Gazprom po wielomiesięcznych negocjacjach obniżył cenę gazu dla prywatnych koncernów z Turcji, na które przypada jedna trzecia importu rosyjskiego błękitnego paliwa na turecki rynek - informuje we wtorek dziennik "Kommiersant", powołując się na własne źródła.
Rosyjska gazeta podaje też, że analogiczne negocjacje Gazpromu z państwowym koncernem Botas od 1,5 miesiąca tkwią w ślepym zaułku, co uniemożliwia przystąpienie do realizacji projektu Turkish Stream (Turecki Potok). To planowany przez rosyjski koncern nowy gazociąg przez Morze Czarne do Europy Południowej i Środkowej. Ma zastąpić magistralę South Stream, od budowy której Gazprom odstąpił po zablokowaniu budowy przez Komisję Europejską.
Duża obniżka
Według "Kommiersanta" prywatni tureccy importerzy gazu - Enerco Enerji, Bosphorus Gaz, Avrasya Gaz, Shell, Bati Hatti, Akfel Gaz i Kibar Enerji - będą płacić 260 dolarów za 1000 metrów sześciennych surowca. Dotychczas gaz z Rosji kosztował je 374 USD, co znacznie przewyższa obecny poziom rynkowy w Europie. Dziennik zaznacza, że porozumienie działa wstecz - od 1 stycznia 2015 roku - co oznacza, że Gazprom będzie musiał zwrócić swoim partnerom z Turcji 250-300 mln dolarów. Prywatni tureccy importerzy kupują w Rosji 10 mld metrów sześciennych gazu rocznie. Paliwo to płynie do nich Gazociągiem Transbałkańskim przez Ukrainę. W 2014 roku Turcja kupiła w Rosji łącznie 27,3 mld metrów sześc. gazu. Większość surowca sprowadził państwowy Botas.
Obietnica Putina
Upust cenowy Turcji oficjalnie obiecał prezydent Rosji Władimir Putin w ramach rozmów o budowie Turkish Stream. Początkowo zakładano, że prywatni importerzy otrzymają zniżkę po zakończeniu rozmów Gazpromu i Botasu. Te - jak podaje "Kommiersant" - od 1,5 miesiąca tkwią w ślepym zaułku. Oba koncerny słono za to płacą. Botas musi kupować gaz po 370 dolarów za 1000 metrów sześc., choć cena na rynku europejskim jest o 100 USD niższa. Z kolei Gazprom, zainteresowany jak najszybszym rozpoczęciem budowy Tureckiego Potoku, stracił już kilkaset milionów euro, płacąc za postój statków do układania rur. Te od sześciu miesięcy czekają w Warnie.
Koniec z South Stream
W grudniu 2014 roku Gazprom ogłosił, że zamiast South Streamu (Gazociągu Południowego) do Bułgarii zostanie ułożona przez Morze Czarne do Turcji, a następnie do jej granicy z Grecją magistrala o takiej samej mocy przesyłowej, tj. 63 mld m sześc. rocznie. Docelowo Turkish Stream ma się składać z czterech nitek o przepustowości po 15,75 mld metrów rocznie. 47 mld m sześc. surowca Gazprom chce dostarczać do projektowanego hubu gazowego na granicy Turcji i Grecji. Gazprom zapowiedział, że pierwsza nitka magistrali zostanie oddana do użytku w grudniu 2016 roku. Gaz z tej nitki będzie w całości przeznaczony na rynek Turcji. Punkt odbioru surowca dla ewentualnych kontrahentów z krajów Unii Europejskiej, tzw. hub, ma powstać na granicy turecko-greckiej koło miejscowości Epsila. Moskwa twierdzi, że w nowym projekcie zamierzają również uczestniczyć Macedonia, Serbia, Węgry i Austria. Utrzymuje też, że od 2020 roku rezygnuje z tranzytu gazu przez terytorium Ukrainy.
Autor: tol / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: gazprom-neft.com