Ewentualna budowa gazociągu Nord Stream 2 nie poprawi bezpieczeństwa surowcowego UE; KE będzie bardzo dokładnie oceniać zgodność projektu z europejskimi regulacjami - takie przesłanie ma płynąć z raportu o stanie unii energetycznej, który KE przyjmie w środę.
Według informacji PAP ze źródeł w Komisji Europejskiej, batalia o sformułowania odnoszące się do planowanych przez Rosjan kolejnych dwóch nitek Nord Streamu trwała cały ubiegły tydzień. Dokument opisujący stan unii energetycznej będzie pierwszym, w którym KE określi na piśmie swoje stanowisko wobec tego bardzo ważnego - z punktu widzenia interesów Polski, ale przede wszystkim Ukrainy - projektu.
Ze szkodą dla Polski i Ukrainy?
Z wcześniejszych przecieków wynikało, że kwestia Nord Streamu 2 poruszona zostanie w jednym, niezbyt mocnym akapicie 14-stronicowego dokumentu. Przedstawiciele wszystkich liczących się frakcji europarlamentu z komisji przemysłu i energii domagali się jasnej deklaracji, że rozbudowa gazociągu nigdy nie dostanie wsparcia z Unii Europejskiej - ani finansowego, ani w żadnej innej formie, w tym odstępstw od zapisów trzeciego pakietu energetycznego. Jego antymonopolowe przepisy zakładają oddzielenie sprzedaży gazu od przesyłu, a także konkurencyjny dostęp do infrastruktury przesyłowej.
KE nie zdecydowała się jednak na takie sformułowania, choć - według źródeł PAP - w dokumencie ma być jasno zapisane, że jeśli Nord Stream 2 powstanie, nie poprawi bezpieczeństwa surowcowego UE. Raport ma wskazywać za to, że gazociąg poprawi zdolności przesyłu surowca z Rosji do UE, pomimo tego, że istniejące już dwie nitki Nord Streamu są wykorzystane w 50 proc. KE ma zadeklarować, że będzie dokładnie analizować zgodność projektu z europejskimi regulacjami, choć według rozmówcy PAP nie będzie bezpośredniego wskazania na trzeci pakiet energetyczny. Raport ma też mówić o tym, że wszystkie projekty mają być w zgodzie z "podstawowymi zasadami" unii energetycznej i "europejską strategią bezpieczeństwa energetycznego".
Raport bez wzmianki?
Według ustaleń PAP adwokatem mocniejszych sformułowań był komisarz ds. energii Miguel Canete, który już na początku października zapowiedział w Parlamencie Europejskim, że Komisja dokona rygorystycznej oceny planów rozbudowy Nord Streamu. Jak podkreślał, projekt ten będzie musiał być w 100 procentach zgodny z unijnymi przepisami. Podczas negocjacji łagodniejsze stanowisko miał przedstawiać z kolei wiceszef KE ds. unii energetycznej Marosz Szefczovicz. Źródło PAP uważa, że było nawet ryzyko, że fragment dotyczący Nord Streamu wypadnie w ogóle z dokumentu o stanie unii energetycznej.
Ostatecznie szala w KE przechyliła się na stronę ostrzejszego podejścia, bo wsparcia jastrzębiom, wśród których była też polska komisarz Elżbieta Bieńkowska, udzielił niemiecki komisarz Guenther Oettinger (zajmował się energią za kadencji Jose Barroso) oraz Austriak Johannes Hahn.
Kijów protestuje
Budowie Nord Streamu 2 sprzeciwiła się już Ukraina. Przeciwko tej inwestycji wystąpiły też inne kraje, w tym Polska, Słowacja, Litwa i Łotwa. Istniejące obecnie dwie nitki Nord Streamu mają przepustowość 55 mld metrów sześciennych rocznie, wystarczającą, by pokryć około 10 proc. potrzeb gazowych całej UE. Budowa Nord Streamu 2, czyli trzeciej i czwartej nitki, podwoiłaby zdolności przesyłowe tego gazociągu.
Obecnie Nord Stream wykorzystywany jest w połowie, bo Gazprom ma ograniczony dostęp do korzystania z jego lądowej odnogi - gazociągu Opal. Rosjanie kilkakrotnie starali się o uzyskanie pełnej przepustowości tej biegnącej wzdłuż polsko-niemieckiej granicy nitki, jak dotąd bezskutecznie.
Nord Stream 2 ma pomóc Rosji w zaprzestaniu tranzytu gazu do Unii Europejskiej przez Ukrainę, co koncern chce uczynić do 2020 roku. W 2014 roku Gazprom przesłał przez Ukrainę 62 mld metrów sześc. surowca.
Analitycy zwracają uwagę, że po ukończeniu Nord Streamu 2 Rosjanie będą mogli zakręcić kurek z gazem dla Ukrainy, bez obaw przed zakłócaniem dostaw do państw UE.
Autor: gry / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: gazprom-neft.com