Unia Europejska jest gotowa na zawarcie ostatecznego porozumienia w sprawie brexitu z Wielką Brytanią w listopadzie - zapewnił w czwartek szef Rady Europejskiej Donald Tusk, wskazując, że "27" jest również przygotowana na scenariusz braku porozumienia.
Słowa Tuska padły po ogłoszeniu dymisji przez dwóch brytyjskich ministrów: ds. brexitu oraz pracy i emerytur, Dominica Raaba i Esther McVey. Rezygnacje te są wyrazem sprzeciwu wobec proponowanej umowy wyjścia ich kraju z Unii Europejskiej. Oboje uważają, że umowa ta zagraża jedności Zjednoczonego Królestwa.
Zwracając uwagę, że UE jest gotowa do zawarcia umowy ze Zjednoczonym Królestwem, szef Rady Europejskiej powiedział, że Unia najlepiej jest przygotowana na scenariusz braku brexitu.
Wcześniej, na porannej konferencji Tusk ogłosił, że jeśli nie wydarzy się nic nadzwyczajnego, 25 listopada odbędzie się nadzwyczajny szczyt unijny, na którym szefowie państw i rządów 27 krajów członkowskich mieliby zatwierdzić porozumienie o wyjściu Wielkiej Brytanii z UE.
Merkel: obecny projekt podstawą porozumienia
Z porozumienia zadowolona jest niemiecka kanclerz. - Co się tyczy kwestii brexitu, to jestem przede wszystkim bardzo zadowolona, że udało się po długich i przecież także nie całkiem prostych rokowaniach przedstawić propozycję - powiedziała Angela Merkel w Poczdamie po odbywającym się przy drzwiach zamkniętych posiedzeniu niemieckiego rządu. Jak zaznaczyła, "najgorszym przypadkiem i najmniej uregulowanym przypadkiem" byłoby to, gdyby nie osiągnięto żadnego porozumienia. Wyraziła przy tym nadzieję, że obecny projekt może być jego podstawą.
Brexit jest poważnym problemem dla Szkocji
Porozumienie między Londynem a Brukselą skrytykowała jednak pierwsza minister Szkocji Nicola Sturgeon. - Brexit wzmocnił argumenty za szkocką niepodległością - oświadczyła.
- Można przypuszczać, że termin ewentualnego kolejnego referendum w sprawie niepodległości Szkocji będzie zależeć od tego, czym zakończy się obecny polityczny chaos wokół brexitu - powiedziała Sturgeon.
- Ten czas nadejdzie, a kiedy nadejdzie, nie mam wątpliwości, że mieszkańcy Szkocji wybiorą niepodległość - dodała.
Premier: wydaje się, że wszystko jest na dobrej drodze
- Po długim i żmudnym procesie wydaje się, że dzisiaj wszystko jest na dobrej drodze - powiedział z kolei premier Mateusz Morawiecki. Dodał, że kwestie porozumienia należy przedyskutować na forum Rady Europejskiej.
Premier Morawiecki na wspólnej konferencji prasowej z premierem Czech Andrejem Babiszem po zakończeniu polsko-czeskich konsultacji międzyrządowych w Pradze był pytany, czy Polska podpisze się pod porozumieniem w sprawie brexitu. - Te porozumienia są w takim obszarze, który jest dla nas do akceptacji - zaznaczył.
Prezes Rady Ministrów zaznaczył, że należy jeszcze poczekać do końca negocjacji. - Zaczekajmy z zakończeniem tych negocjacji. Najpierw musimy na forum Rady Europejskiej to przedyskutować. Będzie to 25 listopada - dodał.
Szef rządu podkreślił też, że dla polskich władz podstawionym warunkiem jest zachowanie praw Polaków, którzy pracują i mieszkają na Wyspach Brytyjskich. - Oni powinni być traktowani w taki sam sposób, jak do tej pory. My w zamian za to obiecujemy takie samo traktowanie obywateli brytyjskich znajdujących się w Polsce - zapewnił premier.
Kwestia "twardej granicy”
Choć porozumienie w sprawie brexitu zostało ogłoszone, negocjatorzy z obu stron nie kończą prac. Przed zaplanowanym na 25 listopada szczytem UE mają uzgodnić maksymalną długość okresu przejściowego, w którym Zjednoczone Królestwo znajdzie się po brexicie.
Okres przejściowy, w trakcie którego UE będzie traktowała Wielką Brytanię praktycznie jak kraj członkowski (za wyjątkiem udziału w instytucjach i w procesie podejmowania jakichkolwiek decyzji), ma trwać od dnia brexitu do końca 2020 r. Jednak w porozumieniu zostawiono furtkę, by można go było jednorazowo przedłużyć, jeśli potrzeba byłoby więcej czasu na wypracowanie umowy o przyszłych relacjach między UE a Zjednoczonym Królestwem.
