili, że „mieli, ale gdzieś zgubili - zaznacza Karolina Gałecka z ZDM. Jeżeli Naczelny Sąd Administracyjny podtrzyma wyrok WSA, Warszawa będzie musiała przeprogramować parkomaty i zrezygnować z obowiązku wprowadzania numerów.

Autor: tol / Źródło: TVN Turbo