Zarówno potentaci niemieckiej branży browarniczej, jak i lokalni wytwórcy piwa zapowiadają podwyżki. Wzrost kosztów tłumaczą jednoczesnym wzrostem cen surowców do produkcji (jęczmień browarniczy i słód), energii, transportu oraz opakowań. Nawet drewniane palety, służące do transportu piwa, podrożały ponad dwukrotnie – wylicza "Die Welt".
- Wszystkie te podwyżki mają miejsce jednocześnie, coś takiego nigdy wcześniej nie miało miejsca. Pojawiają się problemy w całym łańcuchu dostaw, procesy logistyczne są zaburzone - mówi Peter Peschmann, dyrektor techniczny browaru Veltins.
Wyższe ceny piwa a transport beczek
Dodaje, że firma każdego roku potrzebuje blisko 800 tys. drewnianych palet, potrzebnych do transportowania beczek i skrzynek z piwem. Jak szacuje, tylko w bieżącym roku dodatkowe koszty spowodowane wzrostem cen palet to blisko 1,5 mln euro. Cena klasycznej europalety wynosiła przed pandemią w granicach 7 euro za sztukę, obecnie jest to ponad dwa razy więcej, a powodem jest gwałtowny wzrost cen tarcicy i zakłócenia w łańcuchach dostaw.
- Veltins, mimo że korzysta z otwartej puli wymiany europalet, potrzebuje co roku ok. 180 tys. nowych palet, aby zapewnić doskonałą obsługę. Europaleta jako standardowy element w całym cyklu wielokrotnego użytku stała się kosztownym towarem - wyjaśnia Peschmann.
Jak dodaje, temat wzrostu kosztów produkcji zostanie podniesiony przez producentów już niedługo, bowiem pod koniec roku odbywają się tzw. roczne rozmowy z detalistami, podczas których negocjowane będą warunki dostaw na najbliższe dwanaście miesięcy z supermarketami, dyskontami i hipermarketami.
Piwo a ceny energii i surowców
Peschmann zaznacza, że problemy z paletami to "tylko jedna z najbardziej szalonych zmian w lawinie kosztów, która przytłacza branżę w tym roku", podkreślając jednoczesne wzrosty cen energii, kosztów surowców, takich jak jęczmień browarniczy i słód, transportu opakowań i korków.
Oprócz Veltins, o podwyżkach cen wspominają też inni producenci piwa, tacy jak Krombacher, Bitburger czy niemiecka grupa browarnicza Radeberger, obejmująca ponad 80 marek piwa. Oprócz potentatów rynkowych o podwyżkach wspominają też mniejsze lokalne browary.
Jak podkreśla "Die Welt", browary należą do największych przegranych czasu pandemii ze względu na zamkniętą od miesięcy branżę gastronomiczną i brak dużych imprez (festiwale, festyny, koncerty, mecze itp.). "Kilka browarów miało problemy z beczkami piwa, którego termin przydatności do spożycia był krótszy niż rok. W niektórych przypadkach browary były zmuszone do zniszczenia dużej części swojej produkcji" - dodaje "Die Welt".
Pandemia spowodowała za to wzrost sprzedaży piwa butelkowego, od miesięcy jedynymi kanałami jego sprzedaży pozostawały supermarkety i dyskonty.
Spadek sprzedaży piwa
Jeśli chodzi o sprzedaż piwa ogółem, to nastąpił "historyczny spadek sprzedaży" o 5,5 proc., do nieco ponad 87 mln hektolitrów, jak informuje Niemieckie Stowarzyszenie Piwowarów. Nic nie zapowiada poprawy sytuacji w 2021 r. – według Federalnego Urzędu Statystycznego do końca września odnotowano spadek o 3,9 proc. w porównaniu do i tak słabego poprzedniego roku. "Co więcej, na piwie butelkowym nie zarabia się tyle, co na obłożonym wysoką marżą piwie beczkowym" - zaznacza "Die Welt".
O ogromnych stratach w sprzedaży i zyskach przez 18 miesięcy pandemii mówią przedstawiciele browaru Radeberger. - Nie da się już zrekompensować kosztów zwykłym zwiększeniem wydajności, pozostały nam tylko podwyżki cen, zwłaszcza że ostatnie miały miejsce w 2018 roku - tłumaczy rzeczniczka Radebergera.
Jak zapowiadają browary, klienci mogą spodziewać się podwyżek na wiosnę: od kwietnia (Krombacher i Veltins) oraz od maja (Radeberger, Bitburger), a dotyczyć będą one zarówno handlu detalicznego, jak i gastronomii. Według zapowiedzi niektórych browarów, cena jednej skrzynki piwa (20 butelek) może wzrosnąć o ok. 1 euro. W przypadku piwa beczkowego wzrost ceny może być wyższy – nawet o 0,30-0,50 euro więcej na kuflu piwa w pubie czy restauracji.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock