Z powodu wichur, które od niedzieli nękały część kraju, sześć osób - w tym pięcioosobowa rodzina - zostało rannych. Odnotowano też wiele uszkodzeń, z którymi próbują poradzić sobie strażacy. W Pszczynie na nagrobki na cmentarzach zwaliło się potężne drzewo.
Od niedzieli w powiecie bielskim straż pożarna interweniowała ponad 1000 razy. Natomiast we wtorek od północy - już 170 razy. Wiatr wiał z prędkością ponad 100 kilometrów na godzinę. Łamał nawet grube, kilkudziesięcioletnie drzewa.
W Bujakowie drzewo spadło na jadący samochód, którym podróżowała pięcioosobowa rodzina. Dwie osoby dorosłe są w ciężkim stanie i przebywają w szpitalu. Trójka dzieci w wieku od kilku miesięcy do sześciu lat również znajduje się w szpitalu.
- Ośmiomiesięczne dziecko ma rany twarzy, co jest wynikiem pęknięcia szyby samochodu. Pięciolatek - złamanie kości łokciowej. Te dzieci są w stanie dobrym. Właściwie w najgorszym stanie była sześcioletnia dziewczynka, która doznała poważnego urazu głównie głowy i twarzoczaszki; ma też krwiaki śródmózgowe. Po opatrzeniu jest w stanie ogólnym niezagrażającym życiu. Została przekazana do kliniki neurochirurgii dziecięcej do Katowic - powiedział lek. med. Ryszard Odrzywołek, dyrektor Szpitala Pediatrycznego w Bielsku-Białej.
Strażacy nadal pracują i wyjeżdżają do nowych interwencji. Działania dotyczą połamanych drzew, zerwanych linii energetycznych, uszkodzonych samochodów oraz zerwanych dachów. Władze regionu apelują o niewchodzenie do lasu, dopóki powalone drzewa nie zostaną uprzątnięte.
Jak poinformował na antenie TVN24, Paweł Frątczak, rzecznik Państwowej Straży Pożarnej szósta osoba została poszkodowana w niedzielę w miejscowości Nowosielce (Podkarpackie), gdzie na samochód przewróciło się drzewo. Kierowca trafił do szpitala na obserwację.
Zniszczenia na Śląsku
Jak przekazał we wtorek oficer dyżurny komendy powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Pszczynie, znaczne szkody na cmentarzu wyrządziło przewrócone przez wiatr drzewo o wysokości ok. 25 metrów, które łącznie uszkodziło ok. stu nagrobków. Najbardziej ucierpiały nagrobki, które były najbliżej wyrywanych z ziemi korzeni.
Strażacy zostali wezwani do tego zdarzenia w poniedziałek wieczorem. Na miejscu straty oszacowano wstępnie na ok. 100 tys. zł. Była to jedna z ok. trzydziestu interwencji pszczyńskich strażaków związanych z wiatrem w poniedziałek i wtorek. Kilka drzew zostało uszkodzonych także w pszczyńskim Parku Zamkowym.
Kilka drzew powalonych zostało też na jednej z najstarszych i największych nekropolii w Bielsku-Białej - położonym w centrum miasta cmentarzu parafii św. Mikołaja. Tam – według wstępnych ocen – liczba uszkodzonych nagrobków może sięgnąć kilkudziesięciu. Kilka drzew wiatr powalił w zabytkowym parku Habsburgów w Żywcu.
We wtorek zarządca kolejowej infrastruktury, spółka PKP Polskie Linie Kolejowe, usunął spowodowane silnym wiatrem uszkodzenia linii z Goleszowa do Wisły Głębiec, a później z Bielska-Białej do Andrychowa. Do wieczora planowano prace na linii z Żywca do Zwardonia. Koleje Śląskie na swoich połączeniach do Wisły i Zwardonia prowadziły zastępczą komunikację autobusową.
Według służb kryzysowych od niedzieli strażacy w woj. śląskim interweniowali w związku ze skutkami silnego wiatru ponad 1,5 tys. razy. Prądu we wtorek rano nie miało blisko 17 tys. odbiorców, głównie w powiatach bielskim, cieszyńskim i żywieckim. Awarie miały być usuwane do wieczora.
Awarie energetyczne - wg stanu na godz. 7.00, 12 bm. bez prądu na terenie 6 województw pozostaje 50 248 odbiorców (małopolskie- 20 808, śląskie - 16 951, podkarpackie- 8 300, opolskie - 3 640, zachodniopomorskie 328 i dolnośląskie -221).
— Marek Kubiak (@Kubiak_Marek64) 12 grudnia 2017
Mocno wiało
W Zakopanem w nocy z poniedziałku na wtorek wiało ponad 90 kilometrów na godzinę. Na Kasprowym Wierchu było to nawet 155 km/h. Zła sytuacja była także w województwie śląskim. W okolicy Bielska-Białej wiatr w porywach osiągał prędkość nawet 126 kilometrów na godzinę. Wiatr w nocy łamał tam drzewa i uszkadzał dachy.
