W stolicy Indii Delhi wydano zakaz działalności firmy Uber, której kierowca został przez pasażerkę oskarżony o gwałt i pobicie - poinformował w poniedziałek przedstawiciel władz miejskich. Kierowcę policja zatrzymała w niedzielę.
Pasażerka zeznała, że w piątek wieczorem w Delhi zamówiła samochód za pośrednictwem Ubera, by wrócić do domu z restauracji. Zdrzemnęła się podczas jazdy, a kiedy się ocknęła, samochód był w odludnym miejscu. Mężczyzna zgwałcił ją i ostrzegł, by nie składała skargi na policji. Kobieta zdołała zapisać numery rejestracyjne auta i zgłosiła się na posterunek.
Policja działa
Amerykańska firma Uber oferuje aplikację na smartfony pozwalającą na bezpośrednie kontaktowanie się klientów z prywatnymi osobami, które przewożą je jak specyficzni taksówkarze. Użytkownik podaje swoją lokalizację i cel, a aplikacja pokazuje mu najbliższych zalogowanych w systemie przewoźników. Indyjska policja poinformowała, że podejmie działania prawne przeciwko Uberowi, ponieważ firma nie sprawdziła, czy oskarżony o gwałt kierowca nie był karany, a także, czy jego samochód był wyposażony w nadajnik GPS. - Wstępne ustalenia ujawniły nieprawidłowości w prywatnej firmie przewozowej, która nie miała GPS-ów w pojazdach, a jej personel nie przeszedł weryfikacji - powiedział komisarz Deepak Mishra z policji w Delhi. Szef Ubera Travis Kalanick obiecał wsparcie ofiary gwałtu i jej rodziny oraz zapowiedział, że firma zrobi wszystko, by gwałciciel został pociągnięty do odpowiedzialności. Firma podkreśliła w komunikacie, że przekazała władzom wszelkie istotne informacje dotyczące kierowcy, samochodu i zamówionego kursu. 32-letni kierowca został zatrzymany w Uttar Pradeś, gdzie wcześniej znaleziono jego porzucony samochód.
Delhi przewodzi w indyjskich statystykach dotyczących gwałtów. Opinią publiczną wstrząsnęło zwłaszcza zbiorowe zgwałcenie i zamordowanie w tym mieście 23-letniej studentki w grudniu 2012 roku.
Autor: mn / Źródło: PAP