W ciągu kilku godzin w dolinie rzeki Kaczawy (lewy dopływ Odry) na Dolnym Śląsku spadło tyle wody, co zwykle w ciągu dwóch tygodni. Gwałtownie wzbierające rzeki zalały kilka miejscowości. W około 10 tys. gospodarstwach nie ma prądu, w niektórych miejscach brakuje wody pitnej. Mieszkańcy i samorządowcy liczą straty - już teraz wiadomo, że będą one wielomilionowe.
W czwartek wieczorem na Dolnym Śląsku doszło do niszczącego gradobicia, oberwania chmury, podtopień i wylania rzeki.
- Spadło tam do 60 l/mkw. wody w ciągu sześciu godzin. To tyle ile normalnie na przestrzeni dwóch tygodni - mówi Wojciech Raczyński, synoptyk TVN Meteo.
- Musieliśmy interweniować tej nocy ponad 500 razy. Głównie byliśmy wzywani do pompowania wody - mówirzecznik prasowy Państwowej Straży Pożarnej we Wrocławiu Krzysztof Gielsa. Łącznie w wieczornych i nocnych akcjach udział wzięło 1200 strażaków.
Ucierpiały powiaty: zgorzelecki, jaworski, lubański, lwówecki, jeleniogórski i złotoryjski.
Przekroczonych jest pięć stanów alarmowych: w Świerzawie rzeka Kaczawa płynie 60 cm ponad stanem, oprócz tego przekroczenia notowane są w Nowogrodźcu, Zagrodnie, Turowie i Jeleniej Górze. Poziom wód opada.
Ze względu na uszkodzenia nieprzejezdna jest droga krajowa nr 3 w powiecie złotoryjskim, po której często poruszają się kierowcy między Jelenią Górą a Wrocławiem. Policja wprowadziła objazdy. - Samochody kierowane są na objazdy przez Legnicę, Złotoryję, Wałbrzych lub Kamienną Górę - wyjaśnia nadkomisarz Bogumił Kotowski z jeleniogórskiej policji.
10 minutowe gradobicie
Nad miejscowościami Świdniki i Ciechanowicach w powiecie Kamienna Góra przeszło gradobicie, niszcząc dachy i samochody. Około godziny 18 z nieba zaczęły tam spadać lodowe kulki średnicy kilku centymetrów.
Według mieszkańcu trwało to około 10 minut. Lód uszkodził dachy na wielu domach, a deszcz zalał wnętrza. Wezwani na miejsce strażacy pomagali mieszkańcom w zabezpieczaniu budynków. Akcję utrudniał powracający co kilka minut ulewny deszcz, powiększając straty.
Kaczawa wylała po ulewach
Kolejne problemy spowodowały ulewy. W rejonie Wojcieszowa i Świerzawy wylała rzeka Kaczawa (lewy dopływ Odry), podtapiając piwnice, mieszkania na parterze oraz drogi nr 328 i 364. Cześć Świerzawy nie ma prądu.
- Ci, którzy mieszkają blisko Kaczawy mają zalane mieszkania. Poziom wody był większy od największego poziomu, który zdarzył się po wojnie i wyniósł około pół metra - mówi starosta złotoryjski, Józef Sudoł.
Rano sytuacja w dolinie Kaczawy uspokajała się. Poziom wody spadał. Mieszkańcy zaczynają sprzątać. Pomogą im strażacy i 16 kadetów z Poznania.
Władze miasta przystąpiły do szacowania szkód. Służby porządkowe pracują od wczesnego świtu. Usuwają namuły, nanosy, udrażniają drogi. W następnej kolejności zajmą się odbudową zniszczeń drogowych i infrastruktury. - Trzeba pomóc ludziom, którzy ucierpieli najbardziej. Mieszkańcy okolic Kaczawy są w sytuacji najtragiczniejszej - zalało im mieszkania - mówi Sudoł. Woda wdarła się do kilkadziesięciu domostw wzdłuż doliny rzeki Kaczawy. - Straty w tych domach są trudne do opisania. Właściwie wszystko trzeba tam wyrzucić - wylicza starosta.
Obecnie rzeka opadła i płynie w korycie. Droga wojewódzka jest przejezdna. Drogi powiatowe od rana są udrażniane i na chwilę obecną są przejezdne.
50 interwencji koło Gryfowa Śląskiego
Bardzo intensywne opady wystąpiły także w okolicach Gryfowa Śląskiego (w połowie drogi między Jelenią Górą a Zgorzelcem). Po oberwaniu chmury nad strażacy interweniowali ok. 50 razy. Z miejskiego przedszkola ewakuowano dzieci.
Od godz. 13 do wieczora spadło tam 92 l/mkw. W samym Gryfowie doszło do podtopień i zalań m.in. w zakładzie wodociągów i kanalizacji, a także prywatnych posesji. Utworzyły się wyrwy w drogach.
Najgorsza sytuacja jest w miejscowości Ubocze, straty są milionowe. Nie ma wody, dowożona jest woda pitna. Zerwane zostały co najmniej dwa mosty, droga powiatowa jest nieprzejezdna. Wczoraj przez kilka godzin nie było tam prądu.
Prawie całe miasteczko pod wodą
Bardzo trudna sytuacja panuje w Olszynie w powiecie lubańskim, gdzie burza przeszła dwukrotnie. Wiele domów zostało zalanych, nawet do wysokości pierwszego piętra. Mieszkańcy przeważającej części miasta pozbawieni zostali prądu, bo woda zalała sieci energetyczne. Są też problemy z wodą pitną, którą starają się zabezpieczyć strażacy. Nie ma informacji o ofiarach, strażacy ewakuowali 5 osób, osoby te wymagały pomocy.
Na płynącej tamtędy rzece Olszówce powalone konary spowodowały zatory. Uszkodzonych zostało wiele budynków: ściany domów popękały.
W złym stanie są także drogi. Z powodu opadów trzeba było zamknąć drogę krajową nr 30 ze Zgorzelca do Jeleniej Góry w Olszynie.
Centrum zarządzania kryzysowego szacuje straty na 20-50 mln zł.
Zielona Góra: zalana część szpitala
Burza z silnymi opadami deszczu przeszła też nad sąsiednim województwem lubuskim. Zielona Góra tonęła w strugach deszczu. Opady były tak obfite, że niektóre rejony Zielonej Góry były nieprzejezdne, np. Konstytucji 3 maja, Drzonków, Batorego. Studzienki nie przyjmowały wody, tworzyły się gejzery.
Straż pożarna interweniowała kilkadziesiąt razy. Został zalany szpitalny oddział ratunkowy.
Autor: mm/rs / Źródło: TVN24, tvnmeteo.pl, tvn24.pl, PAP