Prof. Nouriel Roubini, który przewidział załamanie finansowe w 2008 roku, i włoski ekonomista Brunello Rosa ostrzegają, że w 2020 roku może przyjść nowy kryzys finansowy i globalna recesja.
Powody do obawy ekonomiści przedstawili na stronach Project Syndicate.
Jak wskazują, światowa gospodarka, która od blisko dekady rośnie, musi spowolnić. "Gdy nadejdzie rok 2020, zaistnieją warunki, by doszło do następnego załamania" - piszą Roubini i Rosa.
Zdaniem autorów dobra globalna dynamika gospodarcza utrzyma się jeszcze w roku 2019, ale rok później akcja stymulująca gospodarkę USA zostanie zakończona, jest bowiem na dłuższą metę nie do utrzymania i wzrost spowolni z ponad 2 proc. do poniżej 2 proc. PKB.
"Inflacja, która rośnie ponad cel, jaki wyznaczył Fed, zmusi bank centralny USA do dalszego podnoszenia stóp procentowych, co z jednej strony wzmocni dolara, z drugiej spowoduje odpływ kapitału ze wschodzących rynków" - piszą Roubini i Rosa.
Należy się spodziewać, że wojny celne, jakie prezydent USA Donald Trump wypowiedział Chinom i innym krajom, będą eskalować, co spowolni wzrost gospodarczy i nakręci inflację - oceniają.
Jak wskazują, ograniczanie transferów technologii z USA do innych krajów spowoduje zakłócenia w globalnym łańcuchu dostaw. Dynamika w innych krajach niż USA również pogorszy się, ponieważ podejmą one kroki odwetowe wobec protekcjonistycznej polityki Trumpa i jego wojny celnej - kontynuują Roubini i Rosa. Zaszkodzi to szczególnie wschodzącym rynkom.
Ucierpi Europa
Spowolni gospodarka Europy, tak ze względu na konflikty handlowe, jak i na wygaszenie polityki taniego pieniądza. Ponadto populistyczna polityka ekonomiczna takich krajów jak Włochy grozi kryzysem zadłużenia publicznego - prognozują autorzy.
Co więcej, uznają oni, że wiele wchodzących gospodarek, a nawet niektóre państwa rozwinięte, są już teraz zanadto zadłużone, a rynek nieruchomości jest tam przewartościowany.
Roubini i Rosa zwracają też uwagę na to, że rosnąca popularność handlu wysokiej częstotliwości (high-frequency trading - HFT) na giełdach niesie ryzyko błyskawicznych załamań zwanych "flash crash", podobnych do załamania do jakiego doszło w USA w 2010 roku.
Wszystko to zapowiada nadejście kolejnego kryzysu, jednak "w odróżnieniu od roku 2008, kiedy to rządy dysponowały narzędziami politycznymi, które zapobiegły swobodnemu upadaniu (gospodarek), politycy będą musieli poradzić sobie z następnym spowolnieniem, mając związane ręce" - ostrzegają autorzy.
"Związane ręce"
Nie będą mogli bowiem sięgnąć po takie rozwiązania, jak po roku 2008, gdyż nagromadzone wielkie długi publiczne nie pozwolą na wprowadzenie fiskalnych bodźców, a banki centralne, których bilanse są już zbyt obciążone, nie będą mogły powrócić do niekonwencjonalnych rozwiązań w polityce monetarnej - wyjaśniają.
"W Europie wzrost notowań partii populistycznych utrudnia - na poziomie Unii Europejskiej - wprowadzanie reform i budowanie instytucji, które są konieczne, by pokonać następny kryzys" - piszą Roubini i Rosa.
"Gdy nadejdzie (...), będzie on poważniejszy i bardziej długotrwały niż poprzedni" - konkludują autorzy.
Roubini, profesor ekonomii Uniwersytetu Nowego Jorku, ostrzegł już w ubiegłym roku, że wprowadzenie w życie protekcjonistycznej polityki Trumpa może doprowadzić do międzynarodowych napięć, wojen handlowych, a nawet poważnych konfliktów.
"Gdy USA prowadziły podobną politykę w latach 20. i 30.", stało się to jednym z czynników, które - jak napisał - "zasiały ziarna wojny".
Autor: bgr / Źródło: PAP