Największa od ponad 50 lat susza nęka Stany Zjednoczone Ameryki Północnej. Zaczęła się wiosną, ale nic nie wskazuje, by miała w najbliższym czasie ustąpić. Raport tvnmeteo.pl o największej suszy naszych czasów.
Za początek tegorocznej suszy w USA amerykańscy meteorolodzy uważają wiosnę 2012 roku.
Zimą na kontynentalną część Stanów Zjednoczonych Ameryki nie napadało zbyt dużo śniegu. Winę za to ponoszą tzw. Oscylacja Arktyczna i Oscylacja Północnoatlantycka, które nie pozwoliły rozwinąć się śnieżycom. Wiosenne roztopy były niewielkie.
W tej sytuacji po pierwsze brakowało wilgoci, która mogłaby nawilżyć glebę; po drugie nie było wody, która zaczęłaby parować i przyniosła deszcz.
Letnia fala upałów
Nie bez znaczenia była również fala upałów, która na początku lata zaczęła nękać USA, przyczyniając się do dalszego parowania wód gruntowych. Tylko w czerwcu w różnych rejonach USA ponad 170 razy temperatura okazała się najwyższa w historii pomiarów. Do połowy lipca w całym kraju padło ponad dwa tysiące rekordów ciepła.
Upały dawały się we znaki m.in. nowojorczykom, w których mieście nocą temperatura nie spadała poniżej 30 st. C.
Jak podawano pod koniec września 2012 roku, susza okazała się piątą najgorszą w historii USA, największą od 56 lat. Na czele tego rankingu stoi susza z 1934 roku.
Wzrost cen żywności
Największa susza panowała na południowym zachodzie USA. Poważne straty zanotowali farmerzy uprawiający tam bawełnę.
W stanach na środkowym zachodzie kraju susza niszczyła zboża. Upały i brak deszczu w Illinois, Indianie i Iowa sprawiły, że ucierpiały uprawy kukurydzy i soi. Straty zaczęły przekładać się na podwyżkę cen żywności.
Pogorszenie w sierpniu
Na początku sierpnia sytuacja jeszcze się pogorszyła. Seria występujących pod koniec lipca burz - pierwszych znacznych opadów od połowy czerwca - przyniosła nadzieje na poprawę sytuacji.
Deszcz nie zdołał jednak złagodzić pogłębiających się skutków suszy. Poziom wody w potężnej rzece Mississippi spadł tak bardzo, że pływające nią barki musiały ograniczać ilość ładunku. Ponadto w wysychającej rzece masowo zdychały ryby.
Zdesperowani rolnicy zaczęli żniwa miesiąc wcześniej, żeby nie dopuścić do całkowitego wysuszenia ziarna.
Dwie trzecie USA
Pod koniec września suszą objęte były już dwie trzecie powierzchni USA. 39 proc. kraju zmagało się z tzw. suszą ciężką bądź ekstremalną.
Choć w połowie września te liczby nieco się zmniejszyły, suszę nadal odnotowuje się na ogromnym obszarze - głównie w środkowej części Stanów Zjednoczonych.
Przez El Niño potrwa dłużej?
Meteorolodzy zaznaczyli też, że istnieje możliwość pojawienia się zjawiska El Niño, które może przynieść jeszcze więcej ciepła i suchego powietrza do końca 2012 roku.
Koniec października i początek listopada upłynęły pod znakiem Sandy. Huragan uderzył we wschodnie wybrzeże USA i przyniósł intensywne opady deszczu.
300 litrów wody trochę pomogło
W Wirginii, Maryland i Delaware spadło ponad trzysta litrów deszczu. Woda zalała mi.n. Nowy Jork. W mieście przez kilka dni nie działało metro. Ulewne deszcze dotarły nawet 1000 km w głąb USA. Intensywnie padało m.in, w Wisconsin i Illinois.
Ulewy nieznacznie poprawiły sytuację w wielu miejscach na Wschodnim Wybrzeżu. Drought Monitor na przeważającym obszarze stan gleby określa jak wyjątkowo suchy. Alert przed suszą odwołano m.in. w Maine.
Wciąż bardzo trudna sytuacja panuje w Środkowych Stanach. W Kansas, Oklahomie, Missouri gleba nadal jest ekstremalnie sucha.