Rosyjscy artyści znaleźli się na celowniku władz, które boją się treści przekazywanych w ich utworach. Muzycy często zajmują się tematami niewygodnymi dla rządzących, stąd oskarżenia o cenzurę.
W listopadzie policja zatrzymała popularnego rapera Husky’ego, kiedy śpiewał swoje piosenki na masce samochodu. 25-latek, znany ze swoich utworów, w których śpiewa o brutalności policji, korupcji i biedzie, został aresztowany pod zarzutem ekstremizmu.
Wcześniej klub w Krasnodarze na południu kraju, gdzie miał odbyć się jego koncert, odwołał wydarzenie ze względu na ostrzeżenie od prokuratury, w którym powiadomiono, że piosenki rapera są analizowane pod względem treści ekstremistycznych. Z kolei podczas koncertu Husky'ego w Rostowie nad Donem wyłączono prąd.
Wśród artystów, których koncerty odwołano, znaleźli się również raperzy Jegor Krid i Ełdżej (Allj).
Dla wielu młodych Rosjan rap jest bardzo ważny. Stwarza im bowiem możliwość wyrażania swoich myśli poprzez muzykę. Rap promuje pomysły, które nie pasują władzom i martwią Kreml. W odpowiedzi na aresztowanie Husky’ego jego koledzy raperzy zorganizowali koncert solidarności z osadzonym muzykiem. Bilety wyprzedały się w mniej niż trzy godziny, a niewielka sala koncertowa wypełniła się po brzegi tysiącami fanów.
"Boją się sztuki"
Ofiarą represji ze strony władz padli nie tylko raperzy, ale również artyści reprezentujący inne rodzaje muzyki.
Kiedy Nastia Kreslina i Nikołaj Kostulew, członkowie elektronicznego duetu IC3PEAK, wyszli z pociągu w Nowosybirsku, policja już na nich czekała. W czasie trasy koncertowej ich występy odwołano sześć razy, a właścicieli klubów zmuszono, by nie udostępniali im sceny. - Nie było żadnego oficjalnego nakazu, żadnego listu gończego. To ich metoda walki z artystami i cenzurowanie sztuki - mówi Nikołaj Kostulew. Artyści są ścigani przez policję i Federalną Służbę Bezpieczeństwa od ponad dwóch tygodni. - Wyrywamy ludzi z ich strefy komfortu, ponieważ pomagamy im myśleć, czuć nowe rzeczy, ujawniać swoje emocje. Dlatego władze boją się sztuki - dodaje Kostulew.
Czarna lista?
Szef organizacji broniącej praw człowieka Agora Paweł Czikow powiedział, nie podając źródła, że w FSB stworzono czarną listę muzyków, których występy należy przerywać. Źródła portalu Znak twierdzą z kolei, że za odwoływanie wydarzeń odpowiedzialny jest główny urząd MSW ds. walki z ekstremizmem. Źródła te wiążą odwoływanie koncertów z atakiem w szkole w Kerczu, gdzie jeden z uczniów otworzył ogień do kolegów i nauczycieli i zabił 20 osób, i wybuchem w archangielskim FSB, przeprowadzonym przez 17-latka.
Źródła podają, że po tych zajściach służby specjalne przeanalizowały konta nastolatków na portalach społecznościowych, m.in. w grupach anarchistycznych, i stworzyły listę słuchanych przez nich wykonawców.
Działania te, jak wskazuje agencja Associated Press, przywołują na myśl restrykcje, jakimi w czasach sowieckich obejmowano niektórych artystów.
Spotkanie z "lojalnymi"
Rosyjskie ministerstwo kultury skrytykowało falę odwoływania koncertów. - Zakaz to nie jest metoda we współczesnym społeczeństwie (...) - powiedział rzecznik ministerstwa Jurij Bondarenko.
Zaapelował do raperów, by "bardziej wnikliwie" podchodzili do tekstów i żeby przestrzegali w czasie koncertów przepisów, które m.in. zakazują używania niecenzuralnego języka na masowych wydarzeniach. W czwartek w Dumie Państwowej, niższej izbie rosyjskiego parlamentu, odbyło się spotkanie deputowanych z raperami. Jak zaznacza rosyjska redakcja BBC, wśród gości nie było jednak wykonawców, których koncerty odwołano. Rosyjskie niezależne media oceniają, że zaproszeni muzycy to osoby "lojalne" wobec władz. Boris Barabanow, dziennikarz muzyczny rosyjskiej gazety "Kommiersant", stwierdził, że odwoływanie koncertów przyczyni się do powstania "mocniejszych, ostrzejszych piosenek". W przeciwieństwie do czasów ZSRR, kiedy gwiazdy rocka musiały występować w podziemiu, "teraz wszyscy muzycy są równi w obliczu głównego kanału dystrybucji utworów - internetu" - ocenia Barabanow. - Nie uważam, że władze chcą zakazać konkretnego gatunku muzyki i nie uważam, że jest to wcześniej zaplanowana kampania Kremla - wskazał. - Bardziej prawdopodobne, że jest to kwestia głupoty we władzach regionalnych - dodał. Były redaktor magazynu "Esquire Russia" Trifon Biebutow ocenił, iż "jest to oznaka tego, że rząd poważnie obawia się audytorium, którego nie ma możliwości kontrolować, i boi się tego, że osoby te mogą zostać zmobilizowane do akcji i protestu". Jak wskazuje AP, raperzy mają miliony odbiorców, młodych Rosjan, którzy nie korzystają z mediów państwowych, tak jak starsze pokolenie.
Autor: tol//dap / Źródło: TVN24 BiS, PAP