Chiny do końca roku mają wprowadzić zakaz importu 24 rodzajów śmieci. Dziennik "Global Times", określany jako rządowy tabloid, przewiduje problemy związane z zakazem. Według gazety ucierpieć może nie tylko przemysł na Zachodzie, ale także w Chinach.
Chiny poinformowały 18 lipca Światową Organizację Handlu, że do końca roku wprowadzą zakaz importu 24 rodzajów śmieci, w tym plastiku, papieru, bawełny, popiołu, przędzy czy odpadów powstających przy produkcji stali. W uzasadnieniu stwierdzono, że bezpieczeństwo środowiska jest za bardzo narażone przez toksyczne substancje i zanieczyszczenia importowane wraz z zagranicznymi śmieciami. W związku z tym uznano, że zakaz będzie najlepszym sposobem ochrony kraju i obywateli.
Plastikowe odpady
"Global Times" przypomina, że Chiny były największym importerem odpadów na świecie przez ostatnie 30 lat. Co roku krajowe firmy przetwarzają 8 mln ton zagranicznych śmieci, wykorzystując je jako surowiec do nowych produktów. Według opublikowanych w komentarzu danych przetwarzanie zachodniego plastiku zależy od Chin - 87 proc. plastikowych odpadów z Europy i 56 proc. z całego świata trafia do Kraju Środka. Również rozwijające się kraje z regionu Azji Południowo-Wschodniej wysyłają plastikowe odpady do Chin. "Zależność od pojedynczego importera może być ryzykowna, a to ryzyko obecnie wzrasta, gdy Chiny planują zamknięcie się przed zagranicznymi odpadami" - stwierdzono w komentarzu "GT". "Scenariusz rodem z koszmaru", "katastrofa dla amerykańskiego przemysłu recyklingowego", "niszczycielski skutek zakazu" - takimi słowami określają szykowaną przez Pekin zmianę zagraniczni eksperci cytowani przez dziennik. Jeden z nich wskazuje, że Chiny przez ostatnie 25 lat korzystały z możliwości rozwoju m.in. dzięki wsparciu międzynarodowego przemysłu przetwarzania odpadów. Chińscy specjaliści z drugiej strony twierdzą, iż wprowadzenie zakazu było nieuchronne ze względu na usprawnienia, jakim podlega chiński przemysł.
Szansa dla recyklingu
Zachodnie państwa będą musiały stworzyć nowe sposoby radzenia sobie z własnymi odpadami, a część przemysłu może przenieść się z Chin. Nowa sytuacja określana jest jako "szansa dla recyklingu", a nie nadchodzącą katastrofa. "GT" przypomina również, że Chiny rozpoczęły sprowadzanie odpadów do przetworzenia w latach 80. ubiegłego wieku, gdy krajowa gospodarka potrzebowała tanich surowców. Od samego początku były one równocześnie surowcem dla przemysłu produkcyjnego, jak i źródłem zanieczyszczenia. W 2013 r. uruchomiono 10-miesięczną kampanię o nazwie "Zielone ogrodzenie", podczas której udaremniono wwóz ponad 58 tys. ton szkodliwych odpadów z zagranicy.
Dziennik przestrzega, iż dla krajowego przemysłu recyklingowego zakaz także może być przyczyną kłopotów, ponieważ zagraniczne odpady uchodzą za surowiec lepszej jakości niż krajowe.
Autor: MS / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock