Od czasu ubiegłorocznego referendum, w którym większość Brytyjczyków opowiedziała się za wyjściem z Unii Europejskiej, wartość funta mocno spadła. To sprawia, że Brytyjczycy zamiast jechać za granicę zostają w domu. Jak przewiduje bank Morgan Stanley, funt może dalej tracić na wartości i w przyszłym roku niemal zrównać się z wartością euro.
Dla Brytyjczyków spadek siły nabywczej jest sytuacją wyjątkową. Według banku inwestycyjnego Morgan Stanley w pierwszym kwartale 2018 roku funt będzie kosztował 1,02 euro. Byłaby to pierwsza taka sytuacja od czasu wprowadzenia 18 lat temu do transakcji walutowych wspólnej europejskiej waluty.
Efekt brexitu
Brytyjczycy muszą stawić czoła wielu wyzwaniom, jakie niesie ze sobą brexit, dlatego Morgan Stanley ocenia sytuację gospodarcza kraju jako "ponurą".
Za taką oceną przemawiają zarówno powody gospodarcze, jak i polityczne. Brytyjczycy nie opracowali bowiem jasnego stanowiska w sprawie handlu, taryf celnych, przyjmowania imigrantów, czy porozumienia lotniczego. Nie wiadomo, jak długo będzie trwał tzw. okres przejściowy w kontaktach z Unią Europejską.
Wbrew oczekiwaniom spadek wartości funta nie przyczynił się do zwiększenia obrotów handlowych. Morgan Stanley wymienia także zmniejszenie inwestycji i wzrost zadłużenia krajowego.
Inflacja i obniżenie wartości brytyjskiej waluty powodują, że siła nabywcza Brytyjczyków spada, co z kolei może odbić się na wydatkach na konsumpcję, która dotychczas wspierała wzrost gospodarczy.
Jak wskazuje "The Guardian", w tym roku Brytyjczycy częściej wybierają pobyt w kraju zamiast wakacji za granicą i to mimo fatalnej pogody, jaką mają w tym roku na Wyspach. Na wakacjach w Hiszpanii czy Włoszech muszą natomiast ograniczać wydatki, bo stać ich na mniej. Z tego powodu urlop w kraju jest tańszym i wygodniejszym rozwiązaniem.
Autor: MS / Źródło: theguardian.com
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock