Współczynnik reprodukcji wirusa pozwala ocenić stan epidemii choroby zakaźnej, takiej jak COVID-19. Na jego podstawie władze państw mogą zmniejszać restrykcje społeczne i gospodarcze. Są jednak eksperci wskazujący na pewne niedoskonałości współczynnika.
Współczynnik reprodukcji wirusa, oznaczany literą R, stał się jednym z najbardziej obserwowanych wskaźników przez rządzących wielu państw. Ma on pomóc w skutecznym zwalczaniu epidemii i znoszeniu poszczególnych obostrzeń.
Czym jest ten współczynnik? Epidemiolodzy używają współczynnika R od dziesięcioleci jako miary zdolności rozprzestrzeniania się choroby zakaźnej między ludźmi. Jest to średnia liczba nowych zakażeń powodowana przez jedną osobę, u której stwierdzono chorobę. Jeśli R jest większe od 1, to epidemia się rozwija - a im ta liczba jest większa, tym ona szybciej rośnie. R poniżej 1 oznacza, że epidemia się kurczy i jeśli będzie utrzymywać się na niskim poziomie, choroba w końcu wygaśnie.
Pokazuje trend epidemii
W przypadku COVID-19 podstawowa liczba odtwarzania przed podjęciem jakichkolwiek środków ostrożności wynosi pomiędzy 2,5 do 3. To oznacza, że choroba jest mniej zakaźna niż odra (R na poziomie 15), ale bardziej niż grypa sezonowa (w jej przypadku R wynosi około 1,3).
Dopóki nie zostanie wynaleziona skuteczna szczepionka, wprowadzanie restrykcji to najskuteczniejszy sposób na obniżenie współczynnika R, bo sprawienie, że ludzie są od siebie oddaleni zapobiega przenoszeniu się koronawirusa. W krajach europejskich, gdzie kilka tygodni temu wprowadzono rygorystyczne obostrzenia, wartość współczynnika reprodukcji udało się obniżyć poniżej 1. Jak podaje brytyjski dziennik "Financial Times", średnia w Europie może wynosić od 0,6 do 0,9.
Współczynnik reprodukcji koronawirusa w Polsce
A jak jest w Polsce? We wtorek 28 kwietnia na antenie radiowej Trójki rzecznik ministerstwa zdrowia Wojciech Andrusiewicz poinformował, że wskaźnik reprodukcji koronawirusa w naszym kraju wynosi 1,11. Uzupełnił to w środę na konferencji prasowej minister zdrowia Łukasz Szumowski, który powiedział, że wskaźnik R spada "do poziomu bliskiego jedności", co miałoby oznaczać osiągnięcie stabilizacji.
Skomplikowana rzeczywistość
Współczynnik reprodukcji R postrzegany jest jako kluczowy wskaźnik tego, czy znosić ograniczenia pozwalające na wznowienie części działalności społecznej i gospodarczej. Ma to nie doprowadzić do odrodzenia się epidemii.
Jak to zwykle bywa, tak i tutaj rzeczywistość jest bardziej skomplikowana. Jagjit Chadha, dyrektor brytyjskiego National Institute of Economic and Social Research powiedział, że współczynnik R może być trudny do zmierzenia, ale też może wprowadzać w błąd, bo ludzie chcą dowiedzieć się, ile wynosi on w ich najbliższej okolicy.
Teoretycznie, współczynnik można by obliczyć za pomocą dobrego systemu testowania i śledzenia kontaktów, który pokazywałby proporcję osób zakażonych i przekazujących wirusa komuś innemu. Udało się to w Chinach i Korei Południowej, jednak większość innych krajów, gdzie jest dużo zakażonych, nie jest w stanie tego dokonać. Epidemiolodzy opracowują współczynnik R za pomocą modeli matematycznych, opartych na liczbie nowych przypadków i zgonów oraz symulacji, jak zmieniające się zachowania ludzkie wpłyną na przenoszenie wirusa.
Prawda leży pośrodku?
Czy możemy ufać tym wynikom? Niepewność tę zbadały dwa zespoły badaczy z uczelni Imperial College London oraz Londyńskiej Szkoły Higieny i Medycyny Tropikalnej. Obliczyły współczynnik R dla COVID-19 w Wielkiej Brytanii. Oba badania pokazały dwa różne wyniki.
Wykres Imperial College London pokazuje współczynnik R na stałym poziomie nieco poniżej 4 od lutego do 12 marca, a następnie powolny, ale niestabilny spadek do wartości 3,5 do 23 marca. Później obserwujemy gwałtowny spadek w ciągu kilku dni do obecnego poziomu 0,7.
Dane opracowane przez drugi zespół pokazują rozciągnięty w czasie i bardziej stabilny spadek R do około 2,5 pod koniec lutego, kiedy ludzie sami zaczęli ograniczać kontakty bez żadnych oficjalnych przepisów. Zgodnie z modelem Londyńskiej Szkoły Higieny i Medycyny Tropikalnej, współczynnik R do 8 kwietnia nie spadał poniżej 1.
- Zbadaliśmy bardzo różne podejścia - powiedział Sebastian Funk z Londyńskiej Szkoły Higieny i Medycyny Tropikalnej. - Prawda leży prawdopodobnie pośrodku - dodał i uzupełnił, że w interpretowaniu tych krzywych należy zachować ostrożność.
30 kwietnia niemiecki Instytut Roberta Kocha, analizujący przebieg epidemii w Niemczech COVID-19, poinformował, że wskaźnik reprodukcji wirusa wynosi 0,76. Kilka dni wcześniej podawano, że wynosił on 0,96.
Czy luzować obostrzenia?
Pomimo swoich niedoskonałości, współczynnik R jest najlepszą miarą tego, jak rozprzestrzenia się choroba. Dlatego eksperci do spraw zdrowia publicznego na całym świecie nadal będą uważnie śledzić zmianę jego wartości w miarę znoszenia blokad i obostrzeń.
Duński Statens Serum Institut poinformował w ostatnim tygodniu kwietnia, że po ponownym otwarciu szkół i przedszkoli w tym kraju współczynnik R wzrósł z 0,6 do 0,9. To nadal poniżej 1, ale oznacza to, że duński rząd będzie musiał być ostrożny przy wprowadzaniu innych rozluźnień zagrażających wzrostem R powyżej 1 oraz ponownym rozprzestrzenieniem się SARS-CoV-2.
Jeśli uda się wynaleźć skuteczną szczepionkę na COVID-19, to może znacząco obniżyć poziom współczynnika reprodukcji wirusa. Jak powiedział Adam Kucharski z Londyńskiej Szkoły Higieny i Medycyny Tropikalnej, jeśli przyjmiemy, że R wynosi 3 przy braku innych środków zapobiegawczych, a szczepionka chroni przed infekcją dwie na trzy osoby, to sama szczepionka może zmniejszyć współczynnik do 1.
Autor: dd/aw / Źródło: Financial Times, Reuters, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: NIAD/(CC BY 2.0)