Zwiedzanie dzwonnicy Belfry może już nie być takie proste. Brugia dołącza bowiem do europejskich miast, które podejmują działania mające ograniczyć liczbę turystów.
Belgijskie miasto jest chętnie odwiedzane przez turystów podróżujących po Europie. Nie ma w tym jednak nic dziwnego. Historyczne centrum Brugii zostało bowiem dodane do listy światowego dziedzictwa UNESCO w 2000 roku, jako "znakomity przykład średniowiecznej historycznej osady".
Popularność wiąże się jednak z wyzwaniami, czego świadomość ma wybrany w ubiegłym roku na burmistrz miasta Dirk De Fauw.
Lokalna gazeta "Het Nieuwsblad" poinformowała, że Brugia nie będzie już reklamować ani promować wycieczek do miasta. Zostaną również podjęte środki mające na celu zmniejszenie liczby wycieczkowców cumujących w porcie Zeebrugge. Obecnie port może przyjąć w jednym czasie pięć statków, ale ta liczba ma zostać ograniczona do dwóch.
Nie będą również prowadzone kampanie reklamowe w pobliskich miastach, takich jak Bruksela i Paryż, a wszystko w celu ograniczenia liczby osób jednodniowych. Tacy turyści sprawiają bowiem, że Brugia i lokalne hotele na nich nie zarabiają.
- Musimy bardziej kontrolować napływ turystów, jeśli nie chcemy stać się Disneylandem - powiedział De Fauw. Obecnie zdarza się, że stosunek turystów do mieszkańców centrum Brugii wynosi 3 do 1.
W ubiegłym roku belgijskie miasto odwiedziło ponad 8 milionów turystów. To wzrost o 900 tysięcy w porównaniu do 2017 roku. Aż 6 milionów z nich stanowili turyści jednodniowi, którzy spędzili w Brugii zaledwie 2-3 godziny. - Musimy dążyć do wysokiej jakości turystyki, ludzi, którzy zostają tutaj na kilka dni - powiedział Dirk De Fauw.
Napływ turystów
Brugia nie jest jedynym europejskim miastem, które zmaga się ze skutkami masowej turystyki. W Amsterdamie, oddalonym o 270 kilometrów od Brugii, władze podjęły niedawno decyzję o przeniesieniu słynnego napisu "I Amsterdam" na tereny oddalone od centrum.
We wtorek pisaliśmy o zmianach dla turystów podróżujących do Rzymu. Zakaz wieszania "miłosnych kłódek", chodzenia bez koszulek czy kąpieli w fontannach. To tylko część obostrzeń, które wprowadziły tamtejsze władze. Łamiących zakazy mogą spotkać nie tylko dotkliwe kary pieniężne, ale również zakaz wstępu do historycznego centrum Wiecznego Miasta.
Na zmiany muszą przygotować się także turyści planujący podróż do Wenecji. Od września br. będzie obowiązywała tam opłata wjazdowa. Na mocy rozporządzenia tamtejszej rady miejskiej większość wjeżdżających lub wpływających tam osób, głównie turyści, będzie musiała zapłacić w tym roku 3 euro od osoby.
Od następnego roku opłata, w zależności od terminu wizyty, wynosić będzie od 6 do 10 euro. Będą musieli ją wnosić ci, którzy przyjadą do Wenecji na jeden dzień i nie zatrzymają się w tamtejszych hotelach i pensjonatach.
Autor: mb / Źródło: CNN, tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock