Wstrząs o sile 7,2 w skali Richtera nawiedził w niedzielę 23 października wschodni rejon Turcji. Bilans ofiar śmiertelnych wynosi 601 osób, rannych jest ponad 4150 , a 600 tys. ludzi pozostaje bez dachu nad głową. 231 udało się uratować spod gruzów. Akcja ratunkowa dobiegła końca. Premier Turcji zaapelował o pomoc, której początkowo odmówił. Na miejsce dotarły już kontenery m.in. z Francji, Izraela, Ukrainy oraz Wielkiej Brytanii.
Do zdarzenia doszło o godz. 13.41 czasu tureckiego (12.41 czasu polskiego) w niedzielę 23 października. Epicentrum trzęsienia ziemi o sile 7,2 w skali Richtera znajdowało się 17 kilometrów na północny-wschód od miasta Wan, będącego głównym ośrodkiem prowincji o tej samej nazwie. Później nastąpiło jeszcze ok. 100 wstrząsów wtórnych. Zgodnie z informacjami podanymi przez Służbę Geologiczną Stanów Zjednoczonych, najsilniejsze z nich miały 5,1 i 6,1 w skali Richtera.
We wtorek doszło do kolejnych wstrząsów wtórnych, które miały siłę 5,4 stopnia w skali Richtera.
Niedzielne trzęsienie ziemi było też odczuwalne w Armenii i Iranie. Oba kraje sąsiadują z prowincją Wan. W Erewaniu, ormiańskiej stolicy, nie stwierdzono ofiar ani większych strat materialnych, podobnie w kilku przygranicznych irańskich miejscowościach.
Oficjalny bilans ofiar śmiertelnych wynosi obecnie 601 osób, rannych jest 4150. Liczba ta może jeszcze wzrosnąć. Ratownicy wydobyli spod gruzów 231 poszkodowanych, którzy uszli z życiem, w tym niemowle. Bez dachu nad głową pozostało 600 tys. ludzi. Ich sytuacja jest bardzo trudna, również ze względu na niskie temperatury.
Władze poinformowały, że rozdały w prowincji Wan ponad 43 tysiące namiotów, lecz potrzeby są dużo większe. Wielu ludzi, których domy nie są bardzo uszkodzone, domaga się namiotów z obawy przed kolejnymi wstrząsami.
- Nasz dom jest w dobrym stanie, lecz żyjemy w namiocie ze strachu. Wrócimy gdy przeminą wstrząsy wtórne i rząd powie, że nasz dom jest bezpieczny - powiedział Fadli Kocak, właściciel piekarni w Ercis, który ma nadzieję, że wznowi pracę w ciągu tygodnia.
Zakaz zbliżania się do budynków
W najbardziej dotkniętych kataklizmem miastach Wan i Ercis nie ma prądu, światła i ogrzewania. Wielu poszkodowanych w poszukiwaniu schronienia udało się do pobliskich wiosek, gdzie mieszkają ich krewni. O znacznych zniszczeniach i ofiarach w ludziach doniesiono także z okręgu Celebibag. Zawaliło się tam wiele budynków, m.in. akademiki, hotele i stacje benzynowe. W poniedziałek i wtorek przedstawiciele lokalnych władz w rozmowie z agencjami informacyjnymi mówili, że spod gruzów wciąż słychać krzyki osób proszących o ratunek.
Według organizacji humanitarnej Turecki Czerwony Półksiężyc, w Wan zapadło się około dziesięciu budynków, a w Ercis ok. 80 budynków. Władze miast wydały zakaz zbliżania się do zniszczonych domów, które mogą ostatecznie zawalić się pod wpływem licznych wstrząsów wtórnych.
Dodatkowo państwowa turecka telewizja podała, że z zakładu karnego w Wan uciekło ok. 150 więźniów. Jednak według przedstawiciela władz ośrodka uciekinierów było znacznie mniej, a część z nich dobrowolnie wróciła do celi.
Brakuje koców i namiotów
Do dotkniętego kataklizmem regionu skierowano jeszcze w niedzielę ponad 1200 ekip ratunkowych z 38 tureckich prowincji. Do pomocy zaangażowano również wojsko. Turecki Czerwony Półksiężyc od początku stara się zapewnić pomoc i schronienie bezdomnym poszkodowanym. Warunki pogodowe są zdecydowanie nie sprzyjające - już w nocy z poniedziałku na wtorek termometry pokazały poniżej 0 st. C.
Pomoc zorganizowana przez turecki rząd szybko okazała się niedostateczna. W mieście Wan grupa ok. 100 osób splądrowała ciężarówki Czerwonego Półksiężyca wiozące koce, żywność i ubrania. Według agencji informacyjnych w innych miejscach regionu zdesperowani mieszkańcy walczyli między sobą o rozdzielane namioty.
Jednak przyjmą pomoc
W niedzielę na miejsce tragedii, tuż po trzęsieniu ziemi, udał się premier Turcji, Recep Erdogan, który samodzielnie oceniał ogrom strat z pokładu rządowego śmigłowca. Wiele krajów - m.in.: USA, Polska, Rosja, Niemcy, Armenia i Izrael - jeszcze w dniu trzęsienia ziemi zaoferowało swoją pomoc humanitarną. Szef tureckiego rządu początkowo odmówił przyjęcia pomocy.
