Od początku wybuchu pandemii COVID-19 zainteresowania nie przestaje budzić pytanie, co jest źródłem koronawirusa. Według Światowej Organizacji Zdrowia patogen ma pochodzenie naturalne i - zdaniem badaczy - przedostał się na ludzi z nietoperzy. Zdaniem ekspertów kluczowe znaczenie powinien mieć nosiciel pośredni, czyli tak zwane "brakujące ogniwo". A tego nie znają.
Badacze twierdzą, że koronawirusa SARS-CoV-2 przeniosły na ludzi nietoperze sprzedawane na targu dzikich zwierząt w mieście Wuhan w Chinach. Naukowcy z amerykańskiej organizacji EcoHealth Alliance od lat badają nietoperze żyjące w jaskiniach w chińskiej prowincji Junnan. Jeden ze znalezionych nietoperzy w 2013 roku mógł być nosicielem potencjalnego przodka SARS-CoV-2. Jednak aby doszło do przeniesienia się wirusa z tych zwierząt, musiał istnieć nosiciel pośredni. Zdaniem badaczy, bezpośrednie źródło wirusa nie znajdowało się na targu, a także nigdy nie możemy być pewni, w jaki sposób została zainfekowana pierwsza osoba.
- Infekcja mogła pochodzić skądkolwiek. Biorąc jednak pod uwagę to, że jest to wirus odzwierzęcy, powiązanie go z targiem jest bardzo przekonujące - powiedział James Wood z Uniwersytetu w Cambridge.
Zgodził się z tym Andrew Cunningham z Towarzystwa Zoologicznego w Londynie. - Mieszanie dużej liczby gatunków w złych warunkach higienicznych z tymi, które normalnie nie miałyby bliskiego kontaktu ze sobą, daje patogenom możliwość przeskakiwania z jednych na drugie - wyjaśnił.
SARS-CoV-2 nie jest pierwszy
Jak przypomniał profesor Wood, pierwszy wirus SARS, z którym zmagał się świat w latach 2002 i 2003 przedostał się na ludzi z łaskunów palmowych - ssaków drapieżnych podobnych do cywet - które były sprzedawane w południowych Chinach. Naukowcy na tropie tak zwanego brakującego ogniwa, czyli nosiciela pośredniego wskazywali na norki, fretki i żółwie. Sądzono też, że SARS-CoV-2 znaleziono w ciałach łuskowców - zwierząt najczęściej padających ofiarami nielegalnego handlu. Nie wykazano jednak, aby któryś z tych gatunków uczestniczył w wybuchu pandemii.
Bariera gatunkowa
Eksperci od chorób zakaźnych zgadzają się, że tak jak większość wirusów pojawiających się u ludzi, tak i SARS-CoV-2 pokonał barierę gatunkową. Tak samo było w przypadku wścieklizny, wirusa ebola oraz SARS i MERS, które pochodzą od nietoperzy. - W rzeczywistości spodziewaliśmy się czegoś takiego od jakiegoś czasu - powiedział profesor Cunningham. Jak wyjaśnił, w ostatnich latach tego rodzaju choroby pojawiają się coraz częściej "wskutek ingerencji człowieka w naturalne środowisko dzikich zwierząt i wykorzystywania ich przez ludzi".
Podobne stanowisko w tej sprawie przedstawiła też epidemiolog Maria Van Kerkhove ze Światowej Organizacji Zdrowia. Jej zdaniem zasadniczą kwestią było nie to czy, ale kiedy dojdzie ponownie do takiej sytuacji.
Klucz pasujący do zamku
Wirusolog David Robertson z Uniwersytetu w Glasgow wyjaśnił, że w przypadku SARS-CoV-2 kluczem do przedostania się do wnętrza komórki u człowieka było białko wirusa zawierające się w jego wypustkach zwanych kolcami, a "głównym zamkiem do wejścia do komórki był receptor o nazwie ACE2" występujący u ludzi.
Robertson zaznaczył, że SARS-CoV-2 jest w stanie dopasować się nie tylko do tego receptora i "robi to o wiele lepiej niż pierwszy SARS". To może wyjaśniać, dlaczego z tak dużą łatwością nowy koronawirus przenosi się z człowieka na człowieka.
Autor: ps/dd / Źródło: BBC, tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: NIAID (CC BY 2.0)