- Obecny kryzys przypomina bardziej ten z lat 1997/1998, niż ten z lat 2007/2008. Rozpoczęty w czerwcu 1997 roku w Tajlandii, szybko przeniósł się do Indonezji i Korei Południowej - tak o problemach rosyjskiej gospodarki mówi James Rickards, autor książek o tematyce ekonomicznej.
Zdaniem Rickardsa “w obu tych miejscach (Indonezji i Korei Południowej) wybuchły zamieszki i doszło do rozlewu krwi”.
- Potem przeskoczył do Rosji i wszyscy myśleli, że kolejna będzie Brazylia. Pojawiły się jednak gigantyczne fundusze inwestycyjne obracające instrumentami pochodnymi o miliardowych wartościach i to one znalazły się w oku cyklonu. Ponad rok zajęło rozwiązanie problemu - ocenia Rickards.
- To był książkowy przykład zakażenia kryzysem. Niewykluczone, że będziemy mieli do czynienia z czymś podobnym - twierdzi.
Gospodarka rosyjska znajduje się w kryzysowej sytuacji z powodu spadku cen ropy oraz sankcji, nałożonych przez Zachód na Moskwę za jej rolę w kryzysie ukraińskim. Budżet Rosji w znacznym stopniu zależy od wpływów ze sprzedaży ropy naftowej.
Autor: mn\kwoj / Źródło: Bloomberg/x-news