Ataki zimy, rozległe powodzie, śmiercionośne huragany, gwałtowne trzęsienia ziemi, wybuchy wulkanów i intensywne deszcze. Rok 2014 był wyjątkowo bogaty w niebezpieczne zjawiska pogodowe.
ZIMA
W styczniu pogoda dała się we znaki przede wszystkim mieszkańcom USA. Atak zimy, arktyczny huragan, wir polarny i zlodowacenie - to określenia, które były bardzo często wykorzystywano w prasie, by opisać sytuację za Oceanem na początku 2014 roku. Wyjątkowo mroźna zima przyczyniła się tam do śmierci kilku osób.
Europejczycy natomiast cieszyli się prawdziwie wiosenną aurą. Na Węgrzech słupki rtęci wędrowały do 16 st. C i zaczęły pączkować kwiaty. A po drugiej stronie kuli ziemskiej problemem stały się pożary i susze - Australijczycy walczyli z upałami.
W lutym Amerykanie nadal zmagali się ze skutkami zimy. W tym miesiącu, po raz pierwszy od ponad 20 lat, niemal w całości zamarzły Wielkie Jeziora Północnoamerykańskie. Rekord odnotowano również na Tamizie. Poziom wody na tej rzece był najwyższy od 250 lat. Luty według Wikingów miał być ostatnim miesiącem dziejów ludzkości. Przepowiednia jednak się nie sprawdziła i spokojnie wkroczyliśmy w marzec.
WIOSNA
Trzeci miesiąc roku pod względem pogodowym nie obfitował w żadne ekstrema. Rozpoczęła się wiosna, a wraz z nią wyższe temperatury, nieco więcej słońca. Humory Polaków znacznie się poprawiły, bo wszystko powoli zaczęło otrząsać się z zimowego amoku.
W kwietniu niebezpiecznie zrobiło się na Wyspach Salomona. Najpierw pojawiły się tam ulewy, później powodzie, a na koniec - jakby tego było mało - zatrzęsła się ziemia. Zginęło wówczas kilkanaście osób, a tysiące straciło dach nad głową. "To najgorszy atak żywiołu w historii", "tragedia, jakiej jeszcze nikt z nas nie widział" - relacjonowali przedstawiciele organizacji charytatywnych, którzy przybyli na miejsce, by pomóc mieszkańcom.
Maj 2014 roku tragicznie zapisał się w historii Afganistanu. Drugiego dnia miesiąca zeszła tam potężna lawina błotna, która zabiła ponad 2100 osób. W Polsce natomiast coraz częściej zaczęły dawać się we znaki burze z intensywnym deszczem. Na Wiśle pojawiła się fala wezbraniowa, w rezultacie czego w kraju wprowadzono kilka prewencyjnych ewakuacji.
LATO
W czerwcu przypomnieliśmy sobie czym jest lato. Odnotowaliśmy kilka upalnych dni, pojawiły się również burze. Pod koniec tego miesiąca z wulkanu Kilauea (Hawaje) zaczęła wydobywać się lawa. Nikt wówczas nie spodziewał się tego, że rozżarzona materia będzie płynął przez hawajską Wielką Wyspę przez kolejnych (co najmniej) sześć miesięcy.
Kolejny miesiąc był znacznie bardziej "gwałtowny" pod względem pogodowym. Przez Polskę przetoczyły się nawałnice. Strażacy mieli pełne ręce roboty. Odnotowano ponad 1500 interwencji. Wielu ludzi na kilka godzin pozostało bez prądu.
Na Atlantyku i na Pacyfiku rozszalały się cyklony. Tajfun Rammasun przeszedł przez Filipiny, a później uderzył w Chiny i w Wietnam. Pozbawił życia prawie 120 osób i spowodował wielkie straty. Natomiast w USA i w Kanadzie niebezpieczny okazał się huragan Arthur. W wielu miejscowościach zanotowano ogromne szkody. W amerykańskich mediach często ubolewano również nad przełożeniem obchodów Dnia Niepodległości (4 lipca) właśnie ze względu na pogodę.
W sierpniu cały świat skierował wzrok na islandzki wulkan Bardarbunga. Ze szczelin wulkanu zaczęła wydobywać się lawa i chmury dymu i popiołów. Naukowcy nawet kilka razy w tygodniu na zmianę podnosili i obniżali alarm dla lotnictwa.
JESIEŃ
We wrześniu mogliśmy cieszyć się prawdziwym pięknym babim latem. Temperatura nierzadko przekraczała 25 st. C. Nie tak sielankowo było na kontynencie amerykańskim. W Meksyk najpierw uderzył huragan Dolly, a później Norbert. Niestety mieszkańcy nie byli na to przygotowani, dlatego szacowane szkody po przejściu huraganu były ogromne.
W październiku nadal we znaki dawały się cyklony. W Japonię uderzył tajfun Phanfone, który doprowadził do śmierci kilku osób. Natomiast na Hawajach szalała Ana. Tam również zrobiło się niebezpiecznie.
W listopadzie zmorą stały się przede wszystkim mgły, które skutecznie ograniczały widzialność i uziemiały samoloty. Największą cierpliwością musieli wykazać się pasażerowie, którzy planowali wylot z Krakowa. W tym miesiącu doświadczyliśmy również mrozów. Rządowe Centrum Bezpieczeństwa informowało o pierwszych ofiarach niskich temperatur.
ZIMA
Tegoroczny grudzień jest wyjątkowo nieprzyjemny. Na niebie rzadko pojawia się słońce. Dominują chmury i opady. A na dodatek zrobiło się bardzo wietrznie. We znaki dał nam się niż Aleksandra (a w zasadzie niż wtórny Billy). Natomiast w Filipiny uderzył kolejny tajfun - Hagupit.
Autor: kt/rp / Źródło: TVN Meteo