Afera spalinowa z udziałem niemieckich producentów jest zagrożeniem dla największej gospodarki Europy - przyznał w poniedziałek minister finansów Wolfgang Schaeuble. Jednocześnie zastrzegając jednak, że obecnie nie jest możliwe dokładne określenie potencjalnej wysokości strat.
W swoim miesięcznym raporcie niemieckie ministerstwo finansów określiło skandal, który wybuchł prawie dwa lata temu, jako zagrożenie dla kraju. Przemysł motoryzacyjny ma bowiem największy udział w eksporcie Niemiec i zapewnia około 800 tysięcy miejsc pracy.
To jednak nie jedyna kwestia, która spędza sen z powiek naszych zachodnich sąsiadów. - Ryzyko związane z tym, jaki kształt przyjmie brexit i przyszła amerykańska polityka handlowa nadal występuje - powiedział minister Schaeuble. - Ponadto tak zwany kryzys spalinowy należy klasyfikować jako nowe zagrożenie dla niemieckiej gospodarki, mimo że jej skutków nie jesteśmy teraz w stanie określić ilościowo - dodał.
Jakie prognozy
Przypomnijmy, że według wstępnych wyliczeń Federalnego Urzędu Statystycznego w Wiesbaden, Produkt Krajowy Brutto Niemiec wzrósł w drugim kwartale tego roku o 0,6 proc. kwartał do kwartału. Tymczasem, prognozowano wzrost o 0,7 proc.
Zdaniem Reutera, za gorsze wyniki odpowiada słabszy handel zagraniczny netto, w którym eksport znacznie przewyższył import. Tymczasem, największy impuls dla niemieckiej gospodarki stanowiły wydatki państwa i gospodarstw domowych.
Choć ministerstwo wskazuje, że spodziewa się rozwoju sektora przemysłowego w trzecim kwartale, wskazując na zamówienia i mocne wskaźniki koniunktury, to jednak kryzys na rynku motoryzacyjnym może hamować perspektywy wzrostu. "Biorąc pod uwagę znaczenie przemysłu motoryzacyjnego, skutki kryzysu z silnikiem Diesla muszą zostać sklasyfikowane w średniej perspektywie jako zagrożenie dla ogólnego wzrostu gospodarczego" - wskazano.
Widmo kar
Na początku sierpnia tego roku niemieccy politycy i szefowie koncernów motoryzacyjnych doszli do porozumienia w sprawie aktualizacji oprogramowania silników, tak aby systemy filtrowania spalin działały skuteczniej. Ta aktualizacja zostanie przeprowadzona w 5,3 mln samochodów, kosztem około 500 mln euro.
Koszty te pokryją koncerny, a inwestycja ma pomóc w próbie odzyskania przez nich reputacji.
Na horyzoncie pojawia się jednak widmo kolejnych wydatków. Reuters przypomina bowiem, że Komisja Europejska może nałożyć gigantyczne, miliardowe kary finansowe na niemieckie koncerny motoryzacyjne podejrzane o udział w kartelu.
Z dokumentów, jakie otrzymał "Der Spiegel" wynika, że od lat 90. ponad 200 pracowników pięciu firm motoryzacyjnych ustalało w ramach tajnych grup roboczych sposoby wygaszania konkurencji. Dotyczyło to m.in. techniki neutralizowania tlenków azotu w spalinach silników Diesla. Daimler, BMW, Volkswagen, Audi i Porsche uzgadniały wspólnie rozmiary zbiorników na płyn AdBlue. Ponieważ duże zbiorniki byłyby droższe, firmy miały się umówić, że wybiorą mniejsze, co skutkowało niewystarczającym oczyszczaniem spalin.
Śledztwo w tej sprawie prowadzą europejskie organy antymonopolowe.
Autor: mb / Źródło: Reuters, tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock