Duże ilości pyłu i gazu unoszą się nad wulkanem Copahue znajdującym się na granicy Chile i Argentyny. Oba kraje ogłosiły żółty alert. Tylko Argentyna poleciła ewakuację ponad 2,6 tys. mieszkańców z najbliżej położonego rejonu. Według przewidywań sejsmologów należy się liczyć z silnym wybuchem.
Wydano polecenie pilnej ewakuacji ludności mieszkającej w promieniu 25 km od wulkanu Copahue - oświadczył w poniedziałek minister spraw wewnętrznych Chile Andres Chadwick. Dodał, że ewakuacja nie jest dobrowolna, tylko obowiązkowa i potrwa dwa dni. Wydłużyć mogą ją jednak ulewne deszcze, które padają w tamtym rejonie.
W sumie ta decyzja dotyczy prawie 460 rodzin, czyli 2,6 tys. ludzi.
Na razie wulkan wyrzuca duże ilości pyłu i gazów, którym towarzyszą tysiące niewielkich wstrząsów tektonicznych.
Monitorują sytuację
Argentyńskie władze ogłosiły żółty alert. Specjaliści obserwują dymiący wulkan ze śmigłowców i monitorują stan dzięki sieci kamer internetowych. Z argentyńskiej strony drogi dojazdowe w promieniu 4 km od stożka zostały całkowicie zamknięte, ale pobliskie miasteczko przemysłowe Villa de Caviahue jest otwarte.
Copahue to wulkan o wysokości 2965 m n.p.m. znajdujący się w Andach na granicy między Chile i Argentyną. Oba kraje ogłosiły żółty alert, bo wybuch może nastąpić w każdej chwili. W grudniu ubiegłego roku wprowadzono czerwony alert po tym, jak wulkan pluł popiołem i silnie dymił.
Autor: js,pk/mj,rs / Źródło: PAP, ENEX