Nie ma entuzjastycznej jednomyślności na paryskim szczycie, ale stanowiska nie są też bardzo odległe - ocenił wiceszef polskiej delegacji na COP21 Tomasz Chruszczow. Dodał, że Polska ma swoje "czerwone linie", jak przystąpienie do porozumienia globalnych gospodarek. - Delegacje negocjatorów praktycznie nie śpią, szukamy rozwiązań akceptowalnych dla wszystkich - powiedział Chruszczow. Dodał, że przewodniczący szczytu położy na stole w sobotę trzeci, być może ostatni projekt globalnej umowy.
Polski negocjator przyznał, że Polska ma czerwone linie w tych paryskich negocjacjach porozumienia klimatycznego ONZ, takie jak przystąpienie do niego największych gospodarek. W jego opinii jednak linie te są "zgodne z mandatem negocjacyjnym, który został przyjęty dla całej Unii". - Na pewno jesteśmy za tym, aby jak największy procent emisji objąć nowym porozumieniem, idealnie - 100 proc. - powiedział w piątek w Paryżu Chruszczow.
Kto odmówi?
- Nie obawiamy się tego, że jakiś mały kraj rozwijający się nie przystąpi, natomiast jeśli nie przystąpią główne gospodarki światowe, to nie mamy o czym mówić - powiedział. Jak jednak zauważył, o woli tych gospodarek świadczy obecność prezydentów na otwarciu szczytu (m.in. USA i Chin i Rosji). - Jeżeli przyjeżdżają prezydenci tych krajów, to pokazuje, że jest determinacja na najwyższych szczeblach politycznych w tych państwach, aby do tego porozumienia doszło. Myślę więc, że skończył się etap zastanawiania się, czy przystąpić, teraz pracujemy nad tym, żeby przystąpić jak najlepiej - zaznaczył.
"Poważne zobowiązania"
Jak zauważył, zapewnienie globalności umowy - o czym mówiła premier Beata Szydło - oznacza, że Unia Europejska, a w tym Polska, nie będzie jedynym regionem świata, który "przyjmie na siebie poważne zobowiązania, których skutkiem są koszty ekonomiczne". Chodzi o to - wyjaśniał Chruszczow - żeby była zapewniona równowaga obciążeń pomiędzy państwami i "równość walki konkurencyjnej".
Wyjaśnił, że nie może być tak, że ci, "którzy stoją z boku", zyskują przewagę konkurencyjną nad tymi, którzy do czegoś się zobowiązują, np. do redukcja emisji. Zastrzegł, że nie tylko USA nie chcą wiążących zobowiązań redukcyjnych w załączniku do umowy. - Myślę, że bardzo wiele państw czułoby się z takim załącznikiem bardzo źle i do takiego porozumienia, by po prostu nie doszło - zaznaczył. Wyjaśnił, że to jest kwestia m.in. suwerenności państw. Zwrócił też uwagę, że trzeba znieść podział na kraje rozwinięte i rozwijające się. - Tu trzeba znaleźć inny język i inny sposób uwzględnienia zróżnicowanych możliwości państw - podkreślił.
Cel redukcji
Pytany o to, czy Polska cieszy się z tego, że w obecnej wersji porozumienia nie ma wymienionego celu redukcji emisji CO2 do 2050 roku, czego domagała się Unia, odparł, że Polska do takich celów "zawsze podchodziła z dużą ostrożnością".
- Historia naszych wewnątrzunijnych rozwiązań jest tego najlepszym dowodem, że z dużą ostrożnością podchodzimy do różnych takich zobowiązań. Wszystko zależy od tego, jak będzie skonstruowana cała umowa. Poczekajmy na nowy tekst; wydaje się, że fakt, iż prezydencja francuska dała ten dodatkowy dzień na konsultacje, jednak pokazuje, że nie ma tutaj jakiejś entuzjastycznej jednomyślności państw, że jest jeszcze bardzo wiele kwestii, które trzeba rozstrzygnąć - powiedział.
Pytany o tzw. rewizję ambicji klimatycznych w umowie, odparł, że on nie lubi tego sformułowania, ale "pewne przeglądy muszą być". - Musi następować okresowy przegląd, który będzie pozwalał na to, aby ocenić, czy te działania, które zostały zadeklarowane przez poszczególne kraje, przynoszą efekt globalny - powiedział.
Jak zwrócił uwagę, zadeklarowane cele przez strony będą wiążące w świetle ich krajowych przepisów, ale zasady dotyczące transparentności w ocenie rezultatów krajowych wysiłków powinny prawnie wiążące w ramach międzynarodowej umowy. Takie samo stanowisko wyrażały USA. - Sposób pokazania społeczności międzynarodowej tego, co zrobili musi być przejrzysty, uzgodniony i pozwalający na porównywanie wysiłków. Dlatego bardzo jest ważne, aby zbiór zasad rządzących ową transparentnością był przedmiotem prawnie wiążącego (międzynarodowego) traktatu - podkreślił Chruszczow.
Od 30 listopada trwa w Paryżu szczyt klimatyczny ONZ (COP21), który ma się zakończyć globalnym porozumieniem ws. ochrony klimatu. Porozumienie ma nie dopuścić do wzrostu globalnego ocieplenia ponad 2 stopnie Celsjusza w porównaniu do ery przedindustrialnej. Szczyt miał się zakończyć w piątek, ale dotąd kraje nie porozumiały się co do ostatecznego brzmienia umowy.
Wśród kluczowych tematów znajdują się m.in. długoterminowe cele umowy, finansowanie adaptacji do zmian klimatu w krajach rozwijających się przez kraje rozwinięte, przeglądy realizacji umowy i ewentualne zwiększanie ambicji, przejrzystość oceny realizacji założonych celów i obowiązki krajów rozwijających się.
Autor: gry / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock