Paryż świeci pustkami, a postrzegana za bezpieczną Hiszpania tonie w turystach. Ale to co może najbardziej szokować, to informacje z Belgii. W Brukseli przybywa turystów, chętnych na zwiedzanie dzielnicy Molenbeek, z której pochodzili terroryści dokonujący zamachów Europie. Materiał programu "Fakty z zagranicy".
Molenbeek to dzielnica uchodząca za wylęgarnie terrorystów. To właśnie tutaj zatrzymano i postrzelono Salaha Abdeslama, zamachowca z Paryża. To dzielnica, której do tej pory mieszkańcy raczej się obawiali.
Śladami terrorystów
Ale teraz stała się czymś na kształt atrakcji turystycznej. Lokalny przewodnik właśnie tutaj najczęściej oprowadza gości zza granicy. - Turyści chcą zrozumieć, jakie jest tło takich zachowań młodych ludzi żyjących w tej okolicy. Ciekawi ich, jak żyją i co nimi kieruje - wyjaśnia Alain Debaecke, przewodnik turystyczny.
Rafaela i Marie to młode turystki z Niemiec. One też chciały przekonać się, jak to miejsce wygląda naprawdę. - Myślę, że ogólnie chodzi o to, by wyrobić sobie własne zdanie na ten temat, a nie tylko słuchać, co mówi się w mediach. Moje odczucia są zupełnie inne. Nie trzeba się bać ludzi, którzy stąd pochodzą. Właściciele sklepów są zupełnie normalni. To po prostu zwyczajna dzielnica - mówi Rafaela. - Studiuję w Berlinie i tu jest bardzo podobnie. Ledwo wyczuwam różnicę. Czuję się tu jak w domu - dodaje Marie. Dzielnica Molenbeek to jednak wyjątek. W Brukseli sytuacja na rynku turystycznym jest fatalna. - Nasze prognozy na lato to spadek liczby turystów o 15 do 20 proc. - mówi Patrick Bontinck z agencji turystycznej w Brukseli.
Terroryzm skutecznie obniżył też zainteresowanie najchętniej odwiedzaną stolicą świata - Paryżem. Wpływy z tej branży w regionie zmalały o 750 mln euro. Na brak turystów narzeka też Lazurowe Wybrzeże. - Oczywiście będzie trochę gorzej. Nie ma się co oszukiwać, że to nie będzie najlepszy sezon dla nas - mówi Rene Colomban, właściciel prywatnej plaży w Nicei.
Hiszpania i Grecja oblegane
Turyści przenieśli się do krajów postrzeganych jako bezpieczne. Jednym z nich jest Hiszpania. Mieszkańcy Barcelony narzekają nawet na tłok. Uważają, że liczba zagranicznych gości przewyższa możliwości miasta i jest po prostu uciążliwa. - Spodziewaliśmy się wielu ludzi, ale nie aż tylu. Szczególnie źle jest w dzielnicy gotyckiej, gdzie uliczki są bardzo wąskie i ciężko się przedostać, kiedy spotka się jakąś dużą grupę osób - wyjaśnia mieszkaniec Barcelony. - To jest już denerwujące, kiedy spotka się dużą grupę turystów w jednym miejscu. Nie da się chodzić, nie ma spokoju. Jest też dużo hałasu - wtóruje mu mieszkanka Barcelony.
Na turystycznej mapie Europy popularnym kierunkiem jest też Grecja. - Jeśli chodzi o Kos to na początku sezonu były problemy, żeby przekonać klientów, że nie ma uchodźców, a nawet jeśli byli to nikomu nie zagrażali. Klienci różnie do tego podchodzili, natomiast Kos też już się teraz sprzedaje - zaznacza Maja Leuszniewicz z bura podróży Okno na Świat.
I wszystko wskakuje na to, że ten sezon dla Grecji będzie wyjątkowo udany. Do końca wakacji ma ją odwiedzić 25 mln turystów.
Program "Fakty z zagranicy" od poniedziałku do piątku na antenie TVN24 BiS o godz. 19.55.
Autor: tol//ms / Źródło: Fakty z zagranicy