Koncerny motoryzacyjne ostrzegły we wtorek przed negatywnymi skutkami tak zwanego twardego brexitu. Ich zdaniem brak odpowiedniego porozumienia rządu Wielkiej Brytanii z Unią Europejską doprowadzi do strat w produkcji i odbije się na ich działalności w tym kraju.
Wielka Brytania ma opuścić Unię Europejską 29 marca przyszłego roku. Jednak do tej pory Londyn i UE nie osiągnęły porozumienia między innymi w sprawie przyszłych stosunków handlowych i wprowadzenia ceł na produkty.
Jak tłumaczy agencja Reutera, w ostatnich dziesięcioleciach przemysł motoryzacyjny w Wielkiej Brytanii osiągał pozytywne wyniki. Jednak "twardy" brexit może negatywnie odbić się na tym segmencie gospodarki, ponieważ tysiące części samochodowych, silników i samych pojazdów jest przewożonych codziennie między Wielką Brytanią a kontynentalną częścią Europy.
Skutki "twardego" brexitu
Szef BMW Harald Krueger mówił podczas paryskich targów motoryzacyjnych, że obecnie ocenia możliwość "twardego" brexitu "50 na 50". W takim wypadku możliwe jest przeniesienie części produkcji samochodów Mini z Oxfordu na południu Anglii do zakładów w Holandii. - Powiedziałem premier Theresie May i UE, że wszystkie strony stracą na "twardym" brexicie. Nie będziemy mogli wypełniać zobowiązań handlowych, a co za tym idzie zostaniemy zmuszeni do produkowania samochodów w Holandii - mówił prezes niemieckiego koncernu, który jest właścicielem marki Mini. Szef PSA (koncern skupiający m.in. marki takie jak Peugeot, Citroen czy Opel) w Europie Maxime Picat ocenił, że brak porozumienia Londynu z UE odbije się na produkcji koncernu w Wielkiej Brytanii. - Firma będzie musiała robić samochody oddzielnie na rynek brytyjski i unijny - dodał. - Nie podejdziemy do tego tematu dogmatycznie i nie ma mowy o karaniu Wielkiej Brytanii. (...) Będziemy jednak przyglądać się naszym dwóm fabrykom, sytuacji biznesowej i poszukamy odpowiednich rozwiązań. Jednak nie wiem, dokąd nas to zaprowadzi w kwestii zrównoważonego wzrostu naszych zakładów - tłumaczył agencji Reutera Picat. Swoje obawy wobec "twardego" brexitu wyraził też prezes Daimlera Dieter Zetsche. Jego zdaniem scenariusz, w którym nie dojdzie do odpowiedniego porozumienia "jest wysoce niepokojący".
Trudne negocjacje
W zeszłą niedzielę premier May przekonywała, że plan wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej służy interesom narodowym kraju.
W serii wywiadów udzielonych przy okazji rozpoczynającej się tego dnia konwencji programowej Partii Konserwatywnej w Birmingham szefowa rządu broniła tak zwanego planu z Chequers, zapewniając, że "realizuje on wolę Brytyjczyków" wyrażoną w referendum z czerwca 2016 roku. W ramach tego planu, odrzuconego przez Brukselę, po brexicie zachowany miałby być swobodny przepływ towarów między UE a Wielką Brytanią, ale już nie swobodny ruch osobowy. Tymczasem z dokumentów unijnych, do których dotarł Reuters wynika, że negocjatorzy Unii Europejskiej są gotowi zaoferować brytyjskiej premier strefę wolnego handlu po brexicie, ale podkreślają, że w przeciwieństwie do jej planu musi istnieć granica celna, która sprawi, że handel nie będzie całkowicie płynny.
Autor: mb//dap / Źródło: PAP