Napięcie na linii Chiny-NBA nie spada. Z każdym kolejnym dniem pojawiają się nowe informacje o milionowych konsekwencjach tego konfliktu. Wiele do stracenia mają producenci sprzętu sportowego, a zwłaszcza największy partner NBA - Nike.
Wszystko zaczęło się od tweeta dyrektora generalnego Houston Rockets Daryla Moreya, który w weekend wrzucił obrazek, na którym oprócz grafiki były słowa: "Walcz o wolność. Popieraj Hongkong" ("Fight for freedom. Stand with Hong Kong"). To oczywiście nawiązanie do trwających od miesięcy w Hongkongu protestów.
Konsekwencje
O możliwych miliardowych stratach dla NBA oraz zespołów najlepszej koszykarskiej ligi świata pisaliśmy już na początku tygodnia. NBA szybko odcięła się od słów dyrektora generalnego Rakiet, co spotkało się z krytyką ze strony amerykańskich fanów i polityków, którzy domagali się opowiedzenia przez NBA po stronie wolności słowa oraz poszanowania praw człowieka. Po paru dniach komisarz ligi Adam Silver wydał kolejne oświadczenie, w którym zastrzegł, że NBA nie ma zamiaru cenzurować żadnych wypowiedzi koszykarzy oraz działaczy.
Pokłosie niefortunnej wypowiedzi Moreya oraz decyzji ligi o poparciu prawa do swobodnej wypowiedzi może mieć potężne konsekwencje dla amerykańskich firm, zwłaszcza tych silnie związanych z NBA. Taką bez wątpienia jest Nike, który dostarcza stroje dla wszystkich drużyn. W butach tej marki grają setki zawodników, w tym ten najbardziej popularny - LeBron James.
- Tu nie do końca chodzi o tweet, nie do końca o Houston Rockets. Mam wrażenie, że strona chińska skorzystała z okazji i pretekstu, by na inny teren, w inną przestrzeń przenieść wojnę handlową ze Stanami Zjednoczonymi - stwierdził na antenie TVN24 BiS Grzegorz Kita ze Sport Management.
Dyrektor zarządzający USC Sports Business Institute David Carter ocenił dla CNN, że Chiny odpowiadają za 10 proc. przychodów NBA, które w sezonie 2017/18 wyniosły 8 miliardów dolarów. Według wcześniejszych przewidywań za 10 lat udział ten miał się zwiększyć do 20 proc.
Ogromny rynek
Jeśli chodzi o Nike, to na chińskim rynku obroty firmy w ubiegłym roku wyniosły 6,2 miliarda dolarów - o jedną piątą więcej niż w 2017 r. - informuje CNN. W Państwie Środka rośnie klasa średnia, a wraz z nią przychody firm obuwniczych. Według "Financial Times" od czerwca do sierpnia 2019 roku przychody Nike podskoczyły o 22 proc. i był to 21. kwartał z rzędu, w którym odnotowano dwucyfrowy wzrost sprzedaży.
W czwartek z półek sklepowych Nike w Chinach zniknęły buty oraz odzież, na której pojawiało się logo Houston Rockets - podał Reuters. Na razie ani Nike, ani NBA nie zabrały głosu w tej sprawie.
O tym, jak ważny jest to rynek dla firmy z Oregonu świadczy fakt, że choć Chiny odpowiadają za 16 proc. przychodów, ale generują aż 36 proc. zysków. Siła Nike jest tam tak wielka, że "nie muszą się z nikim liczyć ustalając ceny" - stwierdził dla "FT" jeden z analityków. Chiny w ostatnich paru latach były najszybciej rozwijającym się rynkiem Nike. Dwójka rywali - Adidas i Under Armour - nie przekazują informacji o przychodach z Państwa Środka, ale jeśli chodzi o sprzedaż w strefie "Azji Pacyficznej" to również dla tych dwóch firm był to najszybciej rozwijający się rynek.
Chiński wzrost
Na razie producenci odzieży sportowej nie podają informacji o spadkach w sprzedaży w związku z tweetem Moreya, ale jeśli sytuacja się pogorszy, to będzie to oznaczać dla nich spore straty - wyjaśnia CNN. Zwłaszcza, że wiele firm już wcześniej wyrażało zaniepokojenie działaniami Prezydenta USA Donalda Trumpa oraz zaognianiem wojny handlowej pomiędzy USA i Chinami.
- Jeśli sytuacja się pogorszy, a rząd w Chinach zasugeruje konsumentom, by przestali kupować produkty zachodnich marek albo marek związanych z NBA, będzie bardzo źle. Wszystkie te firmy rosną głównie dzięki sprzedaży w Chinach - wytłumaczył dla CNN Matt Powell, analityk sprzedażowy z NPD Group.
Związki Nike z Chinami są zdecydowanie najsilniejsze - firma zapewnia stroje i jest oficjalnym sponsorem chińskiej reprezentacji w koszykówkę. Większość produktów koncernu jest produkowanych w Państwie Środka.
Sam Poser z Susquehanna International Group powiedział CNN, że filozofia Nike opiera się na tworzeniu produktów "przez Chińczyków, dla Chińczyków" i firma nie była postrzegana tylko jako amerykańska marka, która chce się wzbogacić na chińskich konsumentach. Zdaniem Posera ta taktyka, była skuteczna i przynosiła wymierne korzyści.
Trudna sytuacja
Analitycy podkreślają jednak, że konflikt NBA z Chinami może dotknąć nie tylko Nike. Najbardziej rozpoznawalną twarzą Adidasa jest najlepiej punktujący w NBA James Harden - na co dzień zawodnik Houston Rockets. W ubiegłym miesiącu niemiecki gigant wypuścił nową, sygnowaną nazwiskiem gwiazdora, serię butów, które mają być do kupienia w tym miesiącu.
- Przepraszamy, kochamy Chiny - na początku tygodnia powiedział Harden. Dodał też: - Doceniamy naszych wiernych kibiców i kochamy wszystko, co robią. Ich wsparcie jest dla nas ważne.
- Nike jest najpopularniejszą marką, ale każda firma może ucierpieć na tym konflikcie - podkreślił dla CNN Powell.
Wypowiedzi na temat sytuacji w Hongkongu są dla NBA niezwykle kłopotliwe. Opowiedzenie się po stronie rządu chińskiego byłoby z pewnością lepszym krokiem z punktu biznesowego, ale stałoby w sprzeczności z tym, jak wcześniej liga reagowała na inne tematy natury politycznej czy ideologicznej, jak dyskryminacja rasowa, prawa mniejszości seksualnych czy równouprawnienie kobiet.
Autor: Krzysztof Krzykowski / Źródło: tvn24bis.pl