Pogłębiający się kryzys polityczny we Włoszech sieje strach na globalnych rynkach. Wzrosło oprocentowanie włoskich obligacji, co podraża koszt długu tego państwa. Obawy, że zaszkodzi to unii walutowej, sprawiły, że spadł kurs euro - pisze "Economist".
W środę prezydent Włoch Sergio Mattarella ma zdecydować, czy rozpisać przedterminowe wybory już na lipiec, aby powstrzymać kryzys polityczny, który podkopał zaufanie rynków do włoskiej gospodarki - pisze brytyjski tygodnik. Miarą lęku inwestorów jest to, że różnica między rentownością niemieckich i włoskich obligacji państwowych, która 25 maja wynosiła 190 pkt., podskoczyła w środę do 300 pkt. Szef Banku Włoch, czyli banku centralnego, Ignazio Visco zaapelował do wyborców, by "nie zapominali, że (kraj) jest tylko o kilka kroków od utraty niezastąpionego waloru, jakim jest zaufanie" - relacjonuje "Economist". Inwestorzy obawiają się, że z całego tego zamieszania politycznego, po kolejnych w tym roku wyborach, wyłoni się "pierwszy od drugiej wojny światowej we Włoszech i w całej zachodniej Europie w pełni populistyczny rząd" - pisze tygodnik. Obawy te sprawiły, że giełda w Mediolanie straciła od 25 maja 5,8 proc. Reuters podaje, że notowania euro są najniższe od 11 miesięcy, giełdy spadały w USA, Europie i Azji, a rentowność włoskich obligacji podskoczyła do najwyższego poziomu od 26 lat. Jak komentuje agencja, inwestorzy obawiają się, że nowe wybory we Włoszech będą de facto referendum w sprawie przynależności kraju do strefy euro i jego roli w Unii Europejskiej. Szef działu strategii walutowych Saxo Bank John Hardy - cytowany przez agencję Reutera - ostrzegł, że znowu pojawia się ryzyko "zakażenia" włoskim kryzysem finansowym innych rynków. Hardy przypomniał, że w najtrudniejszym momencie kryzysu finansowego w UE szef Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghi powiedział, że jego instytucja "zrobi wszystko, co konieczne", by uratować euro. Wkrótce może się okazać, że Draghi znów będzie musiał "zrobić wszystko, co konieczne" - ostrzegł Hardy.
Spekulacje
Francuski dziennik finansowy "Les Echos" podaje, że wielkie fundusze inwestycyjne, jak Marshall Wace, Citadel, AQR, BlackRock, Ako Capital, Oxford AM i Kairos oraz amerykański gigant BlackRock grają na spadek wartości włoskich aktywów, a zwłaszcza na spadek akcji tamtejszych banków. Według dziennika przybiera to rozmiary "masywnego ataku spekulacyjnego". "Jest to agresywny rajd, który przypomina kryzys finansowy w Grecji". Słynny finansista George Soros ostrzegł, że "jest całkiem możliwe, iż zmierzamy do sporego kryzysu finansowego", a Europie może znów grozić "ryzyko egzystencjalne" - cytuje "Les Echos". Matteo Salvini, lider prawicowej, eurosceptycznej Ligi, która według sondaży może w kolejnych wyborach zdobyć więcej głosów niż w marcu, wezwał prezydenta Mattarellę do podania daty następnego głosowania. "Jego zachowanie nie łagodzi obaw o to, że Włochy mogą się stać Węgrami zachodniej Europy" - komentuje "Economist". Salvini zagroził, że jeśli Mattarella nie poda terminu wyborów, jego ruch "pójdzie do Rzymu". "Z całą pewnością wiedział, że wielu Włochów może to zrozumieć jako aluzję do kryzysu konstytucyjnego w 1922 roku, który faszyści Benito Mussoliniego wykorzystali do przejęcia władzy dzięki 'marszowi na Rzym'. Takie wystąpienia w obecnym klimacie są bardzo nieodpowiedzialne" - podsumowuje "Economist".
Autor: //bgr / Źródło: PAP