Sytuacja poszkodowanych stała się jednak na tyle trudna, a turecka pomoc humanitarna niewystarczająca, że Erdogan musiał zmienić swoje stanowisko. Ankara poprosiła we wtorek, 25 października, Tel Awiw o przyczepy mieszkalne dla bezdomnych ofiar trzęsienia ziemi.
Premier Turcji otwarcie przyznał, że jego rząd w niewystarczającym stopniu pomógł ofiarom. Najwięcej niedociągnięć było w czasie pierwszych 24 godzin od zdarzenia. Szybko zabrakło pomocy humanitarnej, a w szczególności namiotów dla poszkodowanych. Szef rządu zgodził się również na przyjęcie pomocy oferowanej wcześniej przed organizacje humanitarne i państwa, które uprzednio złożyły swoją ofertę.
Na styku 4 płyt tektonicznych
W ciągu ostatnich 30 lat tylko jedno trzęsienie ziemi było silniejsze niż to, które nawiedziło w 23 października wschodni rejon Turcji. Wstrząs o sile 7,6 w skali Richtera, miał epicentrum w mieście Izmit na azjatyckim brzegu Morza Marmara. Zginęło wówczas co najmniej 17 tysięcy ludzi.
Wschodnia część Turcji, zwłaszcza Wyżyna Armeńska, gdzie miało miejsce niedzielne trzęsienie ziemi, to bardzo aktywny sejsmicznie region. Stykają się tam aż cztery płyty tektoniczne: euroazjatycka, afrykańska, arabska i irańska. Tarcie między nimi, związane z ich przemieszczaniem się, wywołuje wstrząsy.
Teoria Rossa Steina
Według ekspertów, teraz zagrożone są inne państwa. Nawet te oddalone od Turcji o 1000 km. Mirosław Rutkowski z Polskiego Instytutu Geologicznego wyjaśnił w poniedziałek na antenie TVN24, skąd bieże się taki pogląd.
- Nie ma żadnej reguły, która pozwoliłaby przewidzieć kolejne trzęsienie - podkreślił naukowiec. Jednak w swojej wypowiedzi dotyczącej kolejnych zagrożeń, powołał się na teorię amerykańskiego geofizyka Rossa Steina, która wskazuje, że trzęsienia ziemi następują po sobie, jak domino.
- Ruchy płyt tektonicznych w rejonie wschodniej Turcji i sąsiadujących z nią krajów, mogą odczuć przede wszystkim obywatele Iranu. Zagrożone są jednak również Armenia i Gruzja oraz cały pas ziemi, który ciągnie się od podnóża Himalajów, poprzez Iran, góry Zagros, Anatolię i teoretycznie kończy się na Morzu Egejskim - powiedział Rutkowski.
"Specyficzne domino"
Teza, wspomnianego przez polskiego naukowca, geofizyka Rossa Steina zakłada, że trzęsienia ziemi we wspomnianym rejonie "kontaktują się ze sobą". Wstrząs w jednym miejscu ma przenosić energię do terenu znacznie od niego oddalonego, nigdy do sąsiedniego rejonu.
- To jest specyficzne domino, w którym kostki nie przewracają się jedna za drugą, ale pierwsza powoduje ruch kostki znajdującej się o 1000 km dalej. Teoria Steina to jednak dopiero zalążek, nie możemy przewidzieć, czy nastąpi tak i w tym przypadku - powiedział Rutkowski.
Kalendarium trzęsień ziemi na terenie Turcji w ciągu ostatnich 30 lat:
30 października 1983 roku - wstrząs o sile 6,9 w skali Richtera spustoszył 77 miejscowości w rejonie Erzurum we wschodniej Anatolii, zabijając 1342 ludzi.
13 marca 1992 roku - w trzęsieniu ziemi o sile 6,8 w skali Richtera w prowincji Erzincan na wschodzie kraju śmierć poniosło co najmniej 498 ludzi; 200 budynków uległo całkowitemu zniszczeniu.
17 sierpnia 1999 roku - trzęsienie o sile 7,6 w skali Richtera z epicentrum koło miasta Izmit na azjatyckim brzegu Morza Marmara pozbawiło życia co najmniej 17,1 tys. ludzi.
12 listopada 1999 roku - w prowincji Duzce na północnym zachodzie kraju wystąpił wstrząs o sile 7,2 w skali Richtera, który spowodował 894 ofiary śmiertelne. Jego epicentrum znajdowało się około 100 kilometrów na wschód od epicentrum wcześniejszego katastrofalnego trzęsienia z tego samego roku.
3 lutego 2002 roku - trzęsienie o sile 6,2 w skali Richtera w prowincji Afyon w zachodniej Turcji pociągnęło za sobą śmierć co najmniej 44 ludzi.
1 maja 2003 roku - co najmniej 176 ludzi, w tym ponad 80 dzieci zakwaterowanych w szkolnym internacie, zginęło w trzęsieniu ziemi o sile 6,4 w skali Richtera w prowincji Bingol na południowym wschodzie kraju.
8 marca 2010 roku - w trzęsieniu o sile 6,0 w skali Richtera w prowincji Elazig we wschodniej Turcji śmierć poniosło co najmniej 51 osób.