Bieszczadzkie niedźwiedzie nie chcą spać. A przynajmniej dotąd nie chciały. Pracownicy Nadleśnictwa Stuposiany natykali się w ostatnim czasie na ich ślady. Zdaniem specjalistów, to wina pogody.
- Jeszcze cztery dni temu widziałem świeże tropy niedźwiedzi przy kompostowniku we wsi Stuposiany, niedaleko naszego nadleśnictwa - przyznał w rozmowie z TVN24 Andrzej Luks. - Kompostownik stał zaledwie 25 metrów od domu sąsiada, no i przyszły misie. Nie zniszczyły kompostownika, ale zdjęły jego pokrywę i wybierały sobie stamtąd, co chciały - opowiadał.
Dwuletnie piastuny
Misie, które podeszły do kompostownika, zdaniem eksperta nie były niebezpieczne. - Były to piastuny, nie za duże dwulatki, z tym że ich mama przebywała za potoczkiem, około 15 metrów od nich - mówił Luks.
Zdaniem eksperta, bieszczadzkie niedźwiedzie nie spały przez ciągle zmieniające się warunki pogodowe.
- Raz jest cieplej, raz zimniej. To dlatego niedźwiedzie tak się zachowywały - zaznaczył.
Może już śpią
Luks podkreślił, że przynajmniej do wiosny nie zanosi się jednak na spotkania niedźwiedzi z ludźmi.
- Niedźwiedzie pójdą spać, bo jest zimniej. Na razie nie widać ich tropów - mówił.
Autor: map//bgr / Źródło: tvn24