Nie tylko najsłabiej zarabiający, ale również klasa średnia będzie potrzebowała wsparcia rządu z powodu wzrostu cen energii - ostrzega minister finansów Wielkiej Brytanii Nadhim Zahawi. Jego zdaniem brytyjska gospodarka jest "w narodowej sytuacji kryzysowej".
W piątek brytyjski regulator rynku energii, Ofgem, ogłosił podniesienie od października o 80 proc. maksymalnego pułapu cenowego za kilowatogodzinę, jaki dostawcy energii mogą pobierać od klientów indywidualnych. W przypadku typowego zużycia rachunki za energię zwiększą się z 1971 do 3549 funtów rocznie. To już druga drastyczna podwyżka w tym roku, bowiem w kwietniu wzrosły one o 54 proc., a według prognoz w przyszłym roku wysokość opłat przekroczy nawet 6 tys. funtów.
"Moim zmartwieniem są ci, którzy nie są na zasiłkach"
Brytyjski rząd już w maju ogłosił, że wszystkie gospodarstwa domowe otrzymają od października rabat w wysokości 400 funtów na złagodzenie rosnących kosztów energii, a osoby korzystające z zasiłków dostaną dodatkowe wsparcie wynoszące 650 funtów. Wówczas jednak przewidywano, że wartość typowego rachunku wzrośnie do 2800 funtów rocznie. Kandydaci na nowego premiera, minister spraw zagranicznych Liz Truss i były minister finansów Rishi Sunak, obiecują jeszcze większe wsparcie, ale jak na razie nie przedstawili konkretów.
- Moim zmartwieniem są ci, którzy nie są na zasiłkach. Jeśli jesteś pielęgniarką lub nauczycielem z długim stażem pracy, zarabiającym 45 tysięcy funtów rocznie, a twoje rachunki za energię rosną o 80 procent i prawdopodobnie wzrosną jeszcze bardziej w nowym roku, to naprawdę trudne. Jeśli jesteś emerytem, to jest to naprawdę trudne - powiedział Zahawi dziennikowi "Daily Telegraph".
Jak dodał, choć Universal Credit - zasiłek uzależniony od rozporządzalnych środków - jest skutecznym sposobem kierowania wsparcia, rząd sprawdza wszystkie opcje, aby pomóc tym, którzy naprawdę tego potrzebują.
Ostrzegł też, że wysokie ceny energii mogą się utrzymywać jeszcze przed półtora roku lub dwa lata. - Pod względem gospodarczym jesteśmy w narodowej sytuacji kryzysowej. To może trwać przez 18 miesięcy, dwa lata, jeśli (prezydent Rosji Władimir) Putin nadal będzie używał energii jako broni - powiedział.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock