Policja w Sao Paulo, największym mieście Brazylii, w piątek czasu miejscowego użyła gazu łzawiącego, by rozproszyć kilkutysięczny tłum protestujący przeciw podwyżce cen biletów na miejskie autobusy. Wcześniejszy protest zakończył się aktami wandalizmu. Brazylijczykom nie podoba się, że rząd wydaje miliardy na imprezy sportowe (jak zbliżające się igrzyska olimpijskie), zamiast skupić się na walce z biedą.
Według policji ok. 3000 osób zgromadziło się na głównej arterii komunikacyjnej miasta, żądając, by opłata za przejazd miejskimi autobusami, w ubiegłym tygodniu podniesiona z 3 reali do 3,5 reala (z ok. 4,2 do 4,9 zł), została zmniejszona lub wręcz zlikwidowana.
Drugi protest
Policjanci sięgnęli po gaz łzawiący, gdy grupa demonstrantów obrzuciła fajerwerkami funkcjonariuszy strzegących wejścia do miejscowego ratusza. Aresztowano co najmniej jedną osobę.
To już drugi w tym miesiącu protest zorganizowany przez Ruch na rzecz Darmowego Transportu, grupę aktywistów domagających się wprowadzenia bezpłatnej komunikacji miejskiej dla wszystkich mieszkańców. Podczas marszu, który odbył się w ubiegłym tygodniu, od tłumu oderwała się grupka protestujących, którzy wybili szyby w banku i dokonali podpaleń. Policja aresztowała wówczas kilkadziesiąt osób.
Ostatnia próba podwyższenia cen za korzystanie z publicznego transportu, podjęta przez władze największych brazylijskich miast w połowie 2013 r., sprowokowała liczne demonstracje w całym kraju, które zgromadziły łącznie ponad milion uczestników. Odbiło się to na notowaniach popularności prezydent Dilmy Rousseff; pod jej naciskiem burmistrzowie wycofali się z podwyżek.
Autor: tol / Źródło: PAP