Niższe dywidendy i 40 tys. osób na bruk w zamian za oszczędności. Barclays, londyński bankowy gigant tnie koszty, bo odnotował 550 mln dol. straty, czyli dwukrotnie więcej niż rok wcześniej. Po tych informacjach, kurs Barclays mocno dziś spadał i trzeba było na krótko zawiesić handel jego akcjami.
Barclays wraca do korzeni po zaksięgowaniu rocznej straty w wysokości 394 mln funtów (550 mln dolarów) - informuje CNN Money. Bank ogłosił, że w ciągu dwóch-trzech lat mocno ograniczy swoją obecność w Afryce oraz zmniejszy dywidendę w celu zwiększenia poziomu swojego kapitału.
Nowy prezes Barclays Jes Staley poinformował, że nowa strategia będzie opierać się na sile banku w Londynie i Nowym Jorku, "dwóch centrach finansowych świata".
Dwa główne oddziały
Bank ma mieć w przyszłości dwa główne piony. Jeden będzie obsługiwał brytyjskie konta osobiste i biznesowe, drugi będzie prowadził "biznes transatlantycki" i skupi się na międzynarodowej bankowości korporacyjnej i inwestycyjnej. Barclays działa w Afryce od ponad 100 lat. Staley opisał decyzję o sprzedaży udziałów w Afryce jako "bardzo trudną". Dodał, że dzięki temu ruchowi, bank będzie mógł zwolnić 40 tys. osób, co uczyni instytucję łatwiejszą do prowadzenia. Wycofywanie się z Czarnego Lądu ma potrwać dwa do trzech lat.
W 2015 roku strata banku wyniosła więcej niż spodziewali się analitycy. Akcje Barclays straciły od początku roku o 25 proc. i 35 proc. w ciągu ostatnich sześciu miesięcy.
Jes Staley, który szefuje bankowi od 1 grudnia ub. roku, zarobił w pierwszym miesiącu pracy 277 tys. funtów (388 tys. dolarów).
Autor: ToL//km / Źródło: CNN Money
Źródło zdjęcia głównego: BrokenSphere/CC BY-SA 3.0