Polacy oddychają najgorszym powietrzem w całej Unii Europejskiej, ale alarmy smogowe to u nas rzadkość. Polskie władze zadecydowały, że stan alarmowy wprowadzą dopiero wtedy, kiedy stężenie zanieczyszczeń przekroczy normy sześciokrotnie. I twardo się tego trzymają. Jak pod tym względem wypadamy na tle Europy?
O smogu w Polsce w ostatnich miesiącach mówi się dużo. Tym więcej, im gorsza jest jakość powietrza nad naszym krajem. We wtorek w Krakowie wprowadzono najwyższy stopień zagrożenia w związku ze smogiem. Oznacza to, że zalecane normy przekroczono przynajmniej sześciokrotnie.
Co nas truje
Zawieszony w powietrzu pył może zawierać substancje toksyczne, takie jak wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne (np. benzo[a]piren), metale ciężkie oraz dioksyny i furany. Dzielimy go ze względu na wielkość cząsteczek:
PYŁ PM10 - cząstki o średnicy mniejszej niż 10 mikrometrów (około jedna piąta grubości ludzkiego włosa), mogą atakować górne drogi oddechowe i płuca;
PYŁ PM25 - groźniejszy niż PM10, cząstki o średnicy mniejszej niż 2,5 mikrometra mogą docierać do górnych dróg oddechowych i płuc, a nawet przenikać do krwi.
Polska a Europa
Zasada jest prosta - im wyższe stężenie pyłu zawieszonego w powietrzu, tym większe zagrożenie dla zdrowia człowieka. Światowa Organizacja Zdrowia (World Health Organization) zaleca, by średnie dobowe zanieczyszczenie nie przekraczało 25 μg/m3 dla PM2.5 oraz 50 μg/m3 dla PM10.
Ponieważ prawo Unii Europejskiej nie narzuca jednolitych poziomów informowania i alarmowych dla stężenia pyłu, każdy kraj może przyjąć własne lub może ich nie przyjmować wcale. Wiele państw UE w trosce o zdrowie obywateli wprowadziło na tym polu wewnętrzne regulacje.
W Polsce tę kwestię reguluje Rozporządzenie Ministra Środowiska z 2012 roku.
POZIOM INFORMOWANIA (PM10) - 200 μg/m3 średniodobowo
POZIOM ALARMOWY (PM10) - 300 μg/m3 średniodobowo
Czym jest poziom informowania?
Gdy poziom informowania zostaje przekroczony, informacja o złym stanie powietrza powinna trafić do jak największej liczby mieszkańców danego terenu. To istotne szczególnie dla najbardziej narażonych grup - ludzi starszych i chorych, dzieci, kobiet w ciąży.
W Polsce obywatele są informowani o zagrożeniu dopiero wtedy, gdy stężenie PM10 czterokrotnie przekracza zalecenia WHO. Poziom informowania nad Wisłą jest też czterokrotnie wyższy niż w Finlandii, niemal trzykrotnie wyższy niż na Węgrzech i dwukrotnie wyższy niż na Słowacji.
Czym jest poziom alarmowy?
W przypadku ogłoszenia poziomu alarmowego władze muszą podjąć konkretne działania w celu poprawy jakości powietrza, jak np. ograniczenie ruchu kołowego czy darmowa komunikacja.
Tu również Polska jest na szarym końcu Europy. Żeby nad Wisłą wprowadzono stan alarmowy, powietrze musi być cztery razy bardziej zanieczyszczone niż we Francji i trzy razy bardziej zanieczyszczone niż np. na Węgrzech.
Polski Alarm Smogowy domaga się obniżenia progu alarmowego w Polsce do 100 mikrogramów, by móc skuteczniej ostrzegać mieszkańców. Pod petycją do Ministerstwa Środowiska w tej sprawie podpisało się 10 tys. osób.
Resort nie zamierza jednak obniżać poziomów, przy których ogłasza się alarmy, bo... trzeba by je ogłaszać zbyt często.
"Choć w odpowiedzi Ministerstwa Środowiska na petycję PAS czytamy, że obecne progi są wystarczające i ostrzegają o poziomie zanieczyszczeń, którego przekroczenie powoduje "negatywne skutki dla zdrowia ludzkiego", nie zgadzamy się z tym" - tłumaczy Ewa Lutomska z Polskiego Alarmu Smogowego.
Polacy o żelaznych płucach?
"Skutki dla zdrowia ludzkiego pojawiają się znacznie wcześniej niż przy poziomie stężeń uważanych w Polsce za alarmowe. Na przykład we Francji analogiczne poziomy, które informują mieszkańców, że powietrze jest niezdrowe lub bardzo niezdrowe, są określone na poziomie 80 ug/m3. Nasuwa się wniosek, że Ministerstwo Środowiska przekonane jest, że Polacy mają znacznie odporniejsze płuca niż Francuzi i są bardziej odporni na smog" - zauważa Lutomska.
Ministerstwo Środowiska w odpowiedzi na petycję PAS stwierdza, że obniżenie progów alarmowych byłoby nieskuteczne, bo wówczas wprowadzano by je zbyt często, przez co "spowszedniałyby" mieszkańcom kraju. Aktywistom PAS trudno się z tym zgodzić. W swoim raporcie na temat smogu ironicznie nazywają Polaków "narodem o żelaznych płucach".
"Częstsze ogłaszanie alarmów smogowych mogłoby skutecznie uświadomić Polakom, jak duża jest skala problemu. Jest to niezbędne dla budowania świadomości i przeprowadzenia skutecznej zmiany społecznej. Bez zmiany progów alarmowych będziemy oszukiwani i będziemy wierzyć, że nic nam nie grozi" - dodaje.
Autor: AD/ja / Źródło: TVN Meteo, Polski Alarm Smogowy