W Europie rośnie liczba zachorowań na odrę. Chociaż w Polsce, jak na skalę europejską, przypadków jest niewiele, "jesteśmy otoczeni niebezpiecznymi ogniskami odry". Ponadto jedna osoba może zarazić od 15 do 20 niezaszczepionych. Lekarze uważają, że przyczyną nowych epidemii jest spadek liczby zaszczepionych osób. Na chorobę zapadają zwłaszcza dzieci.
Rośnie liczba zachorowań na odrę. Tylko w pierwszej połowie 2018 roku w europejskim regionie, nadzorowanym przez Światową Organizację Zdrowia (WHO), zanotowano ponad 41 tysięcy przypadków. 37 osób zmarło. Jak mówił we "Wstajesz i wiesz" główny inspektor sanitarny Marek Posobkiewicz, w 2016 roku zachorowało ponad 5000 osób, a w 2017 już 24 tysiące.
Według raportu WHO sprzed kilku dni, najwięcej osób zapadło na odrę we Francji, Grecji i we Włoszech, gdzie wykryto odpowiednio 2741, 3192 oraz 3343 przypadki. Dla porównania, w Polsce było ich 95, a w Danii zaledwie 6.
- Jest to choroba bardzo zaraźliwa - zaznaczył Posobkiewicz. - Gdyby było rozsądne podejście wszystkich krajów plus mniejsza aktywność tych pseudonaukowych grup, to tę chorobę można by eradykować [zwalczyć chorobę zakaźną - red.] tak samo, jak ospę prawdziwą, której w tej chwili na świecie nie ma - dodał, komentując rosnącą liczbę osób nieszczepiących się, także przeciw odrze.
Tylko w Polsce w latach 50. i 60. XX wieku rocznie chorowało niemal 150-200 tysięcy osób, a kilkaset umierało - informował Posobkiewicz. - W połowie lat 70. jak wprowadziliśmy szczepienia, to spadło już wtedy do kilkudziesięciu przypadków, a potem nawet do kilkunastu rocznie. Tej choroby niemal nie było - podkreślił.
"My już własnej rodzimej odry nie mamy"
Winę za wzrost zachorowalności lekarze i specjaliści zrzucają na spadek zaszczepień na tę chorobę. Inspektor przyznał, że porównując liczbę zachorowań na odrę z liczbą szczepień, na mapie Europy widać zależność: im mniej osób było zaszczepionych, tym więcej w danym kraju odnotowano przypadków.
- My już własnej rodzimej odry nie mamy. Mamy tylko przypadki przywleczone z innych krajów europejskich - zaznaczył profesor Andrzej Zieliński z Państwowego Zakładu Higieny Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego. Przy obecnym ruchu turystycznym nie da się tego precedensu zatrzymać.
- Sytuacja jest wyjątkowo trudna, bo jesteśmy otoczeni niebezpiecznymi ogniskami odry - oznajmił profesor Andrzej Radzikowski, były mazowiecki konsultant wojewódzki w dziedzinie pediatrii z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
Szczepienie jedynym zabezpieczeniem
- Mówi się, że jedna osoba może zarazić 15 do 20 osób - powiedział dr n. med. Andrzej Trybusz, dyrektor Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Poznaniu. - Dla porównania chory na grypę zaraża jedną do trzech osób. Jest to więc choroba bardzo szybko się przenosząca - zaznaczył.
Epidemie tej choroby występują w wielu krajach Europy. Istnieje ryzyko, że liczba przypadków znacznie wzrośnie również w Polsce, jeśli ludzie przestaną szczepić siebie i swoje dzieci. - To wynika z tego, że propaganda niedouczonych czy w ogóle nieuków, pewnych siebie i bardzo agresywnych propagandowo, działa skutecznie wśród ludzi - mówił o tzw. antyszczepionkowcach profesor Andrzej Zieliński.
- Jedynym zabezpieczeniem przed tą epidemią jest powszechne szczepienie. Tak jak to było dotychczas - zaznaczył Andrzej Radzikowski, dodając, że osoba zaszczepiona lub taka, która przebyła chorobę, ma odporność bliską stu procentom. Dodał jednak, że u części ludzi po wielu latach może dojść do częściowego jej wygaszenia.
Chorują niemal wszystkie niezaszczepione dzieci
Na odrę narażone są zwłaszcza dzieci. - To ze względu na tę specyficzną grupę wiekową. Dzieci są w innym kontakcie, mają inne zasady higieny, cały czas się dotykają, cały czas się ze sobą bawią, dotykają swoich zabawek - zaznaczył Posobkiewicz. Inaczej jest wśród dorosłych, o których kontakt fizyczny występuje rzadziej, częściej również myją ręce. Dodał, że niezaszczepione dzieci, przebywające blisko osoby zarażonej, zachorują niemal wszystkie.
- To nie tak, że wszyscy umrą, ale też nieszczepienie się to jest nie tylko narażanie własnego dziecka, ale również podejście egoistyczne - przyznał inspektor. - Jeżeli to dziecko zarazi inne dziecko, które będzie miało słabszą odporność, to może być dla niego wyrok śmierci - ostrzegł. Pierwsze szczepienie przeciw odrze, ale również różyczce i śwince, odbywa się w wieku 13 miesięcy.
Posobkiewicz uważa, że "ci, którzy nie szczepią dzieci na odrę, są koniem trojańskim".
Pomijając duże ryzyko zgonu, powikłania występujące u najmłodszych mogą doprowadzić do inwalidztwa. W kilka lat po zachorowaniu następuje degradacja układu nerwowego.
Groźne powikłanie - zapalenie mózgu
Nawet osoba, której uda się wyleczyć odrę, musi liczyć się z możliwymi konsekwencjami. Powikłania po chorobie mogą być naprawdę niebezpieczne.
- Statystyka jest nieubłagana. Część z tych osób będzie miała ciężkie powikłania, część umrze - podkreślił Posobkiewicz - Nawet jedna na tysiąc osób może mieć zapalenie mózgu, a jeżeli już do tego zapalenia mózgu dojdzie, to nawet 15 procent może z tej grupy umrzeć - dodał.
Odra jest chorobą zakaźną, rozprzestrzeniająca się drogą kropelkową. To, czy ktoś zachoruje i w jaki sposób chorobę przejdzie, zależy zwłaszcza od odporności organizmu. Osobie zaszczepionej grozi minimalne ryzyko zapadnięcia na odrę, jednak w razie zachorowania chorobę przejdzie dużo lżej.
Choroba rozwija się przez około 8-12 dni od zarażenia. Do pierwszych objawów należą: wysoka gorączka, nieżyt nosa, kaszel, światłowstręt. W późniejszym stadium na błonie śluzowej policzków pojawiają się białawe przebarwienia. W następnym etapie na ciele występuje wysypka, nasilają się objawy zapalenia górnych dróg oddechowych.
Posłuchaj całej rozmowy z Markiem Posobkiewiczem
Autor: ao/rp / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24