Podobnie było na pobliskiej Żywiecczyźnie. Rzecznik żywieckich strażaków Marek Tetłak poinformował w poniedziałek wieczorem, że silny wiatr zaczął odrywać poszycie dachów na kilku domach, m.in. w Radziechowach, Koszarawie i Międzybrodziu. W terenie pracowało kilkanaście zastępów ratowników. Na Śląsku Cieszyńskim od poniedziałku rano strażacy interweniowali ok. 150-krotnie.
Jak poinformował rzecznik raciborskiej straży Roland Kotula, w poniedziałek wieczorem strażacy interweniowali przy uszkodzonej elewacji budynku. Wiatr uszkodził boczną ścianę o powierzchni 80 metrów kwadratowych. Strażacy zabezpieczyli lub usunęli naderwane elementy.
Małopolska
Niemal 400 razy interweniowali małopolscy strażacy w związku z wichurą, który przewraca drzewa, zrywa linie energetyczne i uszkadza budynki. Najwięcej szkód jest w powiatach wadowickim tatrzańskim, suskim i oświęcimskim – poinformowała Joanna Paździo, rzeczniczka wojewody małopolskiego.
Wiatr zerwał 16 i uszkodził 57 dachów. Niemal 200 interwencji dotyczyło usuwania powalonych drzew. W Małopolsce ponad 20 tysięcy odbiorców zostało odciętych od elektryczności. Z uwagi na zagrożenie łamiącymi się na jezdnię drzewami, policja zamknęła drogi prowadzące z Zakopanego i Bukowiny Tatrzańskiej w kierunku Morskiego Oka.
Podkarpacie
Z powodu bardzo silnego wiatru, który od soboty wiał na Podkarpaciu, we wtorek po południu nadal 2,5 tys. odbiorców nie miało prądu. Służby energetyczne zapewniały, że do końca dnia większość awarii zostanie usuniętych. Jak poinformował dyrektor Centralnej Dyspozycji Mocy dla oddziału Rzeszów Andrzej Balicki, prądu nie mieli jedynie mieszkańcy Bieszczad. W rejonie energetycznym Sanok we wtorek po południu bez prądu było 2,5 tys. odbiorców. Jest to liczba mniejsza od podawanej rano, gdy energii pozbawionych było prawie 7 tys. gospodarstw. Balicki zapewnił, że do końca dnia zdecydowana większość odbiorców będzie mieć energię. Zastrzegł, że pozostaną jedynie pojedyncze przypadki uszkodzeń, które występują w miejscach trudno dostępnych, ale i te będą na bieżąco usuwane.
Najczęściej dopływ energii hamują opierające się o linie energetyczne drzewa i konary. Zdarzają się też sytuacje, że upadające drzewa zerwały linie lub połamały słupy energetyczne.
W Bieszczadach problem z prądem występuje od weekendu. Początkowo energii nie miało kilkanaście tysięcy odbiorców, głównie z energetycznego rejonu Sanok i Krosno. W poniedziałek po południu, gdy wiatr ucichł, służbom udało się naprawić większość awarii na liniach energetycznych i przywrócić prąd do gospodarstw.
Jednak w nocy z poniedziałku na wtorek pogoda się znowu pogorszyła, wiał bardzo silny wiatr, który spowodował kolejne awarie w rejonie Sanok. Natomiast sytuacja w rejonie Krosno na tyle się ustabilizowała, że do wszystkich odbiorców wrócił już prąd.
W związku z podmuchami silnego wiatru pracę mieli też strażacy, którzy przez ostatnią dobę interweniowali w województwie ponad 140 razy, natomiast od piątku po południu, gdy pogorszyła się pogoda, i oprócz wiatru występowały też intensywne opady śniegu strażacy interweniowali ponad 370 razy.
Rzecznik podkarpackiego komendanta Państwowej Straży Pożarnej mł. bryg. Marcin Betleja poinformował, że najwięcej interwencji dotyczyło usuwania połamanych konarów i drzew leżących na jezdniach, chodnikach i posesjach. W kilku przypadkach strażacy pomagali też zabezpieczyć na budynkach mieszkalnych i gospodarczych dachy pozrywane i uszkodzone przez silny wiatr.
Halny w Tatrach
W Tatrach wiatr spowodował zwiększenie zagrożenia lawinowego do trzeciego stopnia. Silne podmuchy utworzyły niebezpieczne depozyty i nawisy śniegu na graniach. Wyzwolenie lawiny jest możliwe już przy małym obciążeniu. Możliwe jest także samoczynne schodzenie średnich, a sporadycznie także dużych lawin - ostrzegają ratownicy TOPR.
Autor: AP/rp, ao,wd/aw / Źródło: PAP; źródło głównego zdjęcia: PAP/Grzegorz Momot