"Zimny prysznic", "tsunami dla włoskich hotelarzy" i "tysiące miejsc pracy pod znakiem zapytania" w Hiszpanii - to tylko niektóre komentarze po bankructwie biura podróży Thomas Cook. W Wielkiej Brytanii uwagę polityków i mediów skupiają dodatkowo milionowe zarobki szefostwa firmy.
Najstarsze na świecie biuro podróży Thomas Cook ogłosiło w poniedziałek upadłość, pozostawiając bez pomocy setki tysięcy klientów na całym świecie.
"Tsunami dla włoskich hotelarzy"
Upadek brytyjskiego biura podróży Thomas Cook to "tsunami dla włoskich hotelarzy"- ocenił szef ich stowarzyszenia Bernabo Bocca. Jak dodał, do organizacji tej zgłosiło się wielu właścicieli hoteli we Włoszech, którym firma winna jest dziesiątki tysięcy euro. Nie podano, ilu dokładnie klientów biura przebywa obecnie na wakacjach we Włoszech. Według wstępnych informacji jest to między innymi kilkaset osób na Sycylii. - Jesteśmy bardzo zaniepokojeni. W ciągu kilku godzin skontaktowało się z nami wielu hotelarzy; każdemu angielskie biuro podróży winne jest dziesiątki tysięcy, a czasem setki tysięcy euro - oświadczył Bocca, cytowany we wtorek przez media. Stowarzyszenie właścicieli hoteli zwróciło się do rządu w Rzymie, by interweniował u władz brytyjskich po to, by zapewnić ochronę włoskiej branży turystycznej, która poniesie konsekwencje z powodu bankructwa biura Thomas Cook.
Bocca ocenił, że skutki dla włoskiej branży będą bardzo poważne i zaznaczył, że być może konieczne będzie dochodzenie swych praw przed brytyjskimi sądami.
Milionowe starty
Natomiast z analiz hiszpańskich ekspertów wynika, że bankructwo biura podróży Thomas Cook doprowadzi tamtejszą gospodarkę do strat przekraczających 200 mln euro. Podczas spotkania rządu Pedro Sancheza z przedstawicielami wspólnot autonomicznych Hiszpanii zaprezentowano analizę organizacji turystycznej Exceltur na temat spodziewanych konsekwencji dla gospodarki tego kraju w związku z bankructwem brytyjskiego biura podróży. Reprezentanci związków zawodowych sektora turystycznego zaproszeni do wtorkowych rozmów, którym przewodziła minister przemysłu, handlu i turystyki Maria Reyes Maroto, ogłosili, że upadłość spółki Thomas Cook "stawia pod znakiem zapytania tysiące miejsc pracy w hiszpańskiej gospodarce". Według niektórych szacunków w konsekwencji może zniknąć ponad 13 tys. etatów. Po spotkaniu minister Maroto wyjaśniła w wywiadzie dla publicznej rozgłośni RNE, że w 2018 r. dzięki firmie Thomas Cook do Hiszpanii dotarło 3,6 mln turystów. Przedstawicielka rządu zastrzegła, że konsekwencje bankructwa operatora dla hiszpańskiej gospodarki są "wciąż trudne do precyzyjnego oszacowania".
"Zimny prysznic dla branży w Laponii"
Ogłoszenie upadłości przez najstarsze na świecie biuro podróży Thomas Cook to duże zagrożenie dla dochodów firm z Laponii, ponieważ Brytyjczycy są najliczniejszą grupą odwiedzających ten region, szczególnie w sezonie zimowym - oceniają z kolei fińskie media. "To będzie zimny prysznic dla branży turystycznej w Laponii" - pisze największy fiński dziennik "Helsingin Sanomat". "Upadek Thomasa Cooka postawi branżę w Laponii w trudniejszej sytuacji, a w tle zagrożeniem także jest brexit" - ocenili komentatorzy publicznego radia Yle. Wydawany w Rovaniemi regionalny dziennik "Lapin kansa" zwrócił z kolei uwagę, że biuro Thomas Cook w skali fińskiej części Laponii było "dużym operatorem, jednym z czterech największych". Zdaniem Sanny Karkkainen, kierującej biurem informacji turystycznej Visit Rovaniemi, upadek brytyjskiego touroperatora był "przykrym zaskoczeniem" i wzbudził "niepokój" działających w branży. Jak zgodnie wskazują lokalne media, brytyjskich turystów, którzy w ubiegłym sezonie zimowym i świątecznym wykupili ponad 280 tys. dób noclegowych, przyciąga zimą do Laponii przede wszystkim św. Mikołaj, który ma siedzibę w Rovaniemi, a także zjawisko nocy polarnej, możliwość obserwacji zórz polarnych czy popularne kurorty narciarskie. Drugą najliczniejszą grupą turystów przybywających do Laponii stanową Francuzi. W całym 2018 roku odnotowano ok. 1,5 mln noclegów wykupionych w tym rejonie przez cudzoziemców.
Dyskusja o wynagrodzeniach
Równocześnie z trwającą operacją sprowadzania do kraju klientów zbankrutowanego biura podróży Thomas Cook, uwagę brytyjskich polityków i mediów skupiają wielomilionowe zarobki szefostwa firmy. Jak podały we wtorek media, najwyższe kierownictwo biura zarobiło od 2014 r. - w postaci pensji i bonusów - 20 mln funtów. Sam prezes zarządu, Szwajcar Peter Fankhauser od czasu objęcia stanowiska pod koniec listopada 2014 r. zarobił 8,3 mln funtów. Najwięcej - 4,9 mln - w 2015 r., przy czym 2,9 mln z tej sumy było bonusem. Oburzenie budzi fakt, że wynagrodzenia te nie były w żaden sposób powiązane z wynikami finansowymi firmy, które od kilku lat były coraz słabsze. - Mam pytanie, czy słuszne jest, aby dyrektorzy lub ktokolwiek, zarząd, płacili sobie duże sumy, kiedy przedsiębiorstwa mogą w ten sposób zejść na dno - mówił we wtorek rano premier Boris Johnson.
- Pytania, które powinniśmy sobie zadać, brzmią: co zrobić, by takie rzeczy nie powtarzały się w przyszłości? Jak możemy się upewnić, że tour-operatorzy podejmą odpowiednie środki zabezpieczające w swoich modelach biznesowych, tak aby nie dochodziło do sytuacji, w której podatnik, państwo musi wkraczać, by sprowadzać ludzi do domu? - kontynuował szef rządu.
Do sprawy wynagrodzeń kierownictwa Thomas Cook odniosła się też minister ds. biznesu, energii i strategii przemysłowej Andrea Leadson, która wezwała do szybkiego wyjaśnienia związanych z tym wątpliwości. - Zwróciłam się o to, aby dochodzenie prowadzone przez syndyka masy upadłościowej dotyczyło nie tylko zachowania dyrektorów bezpośrednio przed niewypłacalnością i na wypadek niewypłacalności, ale także tego, czy jakiekolwiek działania dyrektorów spowodowały szkodę dla wierzycieli lub systemów emerytalnych - powiedziała.
Tymczasem, jak podał we wtorek brytyjski Urząd Lotnictwa Cywilnego (CAA), w poniedziałek do Wielkiej Brytanii wróciło 14,7 tys. klientów Thomasa Cooka, czyli nawet więcej niż zakładał rząd. Na wtorek zaplanowano w sumie 74 przeloty, którymi ma powrócić kolejne 16,5 tys. osób. Cała operacja zaplanowana jest na dwa tygodnie.
Autor: mp / Źródło: PAP