Zamachy samobójcze w Stambule, a wcześniej w Ankarze sprawiają, że turyści zaczynają omijać ten kraj szerokim łukiem. Sytuację pogarsza awantura z Kremlem i ciężkie czasy dla rosyjskiej klasy średniej. To oznacza poważne kłopoty dla branży turystycznej w Turcji i jej całej gospodarki - pisze Reuters. Turcji, która ma być sprzymierzeńcem Europy w zatamowaniu fali uchodźców.
Wśród sklepikarzy w Stambule panuje ponury nastrój. Miasto było ostatnio sceną już drugiego w tym roku samobójczego ataku terrorystycznego. Zginęło w nim sześć osób, a 35 zostało rannych. Zdarzenie miało miejsce w głównej dzielnicy handlowej i turystycznej Stambułu, na Alei Istiklal, szerokim bulwarze, zamkniętym dla ruchu kołowego.
Nie jest dobrze
- Biznes jest teraz zerowy - przyznaje jeden ze sprzedawców w sklepie odzieżowym w pobliżu średniowiecznej Wieży Galata, jednej z głównych atrakcji turystycznych miasta. - Każdy jest nerwowy - dorzuca jego kolega po fachu. Ich poczucie, że biznes ma się źle, a będzie jeszcze gorzej, jest całkowicie uzasadnione. W styczniu islamista wysadził się w pobliżu Błękitnego Meczetu, zabijając 12 osób z Niemiec, którzy tradycyjnie stanowią największą liczbę zagranicznych turystów odwiedzających Turcję. Ekonomiści prognozują, że przychody z turystyki spadną w tym roku o 25 proc., co będzie kosztowało państwo 8 mld dolarów. Rosjanie, numer dwa na liście narodów najchętniej odwiedzających kraj nad Bosforem, również trzymają się z daleka od Turcji. Powody są dwa: kryzys gospodarczy w Rosji i polityczne napięcia wywołane zestrzeleniem w listopadzie przez Turków rosyjskiego samolotu wojskowego.
Najgorsze przed nimi
Według danych ministerstwa turystyki, liczba odwiedzających Turcję spadła w ub. roku o 1,6 proc. Ale najgorsze dla tureckiej branży turystycznej może dopiero nadejść. Obawy dotyczą szczególnie szczytu sezonu, który rozpoczyna się w maju, a kończy w październiku. Zarobki Turcji w tym okresie stanowią zazwyczaj 70 proc. wszystkich przychodów z turystyki. Jednak zamachy zapewne zmienią ten trend.
- Kwestie bezpieczeństwa mają największy wpływ na grupy turystów o najwyższych dochodach. Jest bardzo prawdopodobne, że teraz zmienią swoje wakacyjne plany - powiedział Mehmet Kesimoglu, ekonomista Oyak Investment. Niemieckie biuro podróży TUI odnotowało 40-proc. spadek rezerwacji na letnie wyjazdy do Turcji. Brytyjskie biuro Thomas Cook poinformowało, że chętnych na urlop w Turcji jest znacznie mniej niż zazwyczaj - klienci częściej wybierają teraz wakacje w Hiszpanii, USA i na Kubie.
Cierpi cała gospodarka
Jednak zamachy w Turcji nie są niczym nowym. W ub. roku tzw. Państwo Islamskie przeprowadziło tam ataki, w których łącznie zginęło 130 osób. Choć miały one miejsce w Ankarze, którą odwiedza stosunkowo mało turystów, to ich wpływ na całą branżę, która stanowi 4,5 proc. wartej 800 mld dolarów gospodarki, jest odczuwalny. Przykład? W ub. roku liczba Włochów odwiedzających Turcję spadła o 27 proc., a Japończyków o prawie 40 proc. Teraz ekonomiści uważają, że załamanie w branży jest tak wyraźne, że może mieć znaczący wpływ na gospodarkę. Szacują, że spadek przychodów z turystyki, wynoszący 8 mld dolarów może przełożyć się na spadek wzrostu gospodarczego o ponad 0,5 proc.
Krocie z turystyki
W zeszłym roku ponad połowa dochodów na rachunku obrotów bieżących w Turcji pochodziła z turystyki. Może to oznaczać, że bank centralny będzie musiał się pożegnać z nadziejami na zmniejszenie deficytu, który wynosi 4,5 proc. wyprodukowanego w 2015 roku PKB. Niektórzy ekonomiści sądzą, że turystyka może być jeszcze silniejszym hamulcem dla gospodarki, niż się to wydaje. - Jeśli ataki terrorystyczne będą się powtarzać, sytuacja znacznie się pogorszy - ocenił Muammer Komurcuoglu, ekonomista z Is Invest. To byłaby bardzo niepożądana informacja dla prezydenta Erdogana i rządzącej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju, która stara się udowodnić, że mimo wielu niepewności, gospodarka idzie w dobrym kierunku.
Trudne czasy dla Rosjan
Premier Ahmet Davutoglu ogłosił awaryjny plan pomocowy, aby wesprzeć sektor turystyczny. Program przewiduje grant wynoszący 255 mln lir (87 mln dol.) oraz udogodnienia, które pomogą firmom zrestrukturyzować ich dług. Nie wiadomo jednak, czy te działania pomogą. Wskutek politycznych i gospodarczych zawirowań, Turcja nie może już liczyć na Rosjan poszukujących słońca i południowych plaży. Bo kryzys gospodarczy w Rosji (wynikający z niskich cen ropy oraz zachodnich sankcji nałożonych na kraj w związku z zaangażowaniem na Ukrainie) uderza szczególnie w tamtejszą klasę średnią. A ta dziś wybiera wakacje w Soczi niż za granicą. Silnie nurkująca rosyjska waluta spowodowało, że wyjazdy zagraniczne, także do Turcji, stały się o wiele droższe. Jeszcze dwa lata temu, Rosjanie potrzebowali nieco ponad 15 rubli, by kupić turecką lirę. Dzisiaj wydać muszą już prawie 24 rubli.
Oziębienie
Na domiar złego, nadeszło oziębienie w relacjach między Ankarą a Moskwą. Prezydent Władimir Putin podpisał serię gospodarczych sankcji przeciwko Turcji w odwecie za zestrzelenie rosyjskiego samolotu wojskowego w pobliżu granicy z Syrią. Sankcje obejmują także zakaz na czarterowane loty. W opinii ekspertów Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju, sektor turystyczny najbardziej odczuje wprowadzenie sankcji. Liczba turystów z Rosji zmniejszyła się w zeszłym roku o blisko milion, wynosząc 3,6 mln. Ekonomista firmy Morgan Stanley, Ercan Eguzel obawia się, że ten rok przyniesie jeszcze gorsze wyniki. - Bazując na naszych rozmowach z reprezentantami sektora (red. turystycznego), mamy wrażenie, że w najbardziej ekstremalnym scenariuszu liczba rosyjskich turystów może spaść poniżej miliona w 2016 roku - ocenił ekonomista.
Autor: tol/ag / Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock