Projekt Nord Stream 2 nie otrzyma finansowania z UE - zapowiedział we wtorek w Strasburgu wiceszef KE ds. unii energetycznej Marosz Szefczovicz. Jak uzasadniał, nie zapewni on dostępu do nowych źródeł gazu dla UE, a ich dywersyfikacja jest kluczowa dla "28".
- UE będzie wspierała tylko te projekty, które są zgodne z podstawowymi zasadami unii energetycznej, włączając w to unijną strategię bezpieczeństwa energetycznego. Dywersyfikacja źródeł energii, dostawców i dróg dostaw jest kluczowa dla zapewnienia bezpiecznych i odpornych na zakłócenia dostaw dla europejskich firm i obywateli. Z tych powodów projekt Nord Stream nie stanie się projektem wspólnego zainteresowania i nie będzie korzystał z finansowania z UE - powiedział Szefczovicz. Projekty wspólnego zainteresowania mogą korzystać z przyspieszonych procedur wydawania pozwoleń, lepszych warunków regulacyjnych, a przede wszystkim liczyć na wsparcie finansowe z instrumentu "Łącząc Europę". Szefczovicz podkreślał, że powstanie Nord Stream 2 nie oznaczałoby, że UE będzie miała dostęp do nowych źródeł dostaw gazu. - Wręcz przeciwnie, tak naprawdę skupialibyśmy się bardziej na kupowaniu gazu z Rosji - wskazał. Stwierdził przy tym, że Ukraina udowodniła podczas ostatniej zimy, że jest wiarygodnym partnerem tranzytowym, jeśli chodzi o przesył rosyjskiego gazu. - UE wierzy, że w interesie wszystkich stron jest, by Ukraina została ważnym krajem tranzytowym - oświadczył.
W ubiegłym tygodniu KE przedstawiła raport o stanie unii energetycznej, w której również odniosła się do planów budowy kolejnych nitek gazociągu Nord Stream. Mimo apeli ze strony europosłów w dokumencie tym nie pada wprost stwierdzenie dotyczące zakazu finansowania tego projektu ze źródeł UE. Wypowiedź Szefoczovicza to pierwsze takie jednoznaczne przedstawienie stanowiska przedstawiciela KE w tej sprawie.
Europosłowie ostrożni
O przyjrzenie się planom ekspansji Nord Streamu apelowali podczas wtorkowej debaty europosłowie. - Chciałbym poprosić, aby KE bardzo ostrożnie dokonała oceny, czy ten projekt jest zgodny z celami unii energetycznej. Wyraźnie widzimy, że nie zwiększy on bezpieczeństwa dostaw energii, tylko zwiększy nasze uzależnienie od Rosji - podkreślał łotewski europoseł przedstawiający stanowisko Europejskiej Partii Ludowej Kriszjanis Karinsz. Wskazywał przy tym na zagrożenia, jakie dla europejskiego przemysłu i miejsc pracy niesie jedno z przesłań unii energetycznej jakim jest przechodzenie do gospodarki niskoemisyjnej. Jak zaznaczył, jeśli sektor stalowy zostanie wypchnięty poza UE, to konieczny będzie import tego surowca z miejsc, gdzie nie kontroluje się emisji gazów cieplarnianych. O konieczności zachowania konkurencyjności unijnej gospodarki mówił też przedstawiciel socjalistów, rumuński eurodeputowany Dan Nica. - Cele, które będziemy ustalać w ramach unii energetycznej, nie powinny obciążać ani naszego przemysłu, ani miejsc pracy - zaznaczył. Z kolei przedstawiciel Europejskich Konserwatystów i Reformatorów Evżen Toszenovsky mówił o potrzebie zachowania zasady solidarności w kontekście połączeń energetycznych. - Od tej zasady odchodzi projekt Nord Stream 2. Wielu ludzi słusznie postrzega go jako zagrożenie - ocenił. Mówiąc o dekarbonizacji apelował, by podchodzić to tego problemu z rozsądkiem. - Trzeba respektować specyfikę niektórych państw członkowskich, zwłaszcza tych, które mają dużo węgla w koszyku energetycznym i rozumieją jego znaczenie np. dla ciepłownictwa - powiedział czeski eurodeputowany. Dodał przy tym, że również energetyka jądrowa powinna być respektowana jako niskowęglowe źródło energii. Wypowiadający się w imieniu Porozumienia Liberałów i Demokratów na rzecz Europy Morten Petersen z Dani krytykował z kolei niektóre państwa unijne za blokowanie ambitniejszych założeń dotyczących ograniczenia emisji gazów cieplarnianych i rozwijania technologii energetycznych przyszłości. "Tak być nie może, jeżeli mamy stworzyć rzeczywistą unię energetyczną" - ocenił. Zwracał uwagę, że PE jest podzielony w tej sprawie, dlatego musi wypracować wspólną podstawę, na której oparte będą dalsze prace. Sam Szefczovicz mówiąc o czterech głównych przesłaniach unii energetycznej wymienił: przejście do społeczeństwa niskoemisyjnego, dywersyfikację, przewidywalność dla przedsiębiorstw oraz zapewnienie, że zmiany w sektorze energetycznym będą sprawiedliwe społecznie.
Kontrowersyjny projekt
Projekt rozbudowy rurociągu budzi kontrowersje w całej Europie. Walkę o powstrzymanie budowy gazociągu Nord Stream 2 zapowiedział na antenie TVN24 Biznes i Świat minister ds. europejskich Konrad Szymański. Ocenił, że powstanie gazociągu będzie oznaczało, że "wspólna polityka energetyczna UE istnieje na papierze". - To zniszczy rynek gazu w Europie - mówił Szymański.
Budowie Nord Streamu 2 sprzeciwiła się także Ukraina. Przeciwko tej inwestycji wystąpiły też inne kraje, w tym Słowacja, Litwa i Łotwa. Istniejące obecnie dwie nitki Nord Streamu mają przepustowość 55 mld metrów sześciennych rocznie, wystarczającą, by pokryć około 10 proc. potrzeb gazowych całej UE. Budowa Nord Streamu 2, czyli trzeciej i czwartej nitki, podwoiłaby zdolności przesyłowe tego gazociągu. Obecnie Nord Stream wykorzystywany jest w połowie, bo Gazprom ma ograniczony dostęp do korzystania z jego lądowej odnogi - gazociągu Opal. Rosjanie kilkakrotnie starali się o uzyskanie pełnej przepustowości tej biegnącej wzdłuż polsko-niemieckiej granicy nitki, jak dotąd bezskutecznie. Nord Stream 2 ma pomóc Rosji w zaprzestaniu tranzytu gazu do Unii Europejskiej przez Ukrainę, co koncern chce uczynić do 2020 roku. W 2014 roku Gazprom przesłał przez Ukrainę 62 mld metrów sześc. surowca. Analitycy zwracają uwagę, że po ukończeniu Nord Streamu 2 Rosjanie będą mogli zakręcić kurek z gazem dla Ukrainy, bez obaw przed zakłócaniem dostaw do państw UE.
Rozmowa z ministrem ds. europejskich Konradem Szymańskim nt. planów rozbudowy gazociągu:
Autor: mb/gry / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24.pl