Źródło unijne podkreśliło, że decyzja o przedłużeniu okresu przejściowego będzie się wiązała z koniecznością ustalenia odpowiednich wpłat ze strony Wielkiej Brytanii do budżetu unijnego (do końca obecnego wieloletniego budżetu, czyli końca 2020 r., Brytyjczycy już zobowiązali się płacić).
Przedłużenie okresu przejściowego wiąże się z wypracowanym przez obie strony, wywołującym najwięcej kontrowersji, rozwiązaniem w sprawie uniknięcia "twardej granicy" między Irlandią a Irlandią Północną. Dopóki Wielka Brytania będzie w okresie przejściowym, problemu tego nie będzie.
Jednorazowe przedłużenie
Aby zabezpieczyć się przed ewentualnością powrotu do "twardej granicy", w porozumieniu zawarto bezpiecznik (backstop), który ma być stosowany, gdyby obie strony po pierwsze nie przedłużyły okresu przejściowego, a po drugie nie udałoby się im wypracować porozumienia dotyczącego przyszłych relacji z lepszymi rozwiązaniami niż backstop. To wyjście awaryjne przewiduje, że Wielka Brytania i UE utworzą wspólny specjalny obszar celny.
Z wyjaśnień przekazanych w czwartek wynika, że będąca częścią Zjednoczonego Królestwa Irlandia Północna miałaby mieć jednak specjalny status w tym obszarze. Na jej terytorium obowiązywałoby unijne prawo dotyczące podatku VAT, przepisy w sprawie dóbr i norm towarowych, standardy sanitarne odnoszące się do kontroli weterynaryjnych i dotyczące pomocy państwa. Innymi słowy Irlandia Północna będzie mocniej związana z UE niż pozostała cześć Zjednoczonego Królestwa.
Dzięki temu przedsiębiorcy na Zielonej Wyspie będą mogli handlować między sobą bez żadnych ograniczeń czy restrykcji, niezależnie od tego, po której stronie granicy się znajdują, tak jak to jest obecnie. W gorszym położeniu będzie pozostała cześć Zjednoczonego Królestwa - pomiędzy Wielką Brytanią a Irlandią Północną konieczne będą kontrole towarów.
Chodzi m.in. o sprawdzanie zgodności ze standardami UE. Obie strony zgodziły się, że kontrole będą przeprowadzane w najmniej dotkliwy sposób. Brytyjscy przedsiębiorcy, chcący wysyłać swoje towary do Irlandii Północnej, będą musieli wypełniać deklaracje tranzytowe. Kontenery z towarami przemysłowymi będą w większości przypadków skanowane przed wysłaniem z Wielkiej Brytanii do Irlandii Północnej. W portach czy na lotniskach kontrolowane w sposób systematyczny będą produkty rolne oraz zwierzęta, aby chronić zdrowie konsumentów na unijnym jednolitym rynku.
Rybołówstwo wyłączone
Wielka Brytania będzie musiała również przestrzegać unijnych zasad pomocy państwa. Jeśli backstop wszedłby w życie, rząd w Londynie miałby ograniczone możliwości przekazywania środków z budżetu borykającym się z problemami firmom.
Ze wspólnego obszaru celnego wyłączone będą ryby i produkty akwakultury. Źródła unijne przyznały w czwartek, że takie rozwiązanie nie spodobało się kilku państwom członkowskim. Chodzi o kraje zainteresowane połowami na brytyjskich wodach, takie jak Francja czy Dania. Warunki dostępu do łowisk będą wypracowywane w późniejszym terminie.
Dla kwestii związanych z unijnym prawem zawartych w umowie ostatecznym arbitrem pozostanie Trybunał Sprawiedliwości UE.
Londyn zobowiązał się ponadto do wdrażania zasad przejrzystości podatkowej, uczciwego opodatkowania, wymiany informacji. Wdrażanie tych zasad będzie oceniane przez wspólny komitet.
Umowa przewiduje, że Wielka Brytania nie będzie też wycofywała się z przyjętych standardów pracy i ochrony socjalnej. Chodzi o przepisy dotyczące praw podstawowych w miejscu pracy, takich jak niedyskryminacja i równość wynagrodzeń, bezpieczeństwo i higiena pracy, uczciwe warunki pracy i standardy zatrudnienia oraz prawa socjalne związane z restrukturyzacją przedsiębiorstw.
Ewentualne spory dotyczące utrzymywania tego samego poziomu ochrony socjalnej oraz środowiska naturalnego będą rozstrzygane w ramach wspólnego komitetu.
Autor: ah / Źródło: PAP