Od lat najchętniej powtarzanym sformułowaniem przez przechodniów i kierowców jest – "i znów zima zaskoczyła drogowców". W tym roku ma być inaczej. Zarząd Dróg Miejskich zaczął obmyślać już strategię odśnieżania. Metody mają być skuteczne i ekologiczne.
Od dawna wiadomo, że sól stosowana do odśnieżania niszczy zieleń przyuliczną. Jak by tego było mało, powoduje również korozję infrastruktury miejskiej, czyli wyżera latarnie, znaki drogowe i barierki. Z tego też względu niektóre miasta zdecydowały się na użycie tej zimy innych środków, np. żwiru.
Do sprawy zimy w mieście postanowiono podejść poważnie – Zarząd Główny Federacji Stowarzyszeń Naukowo-Technicznych (NOT) oraz Stowarzyszenie Inżynierów i Techników Ogrodnictwa zorganizowali seminarium.
Stężenie soli przy drogach większe niż w Bałtyku
Okazuje się, że nie ma takiego gatunku roślin, który byłby całkowicie odporny na zasolenie. Do niszczenia przez sól przyczyniają się zarządcy nieruchomości, którzy nielegalnie odgarniają śnieg z chodników na pas zieleni oraz straż miejska wymagająca dokładnego ich odśnieżania. W efekcie stężenie soli w błocie pośniegowym w pobliżu dróg bywa wyższe niż w Bałtyku.
Przykładowo w Poznaniu w 2011 roku zużyto 7,4 tony soli. By odtworzyć zniszczoną zieleń, wydano 2 mln złotych.
Główną przeszkodą uniemożliwiającą zrezygnowanie z soli przynajmniej w tych miejscach, gdzie istnieje cenny drzewostan, jest roszczeniowa postawa mieszkańców, przyzwyczajonych do tego, że śnieg jest usuwany do tzw. czarnej nawierzchni.
- Mieszkańcom trzeba uświadamiać, że działania służby drogowej mają na celu jedynie łagodzenie skutków zimy, a nie całkowitą ich likwidację, tak definiuje to Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad – komentuje Agnieszka Szulc z poznańskiego Zarządu Dróg Miejskich.
Posypią żwirem po nieutwardzonych
Ostatniej zimy na warszawskie ulice pługosolarki wyjeżdżały ponad 60 razy. To koszt rzędu 90 mln złotych. Wówczas prezydent stolicy, Hanna Gronkiewicz-Waltz, rozważała zrezygnowanie w przyszłości z odśnieżania dróg do czarnej nawierzchni i posypywania ich tylko żwirem. Podawała przy tym za przykład kraje skandynawskie.
Zarząd Oczyszczania Miasta odpowiada za utrzymanie około jednej trzeciej stołecznych dróg. To nimi porusza się komunikacja miejska. Tej zimy warszawscy drogowcy będą zamiast soli stosować żwir na nieutwardzonych drogach. Czyli w Białołęce, w Wawrze, w Wesołej oraz w Ursusie.
Także w Poznaniu tej zimy będą testowane alternatywne metody odśnieżania. Jak poinformowała Szulc, będą to inne niż najbardziej szkodliwy chlorek sodu środki chemiczne, w tym chlorek wapnia oraz dwa rodzaje tzw. materiałów uszorstniających, czyli np. żwir lub piasek.
Chlorek sodu najtańszym środkiem
Szansy na wyeliminowanie soli z polskich dróg nie widzi Jan Bieńka z Instytutu Badawczego Dróg i Mostów. Podkreślił, że chlorek sodu jest w tej chwili najtańszym środkiem chemicznym, który można zastosować do odśnieżania na dużą skalę. Pozostałe, stosowane na przykład na lotniskach, są od niego kilkanaście razy droższe.
Plucha polskich zim
Paradoksalnie łatwiej jest utrzymać zimą czarną nawierzchnię dróg w Skandynawii, gdzie zimy są ostrzejsze, niż w Polsce. W naszym klimacie zimą temperatura wielokrotnie wzrasta powyżej 0 st. C. W efekcie sól spływa wraz z topniejącym śniegiem z jezdni i trzeba ją ponownie rozsypać, by zapobiec powstaniu lodu, gdy temperatura znów osiągnie wartości ujemne.
W Polsce zakazane jest również stosowanie opon z kolcami, które podnoszą przyczepność na zaśnieżonych i oblodzonych drogach. W Skandynawii stosuje się je od kilkudziesięciu lat.
Może ograniczyć prędkość?
Problem zasolenia można rozwiązać m.in. przez ograniczanie zimą dozwolonej prędkości na niektórych drogach - im niższa prędkość samochodu, tym słabiej rozpryskuje on stopiony, zasolony śnieg.
Autor: usa/ms / Źródło: PAP