Na zwałowiskach poprzemysłowych, czyli na tzw. hałdach, naukowcy znaleźli blisko 600 gatunków roślin - od popularnej brzozy po chronione storczyki. To zadziwiające, ponieważ w tych miejscach grunt nie jest odpowiednio wilgotny, a ponadto bywa toksyczny.
Zwałowiska poprzemysłowe zajmują na terenie aglomeracji śląskiej tysiące hektarów. Niektóre mają ponad 100 lat, choć ich dokładny wiek czasem trudno określić, bo brakuje dokumentacji. Stożkowe, kopulaste, grzbietowe czy płaskie hałdy to stały element śląskiego krajobrazu, a według niektórych nawet fragment jego dziedzictwa.
Bardzo trudne warunki
Jak podkreślił prof. Rostański, grunt zwałowiska jest o wiele uboższy niż grunt zwykłej gleby. Brakuje tam niezbędnego roślinom azotu i fosforu, podłoże łatwo przepuszcza wodę, więc jej również brakuje, a temperatura jest tak wysoka, że siewki nasion nieraz giną, bo skały (zwłaszcza ciemne) nagrzewają się od słońca. Jeszcze trudniejsza sytuacja jest w przypadku odpadów przetworzonych, np. z hut czy koksowni, które często są toksyczne i nie ulegają rozpadowi.
- To tak jakby próbować sadzić coś na szklanych kulkach - tłumaczył Adam Rostański. - Są jednak rośliny, takie jak rzeżusznik Hallera czy rzeżusznik piaskowy, które dobrze sobie radzą nawet na podłożu zatrutym metalami ciężkimi - dodawał.
Człowiek niszczy dokonania przyrody
Biolodzy z Uniwersytetu Śląskiego badają roślinność, która pojawia się na hałdach spontanicznie, choć właściciele zwałowisk nieraz próbują je zazieleniać.
- Stosując prostą rekultywację, tzn. sypiąc na wierzch urodzajną ziemię i siejąc trawę, uzyskujemy efekt zazielenienia już w pierwszym roku. Natomiast pod wpływem deszczu, a także na skutek erozji po pięciu latach to miejsce zamienia się w to, co by było, gdybyśmy w ogóle nie wydali pieniędzy. Odpad powęglowy nie jest agresywny, tylko musi mieć czas. Pozostawienie go samemu sobie i wnikanie kolejnych gatunków jest naturalne i ma tę zaletę, że koszty są niskie. Wadą jest to, że to proces długofalowy. Zazwyczaj gdy przyroda odnosi pierwszy sukces, pojawia się ktoś, kto uzyskał pozwolenie na przetworzenie tego terenu na coś innego i wszystko się zaczyna od nowa - opowiadał prof. Rostański.
Pierwsza pojawia się brzoza
Jeśli jednak hałda ma czas, to jako pierwsza i to szybko - nawet po roku czy dwóch - na czarnym odpadzie węglowym pojawia się brzoza. - Są takie fragmenty w Katowicach-Wełnowcu, gdzie jest charakterystyczny postindustrialny lasek brzozowy, on ma swój urok i nasz, rodzimy koloryt. Natomiast lasek tuj czy gatunków egzotycznych na hałdzie wygląda komicznie i dziwnie - przyznał profesor.
Jako jedne z pierwszych na hałdzie pojawiają się też osika, wierzba iwa i różne gatunki traw, czyli rośliny o lekkich, łatwo przenoszonych przez wiatr nasionach. Jest też kilka gatunków górskich, które rosną w górach, na piargach skalnych, a na hałdach same znalazły miejsce wtórnego występowania, jak np. pięknie kwitnąca wierzbówka nadrzeczna, która przywędrowała z Karpat.
600 gatunków roślin
Na zwałowisku można też spotkać inne kwitnące gatunki - wiesiołek dwuletni czy śląski oraz dziewannę. Do rzadkości nie należą i chronione storczyki - kruszczyk szerokolistny, rdzawoczerwony i błotny występują w niektórych rejonach nawet masowo. Łącznie naukowcy znaleźli na hałdach blisko 600 gatunków roślin.
- To są dosyć bogate w roślinność miejsca, niedocenione pod tym względem. Jest pytanie, czy są nam potrzebne. Aglomeracja śląska jest przeludniona. Każdy kawałek przestrzeni, gdzie nie ma człowieka przez jakiś czas, jest bardzo ważny. Tam się pojawiają zwierzęta, np. zające czy sarny, mają tam enklawy, gdzie nikt ich nie niepokoi. Na zwałowiskach zachodzą ciekawe procesy i żyją gatunki, które właśnie tam trzeba chronić - podsumował prof. Rostański.
Autor: map//tka / Źródło: PAP