Egipski kurort Szarm el-Szejk jeszcze do niedawna był jednym z najbardziej popularnych kierunków wyjazdowych Europejczyków, w tym Polaków. Dzisiaj ponosi straty rzędu 300 mln dol. miesięcznie. Tamtejsza turystyka przeżywa zapaść w związku ze wzrostem zagrożenia terrorystycznego.
W październiku 2015 roku na Synaju rozbił się rosyjski samolot. W katastrofie, do której spowodowania przyznaje się Państwo Islamskie, zginęły 224 osoby.
Puste kurorty, wielkie obniżki
Rosja oraz Wielka Brytania odradzały swoim obywatelom lotów do Egiptu, wierząc, że na pokładzie była bomba. Choć Kair temu zaprzecza, to sektor turystyczny bardzo odczuwa skutki zamachu - hotele upadają, ich pracownicy tracą pracę, a jachty i statki pozostają zakotwiczone w porcie. - Nasza turystyka obecnie ma poważne problemy. Liczba naszych klientów to mniej niż 5 proc. tego, co było w latach poprzednich - mówi Tarek Ramadan, właściciel sklepu ze sprzętem do nurkowania. Hotele szukając ratunku, obniżają ceny nawet o 50-70 proc., jednak takie redukcje dla wielu przedsiębiorców są zabójcze.
"Sukces terrorystów"
- To jest sukces terrorystów. Przepędzenie turystów z tego bezpiecznego i pięknego miasta jest nagrodą dla tych zbrodniarzy - komentuje gen. Khaled Fouda, gubernator południowego Synaju. - Nieustannie martwię się o moich pracowników i ich rodziny. Każdego miesiąca szukam sposobów, by znaleźć pieniądze na ich wypłaty - ubolewa Moteia Ismail, właściciel jednego z hoteli w Szarm el-Szejk. Jedynym ratunkiem dla egipskiej turystyki jest poprawa wizerunku oraz przekonanie świata o tym, że zarówno egipskie plaże, jak i niebo pozostają dla nich bezpieczne.
Autor: ag / Źródło: TVN24 Biznes i Świat