Środa przyniosła nam niezwykły, księżycowy spektakl. Jego kulminacja nastąpiła o godzinie 14.31. Nasz satelita był jednocześnie "krwawy", zaćmiony, "niebieski" i w superpełni. Na taką kumulację czekaliśmy ponad 150 lat.
Środowy Księżyc był "krwawy", zaćmiony, "niebieski" i w superpełni. Wyjaśnijmy te terminy.
Superpełnią nazywamy sytuację, kiedy będący w pełni Księżyc znajduje się maksymalnie blisko Ziemi. Nasz naturalny satelita prezentuje się wówczas na niebie jako większy i jaśniejszy niż zwykle. Podczas superpełni pod koniec stycznia - według NASA - wydaje się jaśniejszy - o 14 procent.
Terminem "niebieski Księżyc" (ang. Blue Moon) lub "niebieska pełnia" przyjęło się opisywać drugą pełnię występującą w jednym miesiącu. Nie oznacza to wcale, że nasz satelita wówczas błękitnieje. Nazwa - mająca podkreślać wyjątkowość zjawiska - pochodzi od angielskiego idiomu "once in a blue moon", co w swobodnym przekładzie oznacza "od wielkiego dzwonu", czyli bardzo rzadko. Wobec tego, że cykl Księżyca trwa średnio 29,5 dnia, dwie pełnie w jednym miesiącu przypadają przeciętnie raz na 2,5 roku. I właśnie z takim zjawiskiem mieliśmy dziś do czynienia. Dla porządku dodajmy, że kiedyś termin "niebieski księżyc" odnosił się do trzeciej pełni w ciągu astronomicznej pory roku, w której widoczne były cztery pełnie Księżyca.
To nie koniec niezwykłości. "Niebieska superpełnia" zbiegła się dzisiaj z całkowitym zaćmieniem Księżyca. O całkowitym zaćmieniu mówimy, jeżeli Księżyc, krążąc wokół Ziemi, znajdzie się cały w cieniu naszej planety. Promienie słoneczne nie docierają wówczas bezpośrednio do jego powierzchni.
Zobacz całe zjawisko w przyspieszeniu:
Czerwony Srebrny Glob
Do wytłumaczenia pozostaje jeszcze jeden termin: "krwawy Księżyc". Określa się tak sytuację, gdy po okresie całkowitego zaćmienia tarcza Księżyca zmienia kolor na czerwony. Dlaczego tak się dzieje?
- Podczas fazy całkowitego zaćmienia światło słoneczne nie dociera do Księżyca bezpośrednio. Nasz satelita jest oświetlony przez rozświetloną na czerwono ziemską atmosferę. Podobne zjawisko obserwujemy podczas zachodu i wschodu Słońca - wyjaśnia popularyzator astronomii Karol Wójcicki.
Czerwoną barwę zawdzięczamy załamywaniu się światła w atmosferze Ziemi. Stąd potoczna nazwa zjawiska - "krwawy Księżyc" (ang. "Blood Moon").
Czekaliśmy 152 lata
Niezwykłą kombinację NASA określiła jako "Super Blue Blood Moon" co można przetłumaczyć jako "superpełnia niebiesko-krwawego Księżyca". Każde z tych zjawisk osobno zdarza się dość rzadko. Ich równoczesne wystąpienie to zaś kwestia około 150 lat - konkretnie 152.
Według Kanonu Zaćmień (to pochodzący z XIX wieku spis zaćmień Słońca i Księżyca, opracowany przez austriackiego astronoma i matematyka Theodora von Oppolzera), ostatni raz ludzkość miała okazję obserwować całkowite zaćmienie niebieskiego Księżyca 31 marca 1866 roku.
Gdzie mogliśmy obserwować zaćmienie
Dla miłośników astronomii w naszym kraju mamy jednak złą wiadomość: zaćmienie z 31 stycznia, trwające godzinę i 16 minut, mogły najlepiej obserwować osoby przebywające we wschodniej Azji, Nowej Zelandii i Australii. Obserwatorzy w Polsce niestety nie zobaczyli całego przebiegu zjawiska, lecz tylko jego końcówkę.
Dokładne momenty poszczególnych etapów dzisiejszego zaćmienia w czasie obowiązującym zimą w Polsce (czas środkowoeuropejski) są następujące: początek zaćmienia półcieniowego o godz. 11.51, początek zaćmienia częściowego o godz. 12.48, początek zaćmienia całkowitego o godz. 13.52, maksimum zaćmienia o godz. 14.31, koniec zaćmienia całkowitego o godz. 15.08, koniec zaćmienia częściowego o godz. 16.11, koniec zaćmienia półcieniowego o godz. 17.08.
Autor: ao, sj//rzw,map,aw / Źródło: NASA, sciencealert.com, TVN Meteo, PAP